Wyszłam na przechadzkę na Polanę Pojednania, kiedy zobaczyłam leżącą Atenę w wodospadzie, zdziwiło mnie co tam robiła... Przecież były lepsze miejsca na kąpiel.
-Hej, Ateno!- Zawołałam.- Chodź.
Nie odpowiedziała, ani nie przyszła, więc do niej podeszłam.
Jej widok mnie przeraził, miała zdartą całkowicie zdartą skórę, jej kończyny były w nienaturalnych pozycjach, z pleców sterczała jej włócznia, a w tuż koło serca miała wielką dziurę na wylot, ogólnie mówiąc nie powinna już żyć, ale i tak rzuciłam się ku niej, aby sprawdzić, czy bije jej serce. Miałam wrażenie, że kamień spadł mi z serca, kiedy wyczułam słabe i nieregularne bicie serca, ale i tak miałam na nim jeszcze z 10 takich, ze względu na jej stan.
Jak najdelikatniej zarzuciłam ją sobie na plecy i z prędkością światła pomknęłam do naszej jaskini, aby znaleźć Cassie, była tam podobnie jak cała pozostała wataha, zaniosłam ją na tył jaskini tak szybko (prędkość światła), że nikt się nawet nie zorientował, że to ona. Po chwili, mój klon przyszedł z medyczką.
-Musimy jej pomóc- powiedziałam.
-Co się jej stało?- Zapytała.- Nie wiem, czy dam radę ją uratować.
-Musisz to zrobić- powiedziałam z naciskiem.
-Spróbuję- odparła.
Wzięła się do roboty, jednak nawet kiedy skończyła, Atena była w bardzo ciężkim stanie, zaczęłam sobie uświadamiać, że ona może nie przeżyć. Chciałam pójść po Nemezis, Alfę Mroku, lecz Cassie mnie zatrzymała:
-Nie, Atena i Nemezis miały ostatnio dosyć duże problemy- powiedziałam.- Nie idź po nią.
-Dlaczego?- Zapytałam.
-Zaufaj mi- powiedziała smutno.- Ale pewne sprawy nie dotyczą nas.
Opuściła mnie i nieprzytomną waderę, a ja czekałam, aż się ocknie, czułam złość, chciałam wiedzieć, kto ją tak sponiewierał. Minęły dobre 3 godziny, zanim Atena odzyskała przytomność:
-Przekaż Nem...- Mówiła urywanym głosie.- Accelerator... jes.... naszy....bratem. Niech... przy....dzie.
-Dobrze, mój klon pójdzie po Nemezis- powiedziałam i utworzyłam jednego, a tamten wyruszył na poszukiwanie wadery mroku z prędkością światła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz