-Greg co się dzieje? Z jakiej to okazji? -zapytała
-Rapix , gdzie byłaś? -zapytałem
-Długo by mówić.-odrzekła
-Gdzie jest reszta? -dodała
- Wszyscy tu są. Miko sam nie wiem czy tańczy czy gdzieś się zmyła ale jej brat chyba tańczy z Nemezis a ta Atena to nie mam zielonego pojęcia co teraz robi.
- Atena? - zdziwiła się
- Tak. To jest przyjęcie z okazji powrotu Ateny. Wiele się wydarzyło jak cię nie było. - powiedziałem i dodałem po chwili - A Dastan to jest o tam. - wskazałem ręką Dastana.
Rapix rozglądała się za nim. Ja wykorzystałem to że była teraz zajęta szukaniem basiora i zadałem jej po raz kolejny pytanie:
- Gdzie byłaś?
- Na Latającym Holendrze... - odpowiedziała bez zastanowienia
- Co? - zdziwiłem się
Rapix nie zważając na mnie poszła w kierunku Dastana.
- Na Latającym Holendrze. - powiedziałem sam do siebie
Ciekawy byłem co na nim robiła. No ale wszystkiego można się spodziewać po Rapix więc zapytam się jej jutro. Stałem trochę zamyślony gdy nagle wpadł ktoś na mnie (no bo chyba nie ja na kogoś).
-Kim ty jesteś?-zapytałem
-Jestem Vanessa i szukam watahy.A ty?-spytała
-Ja jestem Greg.A do jakiej watahy chcesz dołączyć?
-Dobra jestem w czarnej magii,więc dołączyłabym do watahy mroku.
-To jak spotkam Nemezis to pogadam z nią żebyś dołączyła do jej watahy.A jak na razie masz gdzie się podziać?
-Tak.Niedaleko znalazłam jaskinie, więc tam będę.
-Dobra,ja idę cześć.
Odwróciła się i tyle ją widziałem. Miałem iść do Nemezis no ale nie będę jej psuć zabawy więc postanowiłem jej jutro się zapytać czy ją przyjemnie do watahy. Tyle się wydarzyło że byłem ciekaw co jeszcze może się zdarzyć w ten wieczór. Wciąż stałem. W końcu nie mogłem dłużej tak stać i poszedłem kogoś poszukać. No chodź by Miko lub tą Vanessę. Szukałem zaraz koło polany. Spotkałem jakiegoś wilka który siedział na drzewie.
- Co ty robisz na tym drzewie?! - spytałem a wilk spadł z drzewa na ziemię.
Mówił coś nie zwracając na mnie uwagi ale po chwili dodał:
- Po co mi przeszkadzałeś?! - warknął
Nie był w najlepszym humorze.
- A po co ty wlazłeś na te drzewo? - spytałem
- Bo tam był wróbel! - odpowiedział jakby to było oczywiste
- Jestem Gregory a ty jak się nazywasz?
- Zefir z watahy światła.- opowiedział szybko
- Dziwny jesteś Zefir. - stwierdziłem
- Nawzajem. - opowiedział
-To życzę powodzenia w polowaniu na wróble. - powiedziałem i sobie poszedłem.
Czy naprawdę musiałem spotkać akurat go? Nie mogłem spotkać n.p. Miko? Och... Moje słodkie szczęście. No cóż idę szukać dalej. Po około kwadransie nie znalazłem nikogo.
Wróciłem na Łąkę. Trochę chyba sobie jeszcze tu posiedzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz