Kiedy brat wzbił się w powietrze postanowiłam, że mu nie
odpuszczę. Musi się nauczyć tego co Illuminated…. Nie ma mowy o jakimkolwiek
dystansie. Wokół mnie pojawiło się powietrze i nagle jak torpeda poleciałam w
górę. Szybko go dogoniłam, a co za tym szło? Nie zamierzałam z nim gadać.
Spadłam mu między skrzydła, a, że byłam mniejsza, to go w żaden sposób nie hamowałam.
Basior się wnerwił, chyba chciał być sam, ale jestem natrętna. Wilk szarpał się
i robił salta, bym spadła z niego, ale się przyczepiłam jak rzep. Po jakimś
czasie braciszek przestał się miotać, ale robił cały czas salta. Ja tylko się
śmiałam irytując go. Nagle poczułam dziwny smutek, ogarnęło mnie przygnębienie,
a z oczu płynęły niewidoczne łzy. Wtuliłam się w brata, a on nagle przestał dziczeć,
jak by wyczuł, że coś jest nie tak. Zamknęłam oczy i zobaczyłam coś dziwnego….
Zobaczyłam jakby młodszą siebie i.. Unmeia.
^ - Głupku to nie wypali. – Usłyszałam głos drugiego brata.
- Wypali, zobacz, nikogo nie ma. – Rozejrzeli się.
- Co planujecie? – Wyszłam zza krzaków.
- Spadaj, znowu nas wkopiesz. Choć. – Powiedział Illuś.
Nagle zobaczyłam dwóch chłopaków, wyglądali jak goryle, a
moim bracia przy nich jak chucherka. Jednak oni szli w zaparte i kierowali się
prosto na nich.
- Nie! Idioci! Co wy robicie, to nie ma sensu! – Darłam się.
Jeden z goryli podszedł i zarąbał Illusiowi, chyba cos mu
powiedział i przez to…. Zaczęłam biec do nich, ale się zatrzymałam.
- Biegnij! Nie pozwól im ich skrzywdzić! – Krzyknęłam do
siebie, ale to chyba było wspomnienie, które nagle się urwało.^
Otworzyłam oczy, byłam smutna, jak mogłam stanąć w połowie
drogi, przecież mogłam im pomóc, Luna mówiła, że byłam niesamowicie mądra…. O
nie, w takim układzie, byłam za słaba? Moje serce zabiło szybciej, co chyba poczuł
basior. Zacisnęłam zęby. *To nie możliwe, bym była za słaba.* Pomyślałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz