-Mam pomysł, nie daleko jest jezioro. Popływajmy w nim. – Powiedziała
Nemezis.
-Świetny pomysł.
Wstaliśmy i zaczęliśmy powoli iść w stronę jeziora. Gdy doszliśmy na miejsce okazało się, że tafla jeziora pięknie odbija wielki księżyc. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco a później na jezioro. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Potaknąłem. Nemezis weszła za skałkę a ja sam zrzuciłem ciuchy i wszedłem do jeziora. Chwilę po mnie zza swojego ‘parawanu’ wychyliła się Nemezis. Spojrzała na mnie i podeszła do brzegu jeziora z dumną a zarazem nieśmiałą postawą. Popatrzyłem na nią z zachwytem. Wyglądała jak żywa Bogini. Jej grafitowe włosy spływały gęstą kaskadą w dół pleców a oczy koloru nieba mieniły się blaskiem. Wciągnąłem powietrze z sykiem. Dziewczyna podeszła do mnie powoli. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w wodę. Ochlapała mnie przy okazji a ja się zaśmiałem. Szybkim ruchem złapałem ją i wziąłem na ręce.
-Świetny pomysł.
Wstaliśmy i zaczęliśmy powoli iść w stronę jeziora. Gdy doszliśmy na miejsce okazało się, że tafla jeziora pięknie odbija wielki księżyc. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco a później na jezioro. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Potaknąłem. Nemezis weszła za skałkę a ja sam zrzuciłem ciuchy i wszedłem do jeziora. Chwilę po mnie zza swojego ‘parawanu’ wychyliła się Nemezis. Spojrzała na mnie i podeszła do brzegu jeziora z dumną a zarazem nieśmiałą postawą. Popatrzyłem na nią z zachwytem. Wyglądała jak żywa Bogini. Jej grafitowe włosy spływały gęstą kaskadą w dół pleców a oczy koloru nieba mieniły się blaskiem. Wciągnąłem powietrze z sykiem. Dziewczyna podeszła do mnie powoli. Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w wodę. Ochlapała mnie przy okazji a ja się zaśmiałem. Szybkim ruchem złapałem ją i wziąłem na ręce.
- Uważaj sobie. – Wymruczałem do jej ucha.
Resztę wieczoru z nią spędziliśmy na wspólnym pływaniu i
zabawie. Po wspaniałej kąpieli odprowadziłem Nemezis aż do jej jaskiń. Pocałowałem
ją i pożegnałem się.
- Miłych snów
Wyczułem szybki
impuls od siostry. Zamieniłem się w wilka i
poleciałem w jej stronę. Wyszedłem z krzaków w ludzkiej postaci. Zobaczyłem
Miko razem z Kondrakarem.
-Czemu ona jest mokra i co wy tu do cholery robicie. – Mówiłem
ze wściekłością.
- Chciałem z tobą…- Zaczął.
- Wiem, ale czemu tu jesteście i czemu do diaska z nią?!- Wykrzyczałem.
- Nie miałem, żadnych podtekstów, naprawdę.- Odparł.
- Wiesz kim ona jest?!
- Chyba kimś dla ciebie ważnym.- Odpowiedział.
- A żebyś wiedział! – Wycedziłem przez zęby.
- Nie rozumiem twojej złości. – Miko wstała z ziemi.
- Wracaj do jaskini, nie chce byś widziała mnie jak jestem
zły. Porozmawiamy później. – Powiedziałem łagodnie.
- Dobra, ale czemu mu nie powiedziałeś tak jak przy tamtym,
kim ja jestem? - Zapytała zaciekawiona.
- Bo to nie jego sprawa, a teraz proszę wracaj. – Byłem już
lekko poirytowany.
- Pa.- Powiedział Kondro.
- Papa. – Powiedziała Miko i odeszła. Spojrzałem spode łba
na chłopaka.
- Zostaw ją w spokoju. – Wysyczałem po czym zamieniłem się w
kruka. Podejrzewam, że moje oczy znowu świeciły czerwonym blaskiem i rządzą
mordu. Trzeba się ogarną a nie chce mu nic zrobić. Poleciałem do moich jaskiń
gdzie już jako wilk. Spojrzałem na śpiącą siostrę z troską i poszedłem spać.
Następnego dnia z samego rana nie chcąc budzić Miko wyszedłem
cicho z jaskini i usiadłem przed nią. Moje
rozmyślania przerwały Rapix z Ateną. Przybiegły żeby wytłumaczyć mi o co chodzi
z kryształem, który już wcześniej widziałem. Wręczyły mi rzemyk z szarym
kryształem w którego środku szalało małe tornado. Zarzuciłem go sobie na szyję
po czym pobiegliśmy do reszty alf. Na końcu odwiedziliśmy watahę Nemezis. Gdy
ją ujrzałem uśmiechnąłem się do niej szeroko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz