Przyszłam na spotkanie, które zorganizowała Nemezis. Podeszłam do niej i szepnęłam:
-Może naszą historię zostawimy na koniec. Jest dosyć długa.
-Zgoda.- Odparła równie cicho jak ja.
Wróciłam na swoje miejsce na czele mojej watahy i usiadłam koło Nike, ostatnio moja wadera wydawała się dosyć zamyślona, jakby rozważała różne opcje.
-Co jest?- Szturchnęłam ją.
-Nic- pociągnęła nosem.
-Widzę, że nic. Po prostu nie chce tego z ciebie wyciągać za pomocą mojej mocy- odparłam.
-Rozważam wyruszenie na jakąś wyprawę po dalszych okolicach- powiedziała.- Brakuje mi tutaj miejsca dla mnie. Wróciłabym tutaj za jakiś czas. Jest o wiele innych osób więcej, którzy lepiej spisaliby się na moim stanowisku. Chociażby Netta.
-Bardzo ciebie lubię- powiedziałam.- Dlatego nie będę cię zatrzymywać, pozwolę tobie podjąć decyzję, nie będę kierować twoim życiem.
-Mogę się przejść?- Zapytała.
-Tak- odpowiedziałam i okryłam ją niewidzialnością.- Zaklęcie przestanie działać za godzinę.
Po kilku sekundach podeszła do mnie Acarathi z Nettą, obydwie się rozejrzały i po kolejnej sekundzie milczenia wreszcie jedna z nich zapytała.
-Gdzie jest Nike?
-Poszła się przejść.- Powiedziałam i spojrzałam w innym kierunku, a w moich oczach zalśniły łzy niczym dwa kryształy, których idealną harmonie blasku zakłócały jedynie płonie tańczące swój taniec po ich powierzchni. Nagle zobaczyłam w cieniu drzew sylwetkę wilka, jednak wiedziałam, że nie ma czego się bać, miała dobrą aurę, aurę światła.
Wróciłam wzrokiem w stronę Nemezis, zauważyłam, że wystąpiła Acarathi z mojej watahy.
-Ja mogę opowiedzieć parę słów o sobie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz