Powolnymi machnięciami skrzydeł poleciałam do grot wilków wody. Dawno tam nie była a przydałoby się odwiedzić Rapix. Niestety nigdzie nie mogłam jej znaleść więc z westchnieniem wróciłam do siebie.
Czułam że w najbliższym czasie będę miała gości, cóż nie bardzo mi się widziało abym zajmowała się wilkami którzy chcieli mnie odwiedzić.
Jakoś nastroju brak.
Usiadłam na mym posłaniu kiedy nagle podeszła do mnie Margo.
-Dziękuję że się zgodziłaś na tą wyprawę ze smokami.
-Proszę, jak było. -Zapytałam.
-Dobrze, dobrze. Uratowaliśmy ich.
-To dobrze. -Odparłam a wadera odeszła. Siedziałam sobie dalej kiedy wpadła do mnie Diana ze swym szaleńczym uśmieszkiem. Zdziwiło mnie to. Padła koło mnie.
-Coś się stało?- Zapytałam.
-Nie tylko się ścigałam i jestem padnięta.
-Aha. Okej. -Wstałam i wyszłam z jaskini. Wszystkie te rozmowy były strasznie sztuczne. Niestety podszedł do mnie West.
-Witaj Nemezis. -Przywitał się i usiadł koło mnie.
-Cześć West. Jak tam twoja Bella i twe szczeniaki?
-Dobrze. Wszyscy są zdrowi i szczęśliwi.
-To dobrze. -Mruknęłam. West chyba wyczuł ze nie chce gadać bo pożegnał się i wszedł do jaskini.
,,Jakie sztuczne rozmowy dzisiaj " pomyślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz