niedziela, 31 marca 2013

(Wataha Powietrza) od Miko

Po jakimś czasie stanął przede mną jakiś mężczyzna.
- Jesteś Miko? – Zapytał.
- A ty to kto ? – Zapytałam.
- Lucyfer. Przybyłem na prośbę Nemezis. – Powiedział.
- Nareszcie, czyli mi pomożesz? – Zapytałam uradowana.
- Tak. Tak. – Powiedział i ruszył na Anioły.
Rozprawił się z nimi i znowu podszedł do mnie, a ja zaprosiłam go do jaskini, Ako weszła za nami.
- Słyszałem, że mam Ci pomóc w jakiejś zagadce. – Powiedział zaciekawiony.
- Tak, Nemezis Ci chyba już wspomniała o niej. – Wlnęłam prosto z mostu.
- Tak. Chyba chodzi w niej o to, że ta moc znajduje się w jakimś innym wymiarze, poza tym można wejść do niej tylko z „opiekunem”. Wejść tam może tylko osoba bez uczuć, albo okazująca ich bardzo mało. No i chyba ta moc, jeśli osoba nie będzie stabilna może zabić nosiciela.
- Rozumiem, a czy ta moc naprawdę istnieje, to tego nie wiemy. – Powiedziałam ponuro.
- Rusałki z natury nie kłamią, więc można uznać, że jest to prawdą.- Powiedział zamyślony.
-  Mam nadzieję. Mam jeszcze jedno pytanie. Obserwować nadal te anioły z lasu czy nie?
- Wydaje mi się, że tak, ale przecież ich nie obserwujesz. – Powiedział mierząc mnie wzrokiem.
- Cóż szczerze mówiąc mam tam kogoś kto ich pilnuje, ale nie wiem czy Mie powinnam zostać tu i pilnować Ako.
- Porozmawiam o tym z Nemezis, później się odezwie.
- Dzięki za pomoc. Pa.
- Pa. – Uśmiechnął się zadziornie i zniknął.
-Ako, a teraz wyjaśnij mi jakim cudem anioły Cię okrążyły? – Powiedziałam robiąc surową minę.
- Nie wiem. Szłam sobie po potrzebne mi rośliny i nagle mnie zaatakowały, na początku radziłam sobie sama…- Mówiła.
- Właśnie widziałam, tak Ci ta obrona wychodziła, że jak przyszłam, stały dosłownie miażdżąc Ciebie. – Przerwałam.
- No nie ważne, nie czepiaj się o szczegóły, już jest wszystko opanowane.- Powiedziała wymijająco.
- Niech Ci będzie, ale zapamiętaj sobie, że ja Ciebie niańczyła nie będę więc naucz się ochraniać sama.- Powiedziałam przeszywając ją wzrokiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz