środa, 15 maja 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko


Chciała mnie zaatakować, ale nagle pojawili się moi przyjaciele. Przede mną pojawiła się nagle tarcza powietrza, a po chwili Nemezis zamroziła szczeniaka. Greg i Kaito podtrzymali mnie bym nie upadła. Przyjaciółka coś powiedziała do „mnie”, a gdy wstała to mój brat ją przytulił.
-Co robimy z tą gnojówą? -Zapytała mnie Alfa Mroku.
- Nic. – Wyszeptałam. – To jest część mnie i jeśli ona zginie to teraźniejsza ja też i zostanę w złej wersji.- Powiedziałam drżącym głosem.
Nagle Kaito mnie puścił, po czym stanął przede mną i złapał mnie za brodę i spojrzał mi głęboko w oczy. Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się w ciemnej przestrzeni.
- To nie będzie boleć kochanie. – Powiedział łagodnie, a mi zrobiło się słabo.
Kiedy wszystko się unormowało spojrzałam na niego pół przytomnym wzrokiem.
- To nie jest twoja kopia, to ktoś zamieniony w ciebie i wmawiający Ci nieprawdę. Ona jest fałszywa, a ta osoba, która Ci powiedziała, że to część Ciebie to również ktoś wytworzył. Ktoś Cię wkręca, a jak go znajdę to będę torturować aż umrze. – Powiedział, a przy ostatnim zdaniu wkurzył się ostro.
Znaleźliśmy się znowu u nas, ja od razu zaczęłam opadać, na szczęście Greg mnie chwycił i nie upadłam.
- Zostawiamy ją, ja się dowiem kim jest ta żmija. – Powiedział wnerwiony wilk Powietrza z Lazur.
- Nie rozumiem. – Powiedziała Nem, a wtedy poczułam wielki impuls, chyba wszystko wszystkim wyjaśnił.
- Dobra, kto bierze ten posąg? – Zapytała wadera.
- Ja. – Powiedział mój braciszek.
Greg wziął mnie na ręce, a ja spojrzałam na niego błagalnie, chyba zrozumiał, że jest mi wstyd. Kaito podszedł do nas i złapał mnie za rękę.
- Niech tylko wpadnie w moje ręce. – Szepnął złowieszczo.
Greg kiwnął potakująco po czym podszedł do wilczycy.
- Wracajmy. – Powiedział wzdychając.
Nem przeniosła nas do IV.
- Co teraz? – Zapytał Illuminated.
- Greg zajmie się Miko, a my rozwikłamy zagadkę, jak nasza wadera zbierze siły to do nas dołączą i rozprawimy się z tym kto za tym stoi. – Powiedziała wadera Mroku.
- Ok. – Wszyscy powiedzieli chórem.
Każdy ruszył w swoją stronę. Il ruszył do mojej jaskini.
- Nad jezioro. – Wyszeptałam zmęczona.
- Lepiej żebyś wypoczęła w bezpiecznej jaskini. – Odparł.
- Jezioro. – Powiedziałam wycieńczona.
Zerknął na mnie kątem oka i zmienił kierunek, a ja z uśmiechem wtuliłam się w niego i zasypiałam. Myślałam teraz tylko o tym by zasnąć, ale jednocześnie o tym, że mam kolejnego przyjaciela, a dotąd byłam typem bardziej samotnika niż kogoś towarzyskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz