"Idiotka" -Pomyślałam patrząc na Atenę która zniknęła w krzakach. Wkurzało mnie to że ona jest teraz na wszystko obojętna. Kurcze ja mam ciągle wszystkich ratować?
Ja tutaj się męczę itp. a ta tylko siedzi na tyłku i patrzy na moje zmagania jak jakaś królowa którą na pewno nie jest.
Cóż, niech se robi co chce, ale to jak ona będzie coś ode mnie chciała, coś się stanie to mnie przy niej nie będzie tylko w ostateczności. Westchnęłam, ciążyło mi coraz bardziej życie w IV choć było tu bajecznie i cudnie, ale ostatnio w swojej duszy czuję się nieswojo, że powinnam coś zrobić a nie wiem co.
Wracałam powoli na Łąkę Wspólnych Snów gdzie odbywała się impreza choć się już kończyła, kiedy nagle przede mną pojawił się przystojny chłopak. Miał złote włosy które opadały mu na czarne oczy. Ubrany był luźny T-shirt i spodnie.
-Kim jesteś? -Zapytałam lustrując go wzrokiem.
-Jestem twoich opiekunem. Mam na imię Katsuro. -Powiedział i zrobił głęboki ukłon.
-A po co mi opiekun? -Zapytałam dosyć obojętnie. -Nie potrzebuję niańki.
-Tego to ja nie wiem. Ale chciałbym Cię powiadomić o wielu rzeczach które się kroją w Waszej krainie.
-Czyli jakie? -Zainteresowałam się.
-Cóż będzie wojna, bardzo ciekawa gdyż z alternatywnym waszym światem...
-Och milutko. -Powiedziałam słodko aż się rzygać chce.-A jeszcze jakieś wesołe nowinki? -Zapytałam sarkastycznie.
-Cóż, w tej chwili nie mogę Ci powiedzieć. -Przybliżył się do mnie, ujął swoją w dłoń w moją i pocałował lekko. -Do zobaczenia niedługo Nemezis. -I rozpłynął się w mroku.
-No po prostu super... -Westchnęłam. -Mam na głowie Atenę, wojnę i jeszcze nie wiadomo co na głowie. -Powiedziałam sama do siebie.
Wracałam na imprezę ale moje myśli zajmowało to że może opuścić IV? Albo, hmmm chcę znowu być tą starą, bezlitosną Nemezis która miałam wszystko gdzieś i zabijała wszystkich dookoła a Atena była sobą i próbowała mnie przekonać abym była lepsza. To były czasy... a teraz?
Nic.
Udaję że jestem miłą, miłosierną waderą choć nią nie jestem. Mam w sobie potwora który jest głodny krwi i chce zerwać się ze smyczy by znowu bym była prawdziwą "ja".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz