Polowaliśmy, przez kilka minut.
- Dobra, chyba już się najedliśmy. – Powiedział nagle.
- Nom. – powiedziałam.
- Wracamy do jaskini? – Zapytał lekceważąco.
- Ja pójdę…- Nie zdążyłam powiedzieć do końca.
- Idziemy poznać wszystkie wilki, więc trzeba znaleźć Ako i
Geneze.- Powiedział odwrócony plecami.
- Mam własne plany. – Powiedziałam z powagą, zmieniając się
w człowieka i robiąc kroki przed siebie.
- Idziemy poznać wilki. – Szepnął chwytając mnie w ludzkiej
formie z rękę.
- Mam…- Zaczęłam.
- Faktycznie ze mną związane i z innymi. – Powiedział
odwracając mnie lekko w swoją stronę. Spojrzałam na niego złowieszczym wzrokiem
i zmieniłam się w wilka, po czym ustawiłam się jak do walki.
- Chyba sobie żartujesz?
- Zapytał pogardliwie.
- Nie będę na niczyje usługi. – Warknęłam.
- P…- Zaczął.
- Dobra nie zmuszaj się, ale będę Cię słuchać tylko kiedy
będzie mi się chciało Illuś. – Powiedziałam z naciskiem na Illuś.
- Taaa jasne, nie mów tak do mnie. – Powiedział to
zmieniając się w wilka.
- Pfff. – Parsknęłam i ruszyłam.
Biegliśmy do jaskini przez pięć minut. Przed jaskinią stała
Ako z ziołami, a Geneza akurat wychodziła.
Brat wysłał im chyba mentalną wiadomość, bo natychmiast
pozmieniały się w wilki i ruszyły za nami. Najpierw poszliśmy do wtahy Mroku.
-Co się dzieje? – Zapytała Nemezis brata.
-A nic. Chcieliśmy się zapoznać ze wszystkimi wilkami z
innych watah.
-Oh no to Hmmm... fajnie.- Powiedziała Nemezis i podeszła do
mnie. Zaczęłam się jej przyglądać, bo była naprawdę ładna, no i nie mogłam
uwierzyć, że nareszcie ją poznałam.
-To Ty jesteś tą sławną Nemezis? -Przytaknęła. -Brat dużo mi
o Tobie opowiadał. – Zaśmiałam się w duchu.
-Brat? Jesteś siostrą Illuminated'a? - Przytaknęłam. Dziwne,
że o tym nie wiedziała.
-Nie przedstawiłam się. Choć nie przedstawiam sie byle komu,
dla Ciebie to zrobię, Mam na imię Miko. – Powiedziałam.
-Miło mi. -Powiedziała. Odeszła ode mnie, i podeszła do niej
Geneza.
-Witaj. Mam na imię Geneza. Jestem Obrończynią w watasze
Powietrza. -Uśmiechnęła się do niej promiennie.
-A Ty Nemezis. Jak przypuszczam?- Powiedziała.
-Tak, mam na imię Nemezis. –Ako nagle przerwała rozmowę i
powiedziała:
-A ja mam na imię Ako. -Ukłoniła się szybko przed wybranką
mojego brata.
-Miło mi. Mam nadzieję że Illuminated dobrze Was
traktuje?-Zapytała ze śmiechem.
-Oczywiście, że tak. –Udałyśmy, że jesteśmy wstrząśnięte.
Nagle Illuminated zawołał Nemezis.
-My też musimy się poznawać? -Wymruczał.
-Nie. Chyba że chcesz... -Powiedziała cicho.
-Uwaga. Uwaga -Powiedział głośno basior. Wszystkie wilki
spojrzały się na nich, tylko ja patrzyłam w ich oczy.- Jeśli nie wiecie to
przed wami stoi -Wskazał na Nemezis. -Bogini Zemsty, Sprawiedliwości,
Przeznaczenia. Bogini Nemezis -Trąciła go łapą. Spojrzał na nią rozbawiony. -No
co powinni wiedzieć z kim mają do czynienia. -Powiedział ze śmiechem. -Teraz
chodźmy razem do Watahy Ognia.
-Dobrze.-Odwróciła się i zaczęła iść w stronę naszego celu.
W drodze widziałam jak Illuś bardzo był w niej zakochany, a ona w nim, świetna
parka, mam nadzieje, że im się powiedzie. Po dotarciu do watahy kilku wilkom
nawet przedstawiać się nie musiałam,
normalka. Następna była Wataha Ziemi,
później Wataha Wody, w niej alfą była Rapix.
-Dawno się nie widziałyśmy .-powiedziała z rozbawieniem
Nemezis. -Chyba ze dwie godziny.
-Oh, przecież to tak dużo. -Powiedziała wadera z udawanym
przerażeniem.
-Witajcie moje panie, chciałbym coś ogłosić Rapix. -Tu
spojrzał na waderę Wody, ta przytaknęła.
Illuś powiedział swą przemowę i pobiegliśmy do Watahy
Światła. Poznałam kilka nowych osób. Po chwili z Nemezis wyskoczyła bogini,
wiedziałam, że ich mają, ale wyskakują sobie kiedy chcą, to już lekka
przesada. Bogini coś powiedziała do
wadery, po czym zobaczyliśmy gryfa, który miał należeć do Nemezis. Nowostka to
dla mnie nie była w mojej krainie gryfy były na każdym kroku. Po chwili
szturchnęłam brata i wyszeptałam mu, że ja się zmywam, bo już i tak jestem
zapoznana z większością.
Illuminated przytaknął, a ja cichaczem poszłam w swoją
stronę. Jak zwykle biegłam sobie nad jezioro, nagle usłyszałam głos w mojej
głowie, cos jakby szept.
- Miko?- Usłyszałam.
- Seb…- Wycedziłam w
myślach.
- Już umiesz się porozumiewać? Zawsze wiedziałem, że szybko
się uczysz, ale bez przesady. – Powiedział ze śmiechem.
- Czemu się nie odzywałeś? – Zapytałam gwałtownie stając w
miejscu. Łzy zaczęły toczyć się z moich oczu.
- Dużo spraw, ostatnio zaatakowały nas Szarzy, więc musiałem
pomagać, ale nie mówmy o mnie, co u ciebie, znalazłaś rodzeństwo?- Powiedział.
- Szarzy! Powinnam ich wykończyć jak miałam okazję!
Znalazłam brata, Illumineteda i dołączyłam do jego Watahy. – Powiedziałam.
- Fantastycznie, a co z drugim? – Zapytał, jak zwykle bez
uczuć.
- Nie wiem, mam z Illusiem iść do Daryla, wiesz tego co mi mówiłeś, że mi pomoże. – Powiedziałam.
- Tak pamiętam. Mam nadzieję, że za kilka lat przyjdziesz i
przedstawisz mi obydwóch. – Powiedział.
- Oczywiście, tylko ich nie będziesz mam nadzieję zamęczał.
No, a tak na marginesie umiem przybierać ludzką postać. – Powiedziałam.
- Postaram się ich nie katować z jeżyków zapomnianych. To
dobrze, teraz pozostanie Ci jeszcze kilka tysięcy innych umiejętności do
opanowania. – Szepnął.
- Nie pocieszasz. –
Powiedziałam, lekko zagryzając zęby.
- Dobrze, ja muszę kończyć, bo mam kolejne wilki do nauki
Azyjskiego. – Powiedział surowo.
- Dobrze.
Znowu ruszyłam, jednak jeszcze szybciej, gdy dotarłam nad
jezioro zmieniłam się w ludzką postać i wytworzyłam wokół siebie bańkę z
powietrza, po czym weszłam do wody, zanurzyłam się dość głęboko. Po paru
minutach skuliłam się i zamknęłam oczy. Weszłam w głąb siebie i zaczęłam
uwalniać swój gniew. Musiałam to robić raz w miesiącu. Gdybym tego nie robiła,
mogła bym podczas gniewu zostać w tej postaci na zawsze. Zaczęłam spokojnie,
ale było we mnie bardzo dużo gniewu, co utrudniało stopniowe uwolnienie.
Zaczęłam się zniżać, gdyż woda wokół mnie zaczęła pulsować. Po ośmiu godzinach
oczyszczania się delikatnie rozłożyłam ręce i nogi. Po czym otworzyłam oczy,
zaczęłam unosić się w górę. Gdy wypłynęłam Była pełnia. Weszłam na drzewo i
zaczęłam śpiewać:
Saita no no hana yo
Aa douka oshiete okure
Hito wa naze kizutsukeatte
Arasou no
deshou
Rin to saku
hana yo
Soko kara nani ga mieru
Hito wa naze yurushiau koto
Dekinai no deshou
Ame ga sugite natsu wa
Ao wo utsushita
Hitotsu ni natte
Chiisaku yureta
Watashi no mae de
Nani mo iwazu ni
Karete yuku tomo ni
Omae wa nani wo omou
Kotoba wo motanu sono ha de
Nanto ai wo tsutaeru
Natsu no hi wa kagette
Kaze ga nabiita
Futatsu kasanatte
Ikita akashi wo
Watashi wa utaou
Na mo naki mono no tame
Po skończeniu zauważyłam, że moje włosy błyszczą w świetle
księżyca. Wstałam na gałęzi i z całej siły tupnęłam nogą, gałąź złamał się, a
ja spadałam. Nie wiem co mnie napadło,
po prostu czułam, że musze to zrobić. Ktoś mnie złapał, ale nie patrzyłam na
jego twarz, raczej jak zaczarowana w księżyc.
- Co ty robisz? – Usłyszałam łagodny głos.
- Aktualnie przebywam w czyichś ramionach. – Powiedziałam
bez zastanowienia i spojrzałam na chłopaka.
- Nie o to mi chodzi. Szukasz watahy? – Zapytał.
- Nie, tak się składa, że należę do Watahy Powietrza. Czy
możesz mnie już postawić na ziemi?
- Oh! Tak, przepraszam. – Delikatnie postawił mnie na ziemi.
- Nic nie szkodzi,
dziękuję za ratunek. – Powiedziałam ściszonym głosem..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz