Wybiegłam poza granice Immortal Volves, czułam w sobie pewną siłę by porozmawiać z Kaito.
Tak wiem, to dziwne kiedyś chętnie zabiłabym Kaito lub jak najbardziej unikała z nim kontaktu, a teraz sama do niego lecę.
Błyskawicznym lotem dotarłam przed jaskinię Alfy Powietrza Krainy Lazur. Powolnym krokiem weszłam do niej stawiając zdecydowane kroki.
-Kaito.. -Zaczęłam widząc basiora który samotnie leży na ziemi. Ten jednak słysząc mój głos podniósł głowę a jego oczy zalśniły.
-Nemezis, witaj... -Powiedział z udawaną obojętnością.
-Kaito, chodzi o Miko. -Przerwałam mu a ten spojrzał na mnie wyczekująco -Znowu ma wizje...
-Wizję.. -Zamyślił się - A jakie?
-Wizje śmierci za młodu, one teraz są tak silne, że może swojego młodego ciała dotknąć. -Odparłam.
-Yhym... -Mruknął -Mogę się z nią spotkać? Może ja jej w jakiś sposób pomogę z Tobą?
-A jak myślisz po co ja tu przylazłam? -Rzuciłam i wyszłam z groty, a za mną basior.
Rozłożyłam skrzydła, mój towarzysz zrobił to samo i wlecieliśmy ponad chmury.
-Muszę przyznać że masz ładne tereny. -Powiedział, kiedy przylatywaliśmy nad moim terytorium.
-Dzięki. -Mruknęłam kiedy mój wzrok przyciągnęła czarna rzeka. -Leć dalej, ja zaraz Cie dogonię.
Ten przytaknął, a ja zleciałam ku celu.
Wylądowałam nad brzegiem rzeki, i wychyliłam się nad nią by zobaczyć co tam jest. Co tam ujrzałam? Ujrzałam szare dusze ludzi, wilków które w jakiś sposób popełniły wiele przestępstw. Prawdopodobnie to był jeden z dopływów Styksu. Jeszce bardziej się pochyliłam co groziło mi wpadnięcie w odmęty, ale szybko się cofnęłam kiedy ręka próbowała mnie dosięgnąć.
-No, no nie ładnie.. -Mruknęłam. -Od teraz będziesz Rzeką Upadłych Dusz.
Zaczęłam się rozglądać i wpadłam na pewien pomysł. Zamknęłam oczy i bardzo mocno myślałam o tabliczce z napisem ,,Rzeka Upadłych Dusz. Nie kąpać się chyba że chce się być porwanym lub zjedzonym"
Otworzyłam ponownie ślepia a przede mną zmaterializowało ostrzeżenie, zadowolona z wyniku mego wysiłku ustawiłam tabliczkę przy brzegu.
Rozłożyłam skrzydła i poczęłam lecieć na tereny Watahy Powietrza by dogonić Kaito, lecz moim oczom ukazała się piękna architektura. Podleciałam bliżej i wylądowałam.
Grecka świątynia stała na polanie otoczona cierniami, majestatyczne kolumny śniły na fioletowo od zachodzącego słońca, powolnym krokiem podeszłam do mosiężnych wrot i dotknęłam je.
-Oto dla Ciebie prezent ode mnie i od pozostałych Bogów. -Powiedziała Bogini Nemezis która pojawiła się za mną. Odwróciłam się ku niej z uśmiechem.
-Dziękuję, ale za co? -Zapytałam, nie spuszczając wzroku z bogini która była ubrana w czarne sari.
-Za wszystko- Zrobiła dłonią krąg- Ale to nie koniec prezentów. -Pstryknęła palcami, a między nami zaczęła wiać letnia bryza, a z niej w jakiś sposób wyłonił się rydwan które były zaprzęgane konie morskie a w nim starzec z długą brodą, trzymający w prawej dłoni złoty trójząb.
-Nemezis, jestem Posejdon. -Odparł starszy mężczyzna. -Oto ostatni prezent. - Zwrócił ku mnie dłoń a w moją stronę poleciała niebieska błyskawica która wleciała we mnie. Poczułam w tym momencie w jakiś sposób nową moc, i nie myliłam się.
-Dostałaś moc Zamrażania i kontrolowania wody, ale pamiętaj to jest żywioł niebezpieczny więc używaj go godnie i z rozważnie. Do zobaczenia wkrótce -Po tych słowach Boga Mórz zniknął, podeszła do mnie Bogini Nemezis i położyła mi rękę na ramieniu.
-Zapomniałam Ci pogratulować z powodu dzieci. -Powiedziała tajemniczo, i zniknęła.
To było dziwne, byli zbyt mili aby nie mieli żadnych planów wobec mnie, ale nie przejmując się tym 'ochrzciłam' świątynię pod nazwą ,,Świątynia Czarnej Magii" i poleciałam w stronę terenów wilków powietrza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz