Siedziałam na małej skale obserwując czujnie wszystko co się działo wokół mnie. Niezbyt podobało mi się to miejsce, było stanowczo za spokojne.
Nagle usłyszałam wielki wybuch, a około kilometr dalej zaczęła się unosić czarna smuga dymu. Ciekawe co, albo kto spowodował ten wybuch.
Skupiłam się, a z pleców wyrosły mi ogromne skrzydła, a następnie poleciałam dzięki nim do strefy, która była prawdopodobnie centrum eksplozji, mimo wszechobecnego dymu udało mi się tam zobaczyć w kraterze sylwetkę dziewczyny z anielskimi skrzydłami.
-Kim ty jesteś?- Usłyszałam jej głos.
Podskurnie wyczuwałam jej pewność siebie, dlatego domyślałam się, że jest jedną z ważniejszych przywódczyń.
-Może ja się powinnam ciebie o to zapytać?- Odparłam.
Zamieniłam moje włosy w formę dwóch wielkich blond pięści i przygotowałam się do doparcia ataku.
-Heh. Ciekawa jesteś... Może chciałabyś dołączyć do mojej watahy. Aktualnie trochę mało nas jest.
-Jaka?
-Światło- odparła.
-Jeśli gdzieś już moje moce pasują to do mroku albo ziemi- oznajmiłam.- Ale nie jestem zainteresowana mrokiem.
-To mogę cię zapoznać z alfą ziemi, jesteśmy w nadzwyczajnie dobrych kontaktach- zaproponowała.
-Oke- odpowiedziałam.
Dziewczyna wyszła z chmury dymu. Była piękna, ale również było w niej tyle smutku, że wydawała się istotą nie z tego świata.
-Jestem Atena- przedstawiła się.
-Ja dawniej nazywałam się Złota Ciemność, ale aktualnie wszyscy mówią do mnie Yami.
-Czy to jest transmutacja?- Zapytała się nagle.
-Tak- odparłam.- Skąd o niej wiesz?
-Dawniej wiele podróżowałam i natknęłam się na organizację wilków pracujących nad tego typu bronią- oznajmiła.- To była ostatnia zła do szpiku kości wataha, którą rozwaliłam razem z Nemezis.
-Powiesz mi co to za pobojowisko?- Wskazałam ręką wokół siebie.
-Lekka nadwyżka środków bojowych- zaśmiała się.- To było lekko, ale moc jest ogólnie bardzo niszczycielska. Dopiero zaczynam nad nią panować.
-Aha- mruknęłam.- Dlaczego udajesz wesołą?
Spoważniała i odparła:
-Mam swoje powody, ale nie muszę ich mówić.
-Nareszcie ktoś kto mnie rozumie- skomentowałam.
-Lepiej chodźmy odnaleźć alfę ziemi, Belle.
Spojrzałam na nią zaciekawiona.
-W sumie to na razie mogłabym zanocować poza terenem watahy, przyzwyczaiłam się do samotności.
Zostawiła mnie w spokoju i nie próbowała mnie na nic na siłę namówić, lecz sama odeszła w przeciwną stronę. Myślę, że nasza znajomość ma sens.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz