Obudziłam się wyspana.
Atena i Somf już na łapach siedziały na trawie pewnie czekając na mnie.
Nie zdziwiłam się, każdy musi być wypoczęty, do walki.
Alfa Ognia dalej była przestraszona, choć czułam w niej ze ma moc i jest dość potężna jest zbytnio strachliwa.
Wiem, że to minie, ten strach i niepokój, ale to nie jej czas. Jeszcze nie...
-Przydałoby coś zjeść. -Powiedziałam do wilczyc po usłyszeniu jak burczy w brzuchu Atenie. Ta się zaczerwieniła.
-Tak, to prawda. -Odpowiedziała siostra.
-Ja jadłam, przed tą mini wyprawą. -Uśmiechnęłam się. -Proponuję użyć zaklęcia by na całą dobę mieć pełne brzuchy. Ale w tym zaklęciu jest jeden haczyk on jest tylko na cały dzień, a jak przestanie to będzie się straaasznie głodnym. -Zamyśliłam się na chwilę. -Albo moje Spartakusy przywołam aby przyniosły nam trochę żarła.
-Ale nikt nie może wejść do Labiryntu. -Powiedziała Atena.
-Nie, jak miałam swoją wartę, przybył Rahul, Dowódca Wampirów. -Atenie szczęka opadła, no cóż nie wiedziała że znam już inne Spartakusy prócz Mistery, no i ze ktoś może inny wejść do Labiryntu.
-Jeśli mogę się wtrącić, to bardziej chyba pasuję ta druga opcja. -Powiedziała nieśmiało wilczyca ognia.
Atena skinęła na znam że też woli tamtą możliwość więc zamknęłam oczy i przywołałam Mistery.
-Witaj Nemezis. -Powiedziała kłaniając się. -W czym mogę służyć?
-Mogłabym Cię prosić abyś wraz z innym jednym Dowódcą, przynieść jedzenia?
-Oczywiście. -Powiedziała prawie zasalutowała. I zniknęła.
Nie czekaliśmy długo, gdyż znów przybył w dłoniach trzymała sarnę. Zdziwiło mnie to bo przecież jest duchem, i teoretycznie duch nie może nic trzymać. Ale przecież to Mistery, a z tłumaczenia to Tajemnica.
Za nią pojawiłaś się Devdas, przywódca Wilkołaków. W swych potężnych łapach trzymał dorodnego jelenia.
Położył go koło mych łap koło sarny Mistery.
-Dziękuję. -Powiedziałam a oni zniknęli.
Teraz mogliśmy się najeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz