czwartek, 16 maja 2013

(Wataha Światła) od Ateny

Bogini:
            Stałam przed Nemezis spokojnie, heh, jednak szukała mojej wybranki, bardzo ciekawe.
-Witam- przywitałam się pogodnie.
-Co z Ateną?- Zapytała spoglądając na mnie spode łba.
-Nie wpływam na jej własne decyzje. Owszem, służę jej radą, ale na tym kończy się moja rola, po prostu to ona zadecydowała i ja nie zamierzam się wtrącać do jej myśli.
-Skoro nie zamierzasz się wtrącać to dlaczego tu jesteś?- Zapytała nieufnie.
-Żeby ci zaoferować moją pomoc- powiedziałam.- Jako jedyna znam miejsce przebywania twojej siostry, a także sposoby jak ją zatrzymać, a także jak ją przekonać, aby nie spróbowała znowu uciec, no bo ona tak łatwo się nie podda, ale jak nie to nie.
Odwróciłam się od niej i już miałam zniknąć, kiedy ona powiedziała:
-Wchodzę w to. To co mam robić?
-Hmmm... Aktualnie twoja siostra udaje się do Labiryntu, aby potem dostać się gdzieś na skróty i oddalić się wystarczająco daleko od was. No i jeśli nie ruszysz swojej dupy to ci ucieknie na stałe.
Spojrzała na mnie spode łba po raz setny i zapewne nie ostatni, ale nie obchodziło mnie jej zdanie. Ona jest zaledwie marnym wilczkiem, to my kierujemy ich losami, my stoimy nad ich życiem.
-Chodź za mną- spojrzałam na nią z politowaniem, patrząc na jej bezsilną złość czułam iskierkę uciechy w sercu, jak to większość wilczków określa: arogancja bogów? Jeśli tak to dobrze mi z nią.

Atena (siostra Nemezis)
           Moja własna bogini mnie zdradziła, no cóż byłam na tyle sprytna, aby włamać się do umysłu siostry i sprawdzić, czy mnie nie szukają. Niestety: szukali, ale i tak jeśli uda mi się uniknąć ich przez około pół godziny, to nawet bogowie mnie nie znajdą, w końcu większość z nich nie zejdzie do Wielkiego Labiryntu za żadne skarby. To jest miejsce, w którym ich moce nie są przydatne. Miejsce idealne dla mnie na razie.
-Aquila syo aasene- wyszeptałam, aby spowolnić czas. Co prawda wypowiadanie zaklęć jest męczące, ale wolałam nie ryzykować użycia Starożytnej Boskiej Energii, mogliby mnie po niej namierzyć.
           Teraz nie mieli już szans, uciekłam im na stałe, ale uznałam, że jestem winna im parę słów pożegnania, dlatego sama wskoczyłam do ciemnej jamy, a zostawiłam tam swojego klona, aby zyskać chwilę czasu. Czego należy spodziewać się w Wielkim Labiryncie? Rozwidleń, wyborów, pułapek, potworów no i oczywiście to jest ulubione miejsce Janusa- boga wyborów, a jestem pewna, że zrobi mi piekło.
           Jednak po przejściu około 5o metrów przywróciłam czas do normy i usiadłam sobie, aby przysnąć na moment, a przy mnie usiadł mój Feniks, no cóż ona jedna mnie nie zostawiła.

Klon Ateny:
          Po tym jak mój pierwowzór zniknął w Labiryncie ja znałam swoje zadanie. Powiedzieć parę słów Nem i spółce, a potem rozpłynąć się w powietrzu. Niestety, kiedy plan może nie wypalić, co się stanie? Wtedy plan 100% nie wypali. Niestety, byłam bardzo zmęczona i położyłam się spać, a kiedy się obudziłam zobaczyłam wchodzącą na polankę siostrę.
-Mam cię- powiedziała.
-Wcale nie- odparłam nie tracąc uśmiechu z twarzy, lubiłam komplikacje, wtedy mam większą satysfakcję z rozwiązania tych problemów.- Ja jestem tylko posłanką.
-Posłanką?- Zdziwiła się Nemezis.
-Mam przekazać wam słowa od Ateny- powiedziałam.
-Przecież tutaj jesteś- stwierdziła Nem.
-Nie ma jej- westchnęła bogini Atena.- To klon, przechytrzyła mnie.
-No więc Atena prosi was, abyście dali jej spokój, a poza tym jest już w Labiryncie, więc tak łatwo jej nie dogonicie- zamknęłam raptownie usta, miałam milczeć na temat mojej/ jej miejscu przebywania.- Sayonara.
Rozpłynęłam się w obłoku pary i wróciłam do ciała Ateny, znowu byłam częścią niej.

Atena (siostra Nemezis)
          Nie mogłam uwierzyć, że mój klon tak skopał sytuację, gdy się zebrałam usłyszałam głosy Nemezis i Ateny w Labiryncie, wciąż podążają za mną.
-Nie zamierzam wracać- powiedziałam do siebie.- Nie istnieje świat w którym wszyscy będą szczęśliwi, nie istnieje taki świat bez poświęceń.
           Zarzuciłam tobołek na ramię i pobiegłam jak najdalej od nich, a moja Tsukaima podążyła za mną, nie chciałam wracać, bo i tak nikomu nie byłam potrzebna. Nagle zaczęłam tracić świadomość, nie najlepiej się czułam po tym skoku na bungee.
Zaklęłam biegnąc dalej mimo braku woli mojego ciała, niestety byłam coraz wolniejsza, a one coraz szybsze, co mogłam zrobić oprócz zatrzymania się i walki?
          Odwróciłam się i spojrzałam na zakręt z którego wyłonią się za jakieś 15 sekund. Tsukaima usiadła obok mnie dając mi sygnał, że również będzie mnie wspierać.
-Cześć siostro- powiedziałam do niej beznamiętnie.- Nie powinno cię tutaj być.
-Wracasz- powiedziała.
Spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem, po co miałabym tam wracać? Co ona widzi w Immortal Volves? Dom? Rodzinę? Miejsce jej ulubionych jatek? Nie wiem, ale mnie w przeciwieństwie do niej, w IV mnie nic nie trzyma.
-Wracasz!- Powtórzyła głośniej i bardziej stanowczo.
-Nie- powiedziałam po prostu.- Nie zamierzam wracać! Jak chcesz to walczmy!
-Zabiorę cię tam chociażby siłą!- Krzyknęła czując narastającą w niej złość.
-Niestety nie mogę ci na to pozwolić- powiedziałam spokojnie, czując napływającą falę przyjemności.- Walcz na serio inaczej mnie nie pokonasz.
-A wiesz, że będę!- Krzyknęła (strasznie dużo krzyczy), jednocześnie rzucając się na mnie. Z łatwością uniknęłam jej ataku, jeszcze nigdy nie czułam się tak dobrze, jedyne co mnie złościło, to jest fakt, iż nie używa pełnej mocy, boi się mnie skrzywdzić?! Myślałam z drwiną.
-Ja zamierzam- powiedziałam wyrzucając z mojego ciała ogromne ilości rezerwy energii, które zbombardowały moje obydwie przeciwniczki.- Pokażę ci teraz mój ulubiony atak z serii białej magii. Starożytni Magicy zostali obdarowani sztuką panowania nad elektrycznością, ale elektryczność wiąże się z magnetyzmem, także panuję także i nad tym.
Z ziemi uniosły się drobinki żelaza i zaczęły wokół mnie wirować, a ja spojrzałam na nią ze złością:
-Dlaczego nie użyjesz pełnej mocy!- Krzyknęłam.
-Bo zamierzam cię sprowadzić żywą- wypaliła.
-Urusaj!!!- Krzyknęłam w innym języku, ale zaraz się poprawiłam.- ZAMKNIJ SIĘ!
W mojej ręce zmaterializował się magnetyczny miecz, rzuciłam się na nią z nim, jednak w ostatnim momencie zainterweniowała bogini Atena. Sprawiła, że powiadł wiatr, a moje wyliczenia poszły na marne, zderzyłam się ze ścianą, niemal przy okazji odcinając sobie rękę.
-Idiotko uważaj!- Zganiła mnie siostra.- Omal swojej marnej łapy sobie nie oderżnęłaś!
-I co mnie to obchodzi- mówiłam jednocześnie cicho między tymi słowami zaklęcie, a ze moje ciało zaczęło emitować elektryczność, sprawiłam, że straciły przytomność, jednak ja również. Niech to, wygrała, wiedziałam, że się pierwsza ocknie, bo ja o tak byłam zmęczona o wiele bardziej wcześniej, przez skutki moich szalonych skoków.
-Wygrałaś, zostaję- powiedziałam do nieprzytomnej Nem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz