niedziela, 30 czerwca 2013

(Wataha Mroku) od Vanessy


- Miło was poznać.Jestem Symphony Of My Heart, alfa watahy ognia .Trisio chcesz dołączyć do mojej watahy?
- Jasne-powiedziała
- To witam w mojej watasze.Choć to ci pokaże jaskinie i twoje legowisko.
- Dobrze. To cześć Vanesso.
-Do zobaczenia-powiedziałam
Tris poszła za alfą,a ja poszłam nad Rzekę Upadłych Dusz.Gdy doszłam zobaczyłam dziewczynę, która moczyła sobie nogi w tej rzece.Podeszłam do niej i powiedziałam:
.- Uważaj, ta rzeka.. - nie dokończyłam bo mi przerwała.
- Ciichoo.. Nie martw się o mnie, ja sobie poradzę.
Podeszłam do niej bliżej i zobaczyłam, że dusze które kolo niej pływają so lekko od niej oddalone
- Wooow... Jak ty to...
- Słuchają mnie się, jestem zaklinaczką - odpowiedziała.
- Ja też - powiedziałam i straciłam panowanie nad ciałem.Coś lub ktoś zaczął mnie kontrolować.Przez chwile miałam mroczki przed oczami, a gdy mroczki już znikły i wtedy zobaczyłam, że jestem w rzece. Dusze od razu się na mnie rzuciły.Dziewczyna wciągnęłam rękę, a ja od razu jej się złapałam
- Aha. Zaklinaczka cieni - powiedziała
- Wyciągnij mnie stąd, proszę - wysapałam podtapiania przed dusze.
- Już spokojnie, co ty taka w gorącej wodzie kąpana? Poczekać nie łaska? To jest jak bagno, im bardziej się rzucasz, tym bardziej cię wciąga - odparła spokojnie.
Gdy tylko podpłynęłam bliżej brzegu niezdarnie wgramoliłam się na ląd wciągana przez dusze. A ona dalej machała nogami w wodzie. Kiedy w końcu wyszłam z wody powiedziałam:
- Dzięki. Jestem Vanessa z mroku, a ty?
- Pamiętaj, zaklinanie to dar, który trzeba opanować latami nieustannej praktyki. - powiedziała
- Dopiero zaczynam, a jak się nazywasz?
Cisza. Wyciągnęła nogi z wody, założyła buty i ruszyła przed siebie szybkim marszem.
- Hej! Jak ci na imię? - krzyknęłam do niej i zaczęłam ją gonić.Kiedy szła na równi z nią zapytała:
- Czy moje imię jest naprawdę takie ważne?
- Dla mnie ważne.
- Skoro to ma zbawić świat to proszę bardzo: Di.
- Di? I tylko tyle? - zdziwiłam się.
- Diana.
- Ach.. Diana...
- Tylko tyle chciałaś?
- No... właściwie to chyba tak...
- To już spływaj, zaczynasz mnie irytować...
- Ok! To do zobaczenia! - powiedziałam
Fajnie poznałam następną osobę ale u Diany mam już wyrobioną reputację 'niezdarna, głupia i w ogóle nie zna się na zaklinaniu dusz' . Jak zrobię tak jeszcze z parę razy przed innymi ja przed Di to wynoszę się stąd bo nie chcę być pośmiewiskiem.
Jak to ja poszłam dalej zwiedzać z nadzieją że jeszcze kogoś poznam. Gdy spokojnie sobie szłam przyfrunęła do mnie (no ta wróżka ).
- Hej Vanesso.Jak tam....-nie dokończyła bo przerwał jej jakiś ryk.
- Co to było?? - spytałam.
- Lepiej żebyś nie wiedziała, ale lepiej uciekaj.- powiedziała gdy nagle coś zaczęło mocno uderzać w ziemię. - Uciekaj!!
Coś dziwnego wyskoczyło zza drzew, a ja zaczęłam uciekać. Pędziłam przed siebie nie zważając na przeszkody.Odwróciłam się z nadzieją że ten potwór przestał mnie gonić, ale niestety biegł za mną.
~No oczywiście bo co to by było gdyby potwór nie gonił swojej ofiary ~ pomyślałam
Szybko skręciłam w inną ścieżkę i okryłam się niewidzialnością.Po dłuższym czasie dobiegłam do jakiegoś wodospadu. Ostatkami sił pobiegłam przez ścianę wody i znalazłam się w jaskini. Nie było słyszeć żadnych ryków itd. Stałam oparta o ścianę jaskini, gdy nagle dostałam mroczki przed oczami, a nogi mi się ugięły. Upadłam, a wtedy zapadłą ciemność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz