Obudziłam się gwałtownie, prawie spadłam z Arastusa.
- Nie wierć się tak, bo zlecisz - mruknęła pod nosem Diana.
- Co ty robisz? – Zapytałam niechętnie.
- Zabieram Cię do twojej watahy. – Powiedziała.
- Nie masz co robić, ja troski nie potrzebuję. –
Powiedziałam i zeskoczyłam szybko.
- Głupia jesteś!? – Wrzasnęła i pomknęła w moją stronę.
Zatrzymałam się.
- Zapomniałaś jakie mam moce? – Zapytałam wrednie.
- Nie, ale jak już chce Ci po… pomó… pomóc to radze Ci to wykorzystać.
– Mówiła z trudnością.
- Wielka Pani Mroku się znalazła. Mykaj do siebie, a mnie zostaw w spokoju. –
Powiedziałam z chamskim uśmiechem.
Di strasznie się wkurzyła i poleciała do siebie. Stanęłam na
jakimś drzewie i wreszcie spojrzałam co trzymam w ręce. Ściskałam białe futro,
jeszcze ciepłe, jak by dopiero zdarte z jakiegoś zwierzęcia. Zeskoczyłam na
ziemię i powlekłam się do naszej Watahy. *Kurde, muszę przeprosić brata i
przyjaciela, a do tego pogadać z Nemezis, bo to nie mogą być zwykłe wizje.*
Rozmyślałam. Nagle stanęłam przed jaskinią i weszłam z wolna.
- Jestem. – Powiedziałam zawstydzona.
Podbiegł do mnie mój braciszek.
- Co tak długo, czemu znowu jesteś we krwi, co to za futro? –
Pytał zdenerwowany.
- Przepraszam. - Wyszeptałam.
- Za co? – Zdziwił się.
- Znowu sprawiam Ci kłopoty, zamiast Ci pomóc przy dzieciach
to stresuje Cię tym wszystkim. – Powiedziałam lekko dygocząc z zimna.
- Przestań mnie wkurzać, bo tylko myślisz, że same problemy
robisz. – Powiedział i spojrzał za mnie.
- Kłamiesz! Dobrze wiem, że zawsze coś odwalam, a ty jesteś
tym zmęczony! – Krzyczałam.
Odwróciłam się napięcie i pobiegłam do Watahy Wody. Wleciałam
do jaskini Rap jak poparzona. Właśnie gdzieś chyba miała iść.
- Rapix, gdzie jest Greg? – Zapytałam próbując okiełznać
łzy.
- Gdzieś poszedł się przejść, coś się stało?
- Jest okej. – Powiedziałam i wybiegłam z jaskini.
Poszłam przed siebie. Po jakimś czasie zobaczyłam Il’ a
idącego z Leną. Chyba był to zły moment
by mu przeszkadzać, ale musiałam go przeprosić. Wyszłam szybko z krzaków.
- Greg. – Powiedziałam, a on się wkurzył.
- Hmm? – Mruknął.
- Przepraszam, za wszystko, jestem do dupy przyjaciółką, ale
tak już jest w moim świecie. Przepraszam. – Powiedziałam i odbiegłam tym razem
do wadery Mroku.
Wbiegłam zadyszana do jaskini i zmieniłam się w człowieka.
Przykucnęłam przy szczeniakach i ich matce. Nem otworzyła oczy.
- Coś się stało? – Szepnęła.
Uśmiechnęłam się, a po policzkach pociekły mi łzy.
Przyjaciółka wstała i wyprowadziła mnie przed jej jaskinię.
- Patrz. – Powiedziałam i przesłałam jej wszystko aż do zemdlenia.
Wadera przytuliła mnie i milczała.
- Przeprosiłam ich już, ale to chyba za mało, ja nie umiem panować
nad niektórymi rzeczami. – Powiedziałam.
- Już się uspokój. – Powiedziała.
Przesłałam jej moje wspomnienia z przeprosin.
- Wcale nie masz się o co wkurzać i nie denerwuj się tak. –
Powiedziała.
Pokazałam jej futerko.
- Co to? – Zapytała ze zdziwieniem.
- Ja. – Powiedziałam krótko. – Chyba coś się ze mną dzieje
dziwnego… - Powiedziałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz