środa, 6 marca 2013

(Wataha Powietrza.) Od Miko.



Gdy Illuminated odprowadził mnie pod jaskinie, szybko się pożegnał, a ja zostałam sama. Siedziałam znudzona w jaskini, bo uznałam, że nie będę się kręcić po jego mieszkaniu. Nie wiedząc co ze sobą zrobić wyszłam przed jaskinie, widziałam coś co chyba nazywało się spadającą gwiazdą, ale nie byłam pewna bo w mojej krainie nie było czegoś takiego. Zaczęłam myśleć o moich przyjaciołach i o opiekunie, przez co zrobiło mi się trochę ciężko. Nagle usłyszałam czyjeś kroki, pomyślałam, że to mój braciszek, więc szybko wbiegłam do jaskini i się położyłam. Ktoś wszedł, jednak nie był to mój brat. Wstałam gwałtownie i byłam gotowa go zaatakować.
-Kim jesteś?- syknęłam.
- Mogę zapytać Cię o to samo. – odparł. (był w ludzkiej postaci, miał fioletowe oczy i włosy)
- Po co tu przyszedłeś?- Zapytałam w nerwach.
- Przyszedłem porozmawiać z właścicielem Watahy powietrza. Nie denerwuj się tak, nie musimy być od razu wrogami. -  Odparł z uśmiechem.
- Niech Ci będzie, ale potrzeba czegoś więcej byśmy mieli dobre stosunki. – Odpowiedziałam z udawaną niechęcią. (stanęłam rozluźniona, jednak wiedziałam, że nie zablokowałam myśli i mój brciszek już wie o wszystkim.)
- Dobra. Widzę, że nie masz nic do roboty, więc może porobimy coś wspólnie? – zapytał uroczo.
- Nie mam 200 lat, żeby się bawić w niewiadomo co. – Odpowiedziałam kapryśnie.
- No weź nie bądź tak, chociaż w ganianego się pobawmy. – Odrzekł, jak by wiedział, że to lubię.
- Niech Ci będzie. – Odparłam ukrywając nieudolnie radość.
Ruszyłam pierwsza, a on mnie gonił. Biegłam ile sił w łapach, tak jak spotkałam braciszka. Po kilku kilometrach zmienił się w wilka bo tak to skakał po drzewach w ludzkiej postaci. Znaleźliśmy się gdzieś na polance i był tam zbiornik z krystaliczną wodą. Zaczęłam się tuż przed nią, ale ten wilk mnie do niej wyrzucił, no a że było chłodnawo, to woda była zimna.
- Zi… Zimnooo.- Mówiłam drżąc jak nienormalna.
- Przepraszam, masz koc.- Podał mi go z uśmiechem.
- Z kąt ty go wytrzasnąłeś? – Zapytałam gdy mnie nim okrywał.
- Kiedyś, jak tutaj nie mieszkałem, zawsze z nim chodziłem no i tak mi już zostało. – Odparł, nie przestając się uśmiechać.
- Rozumiem. Kidy się tu pojawiłeś? – Zapytałam, gdy nagle wyczułam brata.
On wstał nie odpowiadając na pytanie (jak wstawał zmienił się w człowieka), a Illumianted wyszedł z krzaków (również był w ludzkiej postaci).
-Czemu ona jest mokra i co wy tu do cholery robicie. –mówił ze wściekłością.
- Chciałem z tobą…- Zaczął.
- Wiem, ale czemu tu jesteście i czemu do diaska z nią?!- Wykrzyknął.
- Nie miałem, żadnych podtekstów, naprawdę.- Odparł.
- Wiesz kim ona jest?!- Wydarł się.
- Chyba kimś dla ciebie ważnym.- Odpowiedział.
- A żebyś wiedział! – Wrzasnął.
- Nie rozumiem twojej złości. – Wstałam z ziemi.
- Wracaj do jaskini, nie chce byś widziała mnie jak jestem zły. Porozmawiamy później. – Powiedział łagodnie.
- Dobra, ale czemu mu nie powiedziałeś tak jak przy tamtym, kim ja jestem?- Zapytałam zaciekawiona.
- Bo to nie jego sprawa, a teraz proszę wracaj. – Powiedział lekko poirytowany.
- Pa.- Powiedział tamten wilk.
- Papa. –Odparłam, a brat stał jak by miał zaraz go zabić wzrokiem.


Pobiegłam do jaskini, nie odblokowałam myśli bo uznałam, że nie chcę, żeby Illuminated wiedział co myślę. Stanęłam na drzewie i poczułam smutek. Zeszłam na ziemię i spacerkiem doszłam do jaskini. Weszłam usiadłam i zaczęłam płakać, bo chciałam, żeby brat był teraz przy mnie, gdyż nie mogłam wytrzymać tego smutku. Po 10 minutach uspokoiłam się i położyłam, ale nie mogłam zasnąć. Nagle przyszedł Illiminated ze spuszczoną głową. Nie ruszałam się udawając, że śpię. Spojrzał na mnie z troską po czym położył się spać, dobrze, że nie zauważył moich lekko otwartych oczu. Obróciłam się na bok i wtuliłam do ściany, po czym zasnęłam.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz