Chciałam wiedzieć, gdzie była Nike, zniknęła, a pamiętam doskonale jak z nami przychodziła.
-Kto następny?- Zapytała Nemezis.
-Ja...- Chciałam zapytać o coś Atenę, jednak powiedziałam to trochę za głośno i w rezultacie wyszło jakbym się zgłosiła. Ups, teraz było za późno, aby to odwołać. Ociągając się weszłam na miejsce, koło Alfy mroku.
-Urodziłam się w nieistniejącej aktualnie Watasze Śpiewnego Lata, moi rodzice byli Alfami, a ja sama byłam ich trzecią córką.- Nagle przeniosłam się we wspomnienia, słyszałam swój oddalający się głos, jednak myślami już byłam w przeszłości.
,,Obudziłam się w nocy... Dlaczego? Co było nie tak? Wybiegłam przed jaskinię i zauważyłam jakąś śmiejącą się postać.
-Mamo, ktoś tu jest!- Krzyknęłam, jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Przestraszona zaczęłam się cofać, wciąż nie odwracając wzroku od postaci, aż ta zniknęła mi z przed oczu. Odwróciłam się i ze łzami przesyconymi strachem chciałam wbiec do jaskini. Odbiłam się tylko, gdy podniosłam wzrok zauważyłam basiora zamieniającego się w człowieka.
-Żyjesz. Jesteś silna. Szkoda zabijać tak obiecujące szczeniaczki- nachylił się nade mną, mimochodem zauważyłam, że nie miał twarzy.- Daruję ci życie. Stań się silna, nienawidź mnie i spróbuj mnie zatrzymać.
-Zostaw mnie- wyrwałam się i uciekałam jak najdalej od tego miejsca."
-Gdy następnego dnia wróciłam- kontynuowałam.- Byli martwi, wszyscy. Potem żyłam sobie samotnie trzymając się z dala od innych watah, aż do teraz.
Wróciłam na swoje miejsce wśród mojej watahy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz