Wstałam i podeszłam bliżej ognia, aby wszyscy mnie słyszeli.
-Nie lubię mówić o moim wcześniejszym życiu. Dlatego moja opowieść będzie raczej mocno okrojona. Urodziłam się w pewnej nieistniejącej watasze Światła. Żyłam tam sobie szczęśliwie przez 2998 lat, nabywałam umiejętności leczniczych oraz ogólnie żyłam ze wszystkimi w zgodzie. Pewnego dnia trafiłam w lesie na dosyć ciekawą runę magii, wróciłam do jaskini i zaczęłam ją czytać, gdy zdałam sobie sprawę, że było to zaklęcie zabicia wszystkiego co żyje w promieniu stu kilometrów po prostu stamtąd uciekłam, Na szczęście byliśmy jedyną mieszkającą tam Watahą, aktualnie w tym miejscu znajduje się Pustynia Samari. Umarły tam wszystkie rośliny, wilki i zwierzęta. Przez moją nierozważność- zauważyłam pojedynczą łzę spływającą mi z oka.
Szybko zniknęłam z tego widocznego miejsca i wybiegłam stamtąd do jakiegoś samotnego kontu. Do te pory tylko dwa razy wspomniałam tą historię. Wstydziłam się swojego czynu, oraz wciąż go żałowałam. Rok później odnalazłam waderę, która mi to piekło zgotowała. Nie byłam w stanie jej pokonać, nawet za te wszystkie krzywdy, które wyrządziła innym. Następnie podróżowałam samotnie, nawet nie myśląc gdzie chce iść. Kiedy trafiłam na tereny watahy światła, wydały mi się pięknym snem. No i tutaj zostałam.
To była reszta mojej historii, nagle usłyszałam w myślach głos Ateny:
,,Nikt cię nie osądza, słyszałam resztę twojej historii i jak chcesz to ją dokończę, oni wiedzą, że nie zrobiłaś tego specjalnie. Nie musisz z tym się kryć, ja z Nemezis mam o wiele bardziej niebezpieczne dzieciństwo."
,,Dobrze"- powiedziałam zanim zaczęłam się wahać.
Posłuszna mojej Alfie wróciłam na teren spotkania, usiałam w kącie i słuchałam jak Atena kończy moją historię.
-Mogę teraz ja?- Zapytała Aika z naszej watahy.- Nie wszyscy mnie tu znają ponieważ dołączyłam niedawno...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz