czwartek, 28 marca 2013

(Wataha Światła) od Ateny

         Zakończyłam spotkanie ze względu na czerwoną jak burak twarz siostry, nawet nie musiałam zaglądać do jej umysłu, aby domyślić się co jej powiedział. Oni są dla siebie stworzeni, natomiast ja z Oliverem nie, a już niedługo nawet i jego tutaj nie będzie. Moja przyszła wersja już próbowała go powstrzymać, ale się nie udało.
         Pobiegłam na oślep do Świątyni Oświecenia, jednego z niewielu miejsc, gdzie nie ma Elfów. Gdy dotarłam tam, zablokowałam przepływ moich myśli i uczuć do Nemezis, ostatnie co odebrałam to jej chwilowe zdziwienie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu naprawdę nie miałam jej w głowie. Pozwoliłam moim łzom spłynąć po policzkach, potem patrzyłam jak rozpryskują się na podnóżu świątyni. Od czasu tamtego spotkania ze mną z przyszłości unikałam kontaktów z Alfą Ognia za wszelką cenę, bojąc się, że powiem mu prawdę.
-Dlaczego życie kończy się tak szybko?- Usłyszałam głos za sobą, spodziewałam się zobaczyć Atenę, albo jakiegoś Elfa, ale przy wejściu świątyni stała piękna kobieta.
-Kim jesteś?- Zapytałam.
-Jedną z Bogiń, nie jestem zaklęta w krysztale, ani też nie jestem wcielona w kogoś. Podróżuje po różnych miejscach, szczególnie jednak upodobałam sobie watahy światła. Nazywam się Afrodyta i jestem boginią piękna i miłości. Od czasu utworzenia Immortal Volves zaczynają powracać na świat bogowie, którzy wychodzą z cienia. Patrzą i was obserwują, czasami zejdą na rozmowę, ale najprawdopodobniej nigdy nie posuną się, aż do tego, aby mieszać się w sprawy tego świata.
-Dlaczego tu jesteś?- Zapytałam.
-Ponieważ wilki z Watahy Światła prawie nigdy nie mają szczęśliwego życia miłosnego, stoi przed nimi dużo obowiązków, które nie dają im szans przebywać ze sobą, jednak ciebie to dotyczy szczególnie. jesteś dzieckiem wojny, a wojna to największy wzlot uczuć i upadków. Miłość i nienawiść chodzą w parze, ostatnio Atena zyskała poparcie wielu bogów, miedzy innymi mnie, co sprawiło, że zaczęłaś reprezentować również miłość. Szkoda, że jednak miłość nie jest pisana dla ciebie. Dla ciebie jest pisana wojna w obronie dobra oraz Zwycięstwo, jako że Nike zawsze trzymała się z Ateną.
-Czyli nigdy nie będę mieć nawet szans na szczęśliwą miłość?- Powiedziałam ponuro.
-Prawa bogów można złamać, ty wiesz o tym najlepiej. Jeżeli stałabyś się wystarczająco silna, mogłabyś zrobić wszystko... Powraca Starożytna Zapomniana Trójca, dzięki twojemu pomysłowi, byłaś na tyle mądra, żeby wymyślić plan, który sprawił, że wraz z Nemezis obudziłyście Starożytną Energię, co sprawiło, że Zeus i Posejdon się tobą zainteresowali, Hades zaś zaczął obserwować Nemezis.
-A co z Oliverem?- Zapytałam, nie zrozumiałam do końca słów Bogini.
-W tej sprawie nic nie możesz zrobić, Hades zdecydował się go zabrać, więc go zdobędzie, nawet Nemezis nie będzie w stanie przywrócić go do życia. Przykro mi.
-Przykro ci?- Powiedziałam z żalem.- Ja muszę... Ja muszę go uratować.
-Nie- odparła bogini.- Nie.
-Mam stać i czekać, aż zginie- poczułam gotującą się we mnie złość.
-On już umiera- powiedziała Afrodyta,.- A wraz z nim umierają jego uczucia do ciebie.
-Zejdź mi z drogi!- Krzyknęłam.
-Zostałam zesłana tu, aby cię powstrzymać, zachwianie równowagi świata, może sprawić, że powrócą mityczne Anioły.
-Co to są te Anioły?- Zapytałam, zbierając swoją moc, pokonam ją i bez mojej Bogini.
"Może ci pomogę?''- usłyszałam jej głos.
''Nie, to moja walka"- odpowiedziałam.
-Anioły są zaklęte w posągach, nie są wierne nikomu, nie wiadomo skąd przybyły. Potrafią wysłać wilka lub człowieka do przeszłości oraz żywić się jego energią, przez resztę życia ofiary w przeszłości. Właśnie dlatego tutaj jestem.
-Nie obchodzi mnie to!- Krzyknęłam i skoncentrowałam swoją moc jednocześnie przyzywając Starożytną Energię. Rzuciłam się na boginię, jednak poczułam jak przez moją skórę przedziera się miecz, ktoś za mną stał.
-Nie chcemy ich powrotu- powiedział stojący za mną bóg, jeszcze jeden.- Nawet za cenę twojej śmierci.
Poczułam jak klękam bezsilna, słyszałam wewnętrzną agonię bogini, to miał być koniec. Poczułam, jak moje ciało rozpryskuje się na milion drobnych kawałeczków.
-Nawet ciało byłej bogini jest niebezpieczne. Wiele Watah oddałoby za nią wszystkie światy, aby zdobyć chociaż jedną twoją komórkę. Żegnaj.
Poczułam jak się wymazuje z tego świata, nic nie jest już dla mnie ważne. Dobrze, że chociaż oszczędziłam cierpień Nemezis. Nie... Muszę żyć, muszę go uratować. To nie może być koniec. Nie!!!!
Nagle zaczęłam się ucieleśniać.
-Nie powstrzymasz mnie od udania się tam- powiedziałam i wyjęłam miecz z mojego ciała, rana sama się zabliźniła.
-Niemożliwe, słyszałem, że twoje serce nie bije, twoje ciało nie istnieje już na tym świecie.
-A jednak tutaj jestem- wyjęłam swoje dwa miecze.- Nie zamierzam umierać.
Zaatakowałam bogów, unieruchomiłam ich wszystkich, oprócz jednego, który nie próbował mnie powstrzymać.
-Przyszedłem po twoją duszę, jestem Tanatos.
-Nie zamierzam dzisiaj umierać- powiedziałam i wyskoczyłam na zewnątrz rozwierając skrzydła.- Nie zamierzam umierać, ani dziś, ani jutro. Śmierć mnie nie doścignie, każdego ale nie mnie. Złamałam prawa tego świata, nie wiem jakie będę tego następstwa, ale się nie poddam.
-Dam ci tylko jedną radę- usłyszałam jego głos.- Uważaj na siebie, jeśli nie będziesz nasze spotkanie będzie zupełnie inne w następnych okolicznościach. Jesteś zbyt silna, aby żyć. Bogowie nie licząc Ateny, bogowie zrobią wszystko, aby sprawić, że nie będziesz chodzić po tym świecie, a na ich czele stoi Starożytna Zapomniana Trójca, Zeus znowu popełnia ten sam błąd, co tysiąclecia temu, kiedy starał się odizolować Atenę.
-Ja nie umrę- powiedziałam to po raz kolejny.
Wylądowałam na terenie Watahy Ognia. Zauważyłam sponiewierane ciało Olivera, nie żył już, spóźniłam się. Podeszła do mnie Symphony Of My Heart, stanęła obok mnie i patrzyła przerażona na Olivera.
-Co się stało?- Zapytała zalękniona.
-Potrzebujecie przywódcy- powiedziałam ponuro.- Najwyraźniej zostałaś nową Alfą Watahy Ognia, gratulacje.
Wstałam, a ona zobaczyła moje bez wyrazu oczy.
-Co ci się stało?- Zapytała.
-Spóźniłam się- powiedziałam.- Nic nie byłam w stanie zrobić.
Zauważyłam schodzące się tutaj wilki, była wśród nich również Nemezis, a także Illuminated, którzy trzymali się blisko siebie. Nemezis spojrzała na Olivera, a potem przeniosła wzrok na mnie.
-Ty chyba powinnaś być martwa- powiedziała.- Dlaczego się ode mnie odizolowałaś? Nie czuję twoich myśli, ani nawet uczuć. Czy ty naprawdę umarłaś? Dlaczego jesteś tutaj, a nie w Hadesie. co ty zrobiłaś?
-Nie twoja sprawa- powiedziałam.
Uciekłam na teren mojej watahy, wpadłam jak burza do jaskini i wbiegłam głęboko w jej wnętrze. Nikt się tam do tej pory nie zapuścił, było tam zbyt wiele pułapek z magii, która była znajoma jedynie mi, nawet Nemezis by tam nie weszła.
Znalazłam piękne pomieszczenie, do którego nigdy wcześniej nie trafiłam. Upadłam na kolana na jego środku, czułam ból, a nawet moje ciało nie było prawdziwe.
-Nie umrę- szepnęłam wyczerpana.- Będę żyć. Nie dacie rady mnie pokonać. Zostawicie mnie w spokoju- mówiłam jak zaklęta, aż zasnęłam wyczerpana.
Obudziłam się dwa dni później... Znowu miałam kompletne ciało.
-A więc uczyniłam z siebie wroga dla Wielkiej Trójcy. Nie pokonają mnie- powiedziałam ponuro.- Gdyby byli w stanie pokonać mnie i Nemezis dawno by to zrobili. Oczywiście nie zawahają się spróbować, każdy by tak zrobiła na ich miejscu. Wyszłam do reszty, mijając ich bez słowa.
-Gdzie byłaś?- Zapytała mnie Acarathi.
Spojrzałam na nią:
-Już mi lepiej. Doszłam do wniosku, że muszę stać się jeszcze silniejsza i następnym razem nie przegrać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz