Płomienie.Wszędzie płomienie i ten straszny dym.Noc,tylko gwiazdy
błyszczą na niebie,a w około cisza.Biegłam.Ogień doganiał mnie.Drzewa
były w ogniu i paliły się.Uciekałam przed siebie byle by ocalić swoje
życie.Oglądałam się na lewo,prawo.Chciałam zobaczyć czy mam szansę
gdzieś się jeszcze uratować.Między drzewami dostrzegłam wejście a daleko
za nim lśniącą plamę.Wbiegłam do środka i zobaczyłam jakby inną
krainę,ale ogień powoli docierał i tu. Nie wiedziałam co wskrzesza
ogień,ale w każdym razie widziałam że to coś umie latać.Stałam jak
słup,zobaczyłam jakby zamek a przed nim trzy jednorożce:
Były śliczne,wogle było tu ślicznie.Był wodospad,drzewa,góry i piękne
kwiaty,ale zaraz wszystko pouciekało oprócz jednego
jednorożca.(pierwszego po lewej)Ogień wkroczył do tej krainy,a z
płomieni wyleciał ognisty feniks:
Pióra wypadały z niego i wskrzeszały ogień.Wiedziałam że nie był miło
nastawiony bo ruszył w moja stronę.Próbował mnie spalić,ale jednorożec
który został ruszył w jego stronę.Stali jakby dwaj wrogowie.Ja między
nimi.Feniks wzbił się w powietrze i strzelił kulą ognia w konia.Z rogu
jednorożca poszło światło,jakby strzał który miał unicestwić
feniksa.Białe światło trafiło w ptaka a ten spadł na ziemie.Podbiegłam
do niego a po nim ani śladu.Na ziemi leżał tylko złoty pył.
~~Jestem Kadiliman
-Kto mówi.?-spytałam zaskoczona,myślałam że przemówił do mnie duch
feniksa,ale odwróciłam się i zobaczyłam podchodzącego do mnie
jednoroga,mówił do mnie w myślach,ja musiałam mówić do niego
normalnie.-Dziękuję że mnie uratowałeś.
~~Nie ma za co. Chciał mnie zabić,musiałem coś zrobić.-walną kopytem kilka razy ob ziemię.
-Czy jest tu może wataha?-zapytałam rozglądając się.
~~Tak,mogę Cie zaprowadzić jeśli chcesz,ale tylko to granicy.Ja muszę zostać tu.Będę z tobą jako duch,zawsze znajdziesz mnie tu.
~~Dobrze,dziękuje.To co,idziemy?
~~Tak, choć za mną.
Kadiliman zaprowadził mnie do samicy Alfa watahy Mroku.Przyjęła mnie do
watahy, ale ja wróciłam do lasu z Kadiliman'em.Zasnęłam,nie spałam całą
noc. Byłam wyczerpana. Obudziłam się następnego dnia.Kadi już nie
spał.Podziękowałam mu i odeszłam do swojej watahy. Doszłam do jakiegoś
urwiska. Stanęłam na czubku i spojrzałam w dół. Było tam bardzo wysoko.
-Łał.-przeszły mnie ciarki.
-Wysoko co?-usłyszałam jakiś głos za plecami.
-Tak,kim jesteś?-spytałam.
-Jestem Unmei,a ty?
-Ja Nina,co tutaj robisz?
*Kadiliman- po filipińsku Mrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz