-Margo, mamy przecież medyka jest nim Aislinn.. -Samicy zrzedła mina. -Lecz jeśli Ci tak zależy będziesz medykiem na okres próbny, jeśli się sprawdzisz zostaniesz nim. -Powiedziałam. ta pisnęła ucieszona i oddaliła się Wanney'a opowiadając mu o mojej decyzji.
Usłyszałam myśli mojego partnera
*No i co teraz geniuszu.? Masz dwa szczeniaki.*
*Wątpię żebym sprawdził się w roli ojca…*
~ Nie zamartwiaj się tak. Dasz radę.-Wysłałam mu mentalną wiadomość. Choć też myślałam ze nie będę dobrą matką, no cóż. Wadera Mroku która chętnie pozabijała połowę krainy. Uroczo.Zawołałam swe szczeniaki, te ułożyły się wygodnie koło mnie, i razem zasnęliśmy.
Otworzyłam oczy w śnie, rozejrzałam się i zauważyłam ze jestem na szczycie Góry Huraganu w watasze Powietrza. Zaczęłam się rozglądać kiedy spostrzegłam moje dzieci bawiące się z ojcem.
Dlaczego ja tam nie byłam? nie wiem. Ja tylko siedziałam nieruchomo przyglądając się im, i nie byłam szczęśliwa.
Nagle nad naszymi głowami zebrały się ciemne chmury i zaczęło padać. Zwołałam wszystkich i zaczęliśmy biec by się schować nagle błysnęło coś czarnego...
W tym momencie obudziłam się bo ktoś liznął mnie po pysku. Otworzyłam oczy i zauważyłam Illuminated'a i moje dzieci na jego grzbiecie. Uśmiechnęłam się na ich widok. Wstałam i liznęłam także Illuminated'a i pogłaskałam szczeniaki które zeskoczyły z grzbietu.
-Czy coś się stało? -Zapytałam basiora patrząc na Maro i Ako którzy pobiegli do wyjścia z jaskini. -Ech, one rosną jak na drożdżach. -Dodałam.
-Ah, tak rosną, rosną. -Odparł patrząc za dziećmi.
-No więc co się stało? -Ponowiłam pytanie.
-Chodzi o Miko.. -Przerwał i jego wyraz pyska skamieniał. -Kochanie, ja muszę iść, Miko znowu w kłopotach. -Powiedział dość niechętnie.
-Dobrze, iść z Tobą?
-Nie, sam pójdę. -Liznął mnie, odwrócił się i odleciał w kruczej postaci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz