Chciała mnie zaatakować, ale nagle pojawili się moi
przyjaciele. Przede mną pojawiła się nagle tarcza powietrza, a po chwili
Nemezis zamroziła szczeniaka. Greg i Kaito podtrzymali mnie bym nie upadła.
Przyjaciółka coś powiedziała do „mnie”, a gdy wstała to mój brat ją przytulił.
-Co robimy z tą gnojówą? -Zapytała mnie Alfa Mroku.
- Nic. – Wyszeptałam. – To jest część mnie i jeśli ona
zginie to teraźniejsza ja też i zostanę w złej wersji.- Powiedziałam drżącym
głosem.
Nagle Kaito mnie puścił, po czym stanął przede mną i złapał
mnie za brodę i spojrzał mi głęboko w oczy. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy
się w ciemnej przestrzeni.
- To nie będzie boleć kochanie. – Powiedział łagodnie, a mi
zrobiło się słabo.
Kiedy wszystko się unormowało spojrzałam na niego pół
przytomnym wzrokiem.
- To nie jest twoja kopia, to ktoś zamieniony w ciebie i
wmawiający Ci nieprawdę. Ona jest fałszywa, a ta osoba, która Ci powiedziała,
że to część Ciebie to również ktoś wytworzył. Ktoś Cię wkręca, a jak go znajdę
to będę torturować aż umrze. – Powiedział, a przy ostatnim zdaniu wkurzył się ostro.
Znaleźliśmy się znowu u nas, ja od razu zaczęłam opadać, na
szczęście Greg mnie chwycił i nie upadłam.
- Zostawiamy ją, ja się dowiem kim jest ta żmija. –
Powiedział wnerwiony wilk Powietrza z Lazur.
- Nie rozumiem. – Powiedziała Nem, a wtedy poczułam wielki
impuls, chyba wszystko wszystkim wyjaśnił.
- Dobra, kto bierze ten posąg? – Zapytała wadera.
- Ja. – Powiedział mój braciszek.
Greg wziął mnie na ręce, a ja spojrzałam na niego błagalnie,
chyba zrozumiał, że jest mi wstyd. Kaito podszedł do nas i złapał mnie za rękę.
- Niech tylko wpadnie w moje ręce. – Szepnął złowieszczo.
Greg kiwnął potakująco po czym podszedł do wilczycy.
- Wracajmy. – Powiedział wzdychając.
Nem przeniosła nas do IV.
- Co teraz? – Zapytał Illuminated.
- Greg zajmie się Miko, a my rozwikłamy zagadkę, jak nasza
wadera zbierze siły to do nas dołączą i rozprawimy się z tym kto za tym stoi. –
Powiedziała wadera Mroku.
- Ok. – Wszyscy powiedzieli chórem.
Każdy ruszył w swoją stronę. Il ruszył do mojej jaskini.
- Nad jezioro. – Wyszeptałam zmęczona.
- Lepiej żebyś wypoczęła w bezpiecznej jaskini. – Odparł.
- Jezioro. – Powiedziałam wycieńczona.
Zerknął na mnie kątem oka i zmienił kierunek, a ja z
uśmiechem wtuliłam się w niego i zasypiałam. Myślałam teraz tylko o tym by
zasnąć, ale jednocześnie o tym, że mam kolejnego przyjaciela, a dotąd byłam
typem bardziej samotnika niż kogoś towarzyskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz