Spojrzałam wyczekująco na Styks a tej zbladł uśmiech z twarzy.
-Chyba nie wypali ten plan chyba że... -Przerwała.
-Dobra idziemy na żywioł, nie ma co myśleć. -Powiedziałam szybko. Rozłożyłam skrzydła i okrążyłam szybko statek patrząc na najsłabsze miejsca. Niech to szlag byli dobrze przygotowani, wracałam do Bogini kiedy przyciągnął mój wzrok otwarte okienko. Wróciłam szybko do Bogini
-Będziemy wchodzić do statku przez to -Wskazałam na okienko - lub mogę utworzyć czarną dziurę.
-Nic nie działa aby się tam przetransportować. próbowałam, bo jakby była taka możliwość to bym nie siedziała tutaj. -Powiedziała z lekkim uśmiechem Styks.
-No to chodź -Wstałam i podkradłyśmy się razem do brzegu jeziora. Styks sprawiła że chodziłam chwilowo po wodzie i szybko pobiegłyśmy do okienka na które się wdrapałyśmy.
Pokład Latającego Holendra był brudny. No cóż chyba dawno nikt nie był podłogi ani nie odkurzał.
-Rapix, Rapix. -Mówiłam cicho przesuwając swe łapy po lepkiej podłodze.
-nemezis? Do cholery jasne co ty tu robisz? -Wykrzyknęła Rap z drugiej końca pomieszczenia. Podbiegłam do niej szybko.
-Dlaczego Cię tutaj przynieśli a nie na górze? -Zapytałam próbując zdjąć kajdany.
-Nie wiem. -Szepnęła.
-Kurde, nie mogę ich otworzyć. -Powiedziałam próbując dalej otworzyć kajdanki. -Co robimy? -Zwróciłam się do bogini.
Ta podeszła z gracją i machnęła ręką a kajdanki pękły. Alfa Wody potarła rękę i podniosła się.
-Uciekajmy. -Odparłam.
-Ale trzeba coś z nimi zrobić -Wskazała na sufit tam gdzie była załoga Jonesa.
-Oj możemy później pomyśleć oo tym. Chodźmy! -Powiedziałam szybko.
Nagle drzwiczki u góry się otworzyły i pojawiła się twarz kapitana.
-Co to ma być? -Wykrzyknął schodząc po schodach.
-Ah nic takiego -Powiedziałam obojętnie.
-A Ty to kto? -Zwrócił się do mnie.
-A co Cię to obchodzi? -Odparłam i przyjęłam dumną pozycję. Teraz czekałam na jego ruch albo zostawi Rapix w spokoju albo będzie ze mną walczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz