~Ateno chodź do mnie. Musimy porozmawiać~ Usłyszałam jej głos.
~Dobra~ Odparłam, ale nieco niechętnie.
~To za chwilę przy wierzbie~ powiedziała i kierowała się w stronę wierzby.
Ja po chwili ociągania również ruszyłam, co miałam jej powiedzieć, cześć moja kochana siostrzyczko, ale się zmieniłam? Nie miałam ochoty na tą rozmowę i jeszcze ta podróż między wymiarowa, znając życie, pewnie coś zniszczyłam, w końcu zmieniłam przyszłość tam, to była moja interwencja, być może odbudowałam tam najpotężniejszą watahę, albo zrobiłam coś innego, coś złego. Miałam paskudne przeczucia, poza tym, to w sumie nie musi mnie dotyczyć.
-O co chodzi?- Zapytałam.- Niezbyt mam czas, idę trenować za chwilę.
-Co się z tobą stało?- Zapytała.
-Nic- odparłam.- Naprawdę nic.
-Coś jednak tak, wcześniej byłaś nieznośną siostrą bachorzycą, która pchała się wszędzie tam, gdzie nie trzeba, buntowała się i jeszcze wszystko chciała robić sama, a teraz...- Urwała.
-A teraz jestem spokojniejsza- odpowiedziałam.- To chyba nie jest źle.
Milczała.
-Skoro nie masz mi nic do powiedzenia- wstałam.- To ja już muszę iść.
-Do przyjaciół?- Zapytała.- Wszyscy są tutaj.
-Wolę przebywać sama- odpowiedziałam.- Tak jak kiedyś. Znowu lubię samotność.
W przeszłości również miałam miałam okres, kiedy nie miałam tej namolności i nie męczyłam wszystkich wokół mnie.
-Ateno, nie byłaś taka zła- zaprotestowała.- Nawet jeśli byłaś nieznośna.
-Byłam zła, jestem zła i będę zła, nigdy nie będę, taka jaka chce być- powiedziałam spokojnie.- Wiem, że nigdy nie będę doskonała, poza tym manipulowałam innymi bez skrupułu wmawiając sobie, że to dla wyższego dobra. To było dopiero złe.
Odwróciłam się i odeszłam.
-Będę już iść- rzuciłam odwracając się.- Mam parę problemów do rozwiązania.
-Co z tobą do cholery jest nie tak!!!- Usłyszałam jej niezbyt głośny krzyk, w końcu był przeznaczony tylko dla moich uszu.
-Wszystko jest w porządku- zaprzeczyłam jej słowom.- Tylko ty nie potrafisz tego zaakceptować, że jest trochę inaczej. A nawet jeśli nie chciałaś znać prawdy, to po co zaglądałaś do mojego umysłu, skoro nie potrafisz jej zaakceptować, nie jestem tą Ateną, którą znasz z wcześniej. Najwyraźniej ten czas z Acce'm i odetchnięcie od spraw watahy dało mi trochę do myślenia, a nawet jeśli to i tak nie jestem tu potrzebna- mówiąc to nie odczuwałam żalu, jedynie wszechobecny dla mnie spokój.- To ty jesteś sercem Immortal Volves, nie ja. Jestem tu jedynie twoją pomocniczką, oraz dlatego, że mam swoją jedną sprawę tutaj do załatwienia.
-Nie rozumiem ciebie- powiedziała.- Nie rozumiem jak z ciebie może być taka idiotka.
-Dorosłam w przeciwieństwie do ciebie mała- odparłam leciutko się uśmiechając i wykorzystując fakt, że jestem starsza o 10 minut.- Kiedyś to może zrozumiesz.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia po tym wszystkim co zrobiłaś?- Zapytała.- Odkryciu brata? Próby opuszczenia Immortal Volves, i to nie raz? I jeszcze wielu innych rzeczy, które robiłaś pod wpływem amnezji, tylko tyle masz mi do powiedzenia?
-Mam cię przepraszać?- Zapytałam.- Nie wiem co ty ode mnie wymagasz. Jak chcesz to proszę bardzo.
Upadłam na kolana i powiedziałam:
-Przepraszam ciebie za wszystko co zrobiłam.
Wcześniej nigdy bym tego nie zrobiła, nie upokorzyłabym się. Wstałam spokojnie i zaczęłam od niej odchodzić.
-Może wciąż jestem w Immortal Volves, ale teraz idę inną drogą, mam inny cel i inaczej zamierzam go osiągnąć, a potem...
Wypowiedź dokończyłam sobie w myślach "... A potem stąd odejdę na zawsze w zaświaty, o ile uda mi się to kiedykolwiek zrobić, co jest raczej wątpliwe, albo wprost niemożliwe."
Nemezis tam została, a ja nagle zobaczyłam starszą wersję "mojej Misaki".
-Chodź- powiedziała.
-Kim ty jesteś?- Zapytałam.- Pojawiłaś się jako moje wcielenie.
-Jestem z zupełnie innego świata. Nie mam za bardzo czasu, ale mogę ci wyjawić teorię wieloświatów.
-Okej- zgodziłam się.- To jak z nią jest?
-Świat jest jak wielka matryca dyskowa, w każdej sekundzie powstaje wiele światów, z każdą podjętą decyzją w świecie, rozdziela się on na kolejne światy, które również się dzielą i tak w nieskończoność.
-Aha, a jeśli się w którymś świecie popełni błąd?- Zapytałam.- Zrobi się coś wbrew jego zasadom.
-To wtedy to odbije się wszędzie- odpowiedziała.- W większości wypadków na kimś lub na kilku osobach, które jednak zaszkodzą o wiele większej grupie.
-Czyli to mogła być tamta Atena pod wpływem mojej namowy?- Zapytałam.
-Być może- odpowiedziała.- W końcu to przejście nie było planowane przez ten świat, ale niekoniecznie przez ciebie.
-Byłaby to miła odmiana- westchnęłam.- Kogo więc chronisz?
-Ciebie i Acce'a oraz Nem w miarę możliwości, robię to ponieważ on nie ma żadnego opiekuna, więc się zgłosiłam przy stwórcach waszego świata.
-Jak się nazywasz?- Zapytałam.
-Misuzu- odpowiedziała.
-I co teraz?- Zapytałam.
-Teraz będziesz się dobrze bawić- odparła.- Masz jeszcze trochę czasu, albo możesz odejść na bok i w tym nie uczestniczyć, dopóki będziesz odpierać ewentualne ataki to nic nie powinno się z powodu twojej nieobecności stać.
-To mi odpowiada- wyraziłam swój entuzjazm.- Nie mam ochoty na żadne misje. Wolę sobie grzecznie z boku popatrzeć jak Nem ich wszystkich ratuje.
Mówiłam szczerze, kiedyś bym nigdy czegoś takiego nie powiedziała...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz