Idąc z moim opiekunem nagle zobaczyłam Atenę i Nemezis.
Wymsknęłam się z uchwytu Seby i pobiegłam do nich. Nem spojrzała na mnie
przelotem. Przyspieszyłam jeszcze bardziej
i je dogoniłam. Nagle poczułam, że nie panuję nad sobą.
- Znam was. – Powiedziałam, a one popatrzyły na mnie.
- Nic dziwnego jesteśmy znane. – Powiedziały i przybiły
piątkę.
- Wiem, że w przyszłości mi pomorze cie, więc mnie nie
zawiedźcie. Proszę. – Powiedziałam z powagą i szybko odbiegłam od nich.
Odwróciłam na chwilę głowę i widziałam jak ze zdziwieniem na
siebie patrzą. * Co do cholery? Ja już je kiedyś widziałam? Przecież ich nie
pamiętam? Pytałam się siebie i wreszcie
dobiegłam do Sebastiana. Nagle się obudziłam. Zobaczyłam Illusia, I’a, Ako i
Tamakiego.
- Wstałaś. – Powiedział z uśmiechem mój brat.
- Ten sen… - Szepnęłam cichutko.
- Jaki sen? – Zapytała Ako.
- Patrz. – Pokazałam sen braciszkowi i przyjacielowi.
- Znowu ktoś daje Ci złe wspomnienia? – Zapytał Greg.
- To niemożliwe, ja chyba po prostu zapomniałam że je
widziałam, bo reszta była normalna. – Powiedziałam.
- Lepszym pytaniem jest to czemu to zobaczyłaś? – Mój brat
spojrzał na mnie przeszywającym spojrzeniem.
- Nie wiem. – Powiedziałam.
- Poczekajmy co się dalej będzie działo, może po prostu przypomniało
jej się coś i tyle. – Powiedział z troską Gregory.
- Możemy poczekać, ale ona musi być pod ciągłą obserwacją,
co jest niemożliwe. – Mówił zamyślony Illuś.
- Poradzę sobie, w razie czego będę miała z wami kontakt.-
Odparłam, ale oczywiście, jak by mi się coś działo to bym Imnie powiedziała, bo
akurat wszystko wraca do normy.
Uśmiechnęłam się i wstałam.
- Już nie pada? – Zapytałam.
- Nie. – Powiedziała Ako.
- To pójdę sobie pośpiewać. – Ruszyłam do wyjścia.
- Idę z tobą, bo pewnie przyda Ci się gitara. – Krzyknął Greg.
- Jak chcesz. – Odwróciłam głowę i poczekałam, aż dojdzie.
Zmieniliśmy się w wilki i pobiegliśmy nad moje jeziorko. Od razu
gdy dobiegliśmy zmieniliśmy się w ludzi i usiedliśmy na brzegu, Il zaczął grać,
a ja od razu zaczęłam śpiewać:
Nastawiam uszu ku głosowi wiatru niosącemu zapach zimy.
Słyszę twój głos śpiewający wesołą piosenkę.
Razem żartowaliśmy, razem się śmialiśmy, często też się kłóciliśmy.
Jednak twój głos zawsze był tak łagodny,
że nie zdawałem sobie sprawy z wagi tych kłótni.
Chcę objąć cię mocno ten jeden jedyny raz,
mimo że wiem, iż już nie będę mógł cię zobaczyć.
W moim sercu zaistniała więź tak głęboka,
że słowo tak nieznaczne, jak "żal", nie zerwie jej.
Tym, co mi podarowałaś, był pełen radości czas.
Tym, co mi podarowałaś, był twój serdeczny uśmiech.
Tym, co mi podarowałaś, była bezpowrotna przeszłość.
Nie podarowałaś mi tylko przyszłości dla nas dwojga...
Ile zim już minęło od tamtego czasu?
Kwiaty, które wspólnie zasadziliśmy, również widziały już wiele ciepłych wiosen...
Pewnego dnia kiełek ten przeistoczy się w wielkie drzewo,
lecz twoja postać pozostanie niezmienna.
Uśmiech, który rozświetlił twoją twarz tamtego dnia,
zaklinował się na stałe w głębi mojego serca.
Czy tym, co ci podarowałem, były pełne spokoju dni?
Czy tym, co ci podarowałem, były krople łez?
Tym, co ci podarowałem, były wspomnienia tamtych dni.
Tym, czego ci nie mogłem podarować, była teraźniejszość z tobą.
Nie mając co począć nocami, którymi ogarnia mnie samotność,
przypominam sobie twój śpiew.
Nie mając co począć nocami, którymi ogarnia mnie chęć płaczu,
śpiewam otrzymaną od ciebie piosenkę.
Nie chcę, by ta piosenka była smutna. (2x)
Moja kochana, obyś spoczywała w pokoju
na wieki w naszej niezniszczalnej więzi.
Rzeczy, które mi podarowałaś; rzeczy, które ja ci podarowałem
nigdy nie zapomnę.
Nie zapomnę
twojego głosu...
Gdyż nawet teraz jest on tu,
jest on właśnie tu...
Na zawsze,
na zawsze
będę cię kochał...
Słyszę twój głos śpiewający wesołą piosenkę.
Razem żartowaliśmy, razem się śmialiśmy, często też się kłóciliśmy.
Jednak twój głos zawsze był tak łagodny,
że nie zdawałem sobie sprawy z wagi tych kłótni.
Chcę objąć cię mocno ten jeden jedyny raz,
mimo że wiem, iż już nie będę mógł cię zobaczyć.
W moim sercu zaistniała więź tak głęboka,
że słowo tak nieznaczne, jak "żal", nie zerwie jej.
Tym, co mi podarowałaś, był pełen radości czas.
Tym, co mi podarowałaś, był twój serdeczny uśmiech.
Tym, co mi podarowałaś, była bezpowrotna przeszłość.
Nie podarowałaś mi tylko przyszłości dla nas dwojga...
Ile zim już minęło od tamtego czasu?
Kwiaty, które wspólnie zasadziliśmy, również widziały już wiele ciepłych wiosen...
Pewnego dnia kiełek ten przeistoczy się w wielkie drzewo,
lecz twoja postać pozostanie niezmienna.
Uśmiech, który rozświetlił twoją twarz tamtego dnia,
zaklinował się na stałe w głębi mojego serca.
Czy tym, co ci podarowałem, były pełne spokoju dni?
Czy tym, co ci podarowałem, były krople łez?
Tym, co ci podarowałem, były wspomnienia tamtych dni.
Tym, czego ci nie mogłem podarować, była teraźniejszość z tobą.
Nie mając co począć nocami, którymi ogarnia mnie samotność,
przypominam sobie twój śpiew.
Nie mając co począć nocami, którymi ogarnia mnie chęć płaczu,
śpiewam otrzymaną od ciebie piosenkę.
Nie chcę, by ta piosenka była smutna. (2x)
Moja kochana, obyś spoczywała w pokoju
na wieki w naszej niezniszczalnej więzi.
Rzeczy, które mi podarowałaś; rzeczy, które ja ci podarowałem
nigdy nie zapomnę.
Nie zapomnę
twojego głosu...
Gdyż nawet teraz jest on tu,
jest on właśnie tu...
Na zawsze,
na zawsze
będę cię kochał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz