Weszłam na Łąkę Wspólnych Snów, niestety, ale Nem raczyła podzielić się faktem, iż ich obserwuję kątem oka, chociaż jestem zajęta inną rozmową z Acce'm.
Większość z nich była zdziwiona moją obecnością tutaj, ja sama nie wiedziałam co tutaj robiłam... No właśnie, po co ja tutaj wróciłam? Ale skoro się nie mogę uwolnić od tego miejsca to pozostaje mi tylko zaakceptować ten fakt.
Spojrzałam ciężko na pomnik utworzony przez siostrę (byłam jej wdzięczna), w końcu tutaj byłam, więc niezbyt pasował do całej sytuacji. Podeszłam do niego i dotknięciem ręki i za pomocą starożytnego zaklęcia sprawiłam, że eksplodował. Nagrodziła mnie nabożna cisza, mało kto, był na tyle niezaskoczony naszą obecnością, więc wykorzystałam ich milczenie, aby najzwyczajniej w życiu usiąść pod wielkim drzewem rosnącym na środku łąki.
-Zastrzegam, że zamierzam zerwać się z tego przyjęcia urządzonego przez was z okazji mojego powrotu- oświadczyłam z iskierką rozbawienia w oku.- Nie wiem po co robicie taki rozgłos. Przecież sprawdzałam, czy u was wszystko w porządku przez ten cały czas, ale nie zagrażało wam nie wiadomo jakie śmiertelne niebezpieczeństwo, więc nie widziałam powodu, aby się ujawniać.
Stanęłam przed nimi w postaci, którą wszyscy nazywali "Misaką", wymyśliłam sobie takie imię, kiedy zaczęłam z nimi rozmawiać.
-Byłam tutaj o wiele częściej, niż ktokolwiek zdaje sobie z tego sprawę- oświadczyłam.- Tylko, że ostatecznie kilka osób mnie nakryło- tutaj się skrzywiłam.
Znowu byłam w mojej normalnej postaci.
-To ja będę się zbierać- wstałam.
Zastanawiało mnie, czy będą mnie zatrzymywać, oraz czy dobrze zagrałam "starą siebie" wprost przyciąganą do różnych wydarzeń, ale tym razem z efektem, że nie chce.
-Myślę, że część z was mnie nie zna- oświadczył Acce, co sprawiło, że wycofałam się z zamiaru zniknięcia.- Jestem młodszym bratem Ateny i Nem, mówcie mi Acce.
-Dziwne imię- stwierdziła Miko, po czym mnie się zapytała.- To o nim wtedy mówiłaś?
-Tak- odparłam.- Chociaż tak naprawdę nazywa się Accelerator, ale to było zbyt długie i to zdrobniłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz