Co za tupet. Sprzeciwiać się własnej Alfie.!
*~ Miko.! Zejdź tu na
chwilę do mnie, proszę.* Wysyczałem naprawdę zły.
*~ Nie ma takiej potrzeby.* Prychnęła.
*~ Jak sobie chcesz.*
Czułem, że moje oczy zaczynają jarzyć się złowieszczą
czerwienią. Odwróciłem się powoli i jednym potężnym susem wskoczyłem na drzewo
na którym siedziała Miko. Bezszelestnie pochyliłem się nad nią i wywarczałem do
jej ucha.:
- To co robisz jest wielce niemądre.
Odwróciła się szybko. W jej oczach zobaczyłem… Strach.? Ale
szybko go zdusiła.
- To Ty – Pacnęła mnie łapą. – tak uważasz. Ja myślę
inaczej.
- Co nie znaczny że dobrze.
Prychnęła.
Wbiłem w nią spojrzenie. Już otwierałem pysk żeby jej
odpowiedzieć gdy usłyszałem głos Nemezis w myślach.:
*~ Gdzie jesteś.?*
*~ Z Miko. Musimy przedyskutować kilka spraw.*
*~ No dobrze.* Westchnęła.
- Więc… Masz zamiar powiedzieć kim jest Sebastian.?
- Nie. – Odpowiedziała twardo.
Okej załatwimy to w inny sposób. Przymknąłem oczy i
pokonałem jej blokadę umysłu bez problemu. Wystarczyło troszkę skupienia.
Naprawdę nie chciałem tego robić ale swoim zachowaniem zmusiła mnie do tego.
Zacząłem przeszukiwać jej myśli. Po chwili zorientowała się
co robię i próbowała mnie wygnać ze swojego umysłu ale nic to nie dało. Jestem
silniejszy.
- Wynoś się z mojego umysłu. – Krzyknęła i odepchnęła mnie.
Jej futro powoli zaczynało się robić różowe.
- Jakim prawem .? Jakim prawem robisz mi coś takiego.? – Krzyczała
na mnie.
- Takim że jestem Twoim bratem. Pomyśl o tym czasem. – Syknąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz