poniedziałek, 1 lipca 2013

(Wataha Mroku) od Diany

Nemezis natychmiast się poderwała i podeszła do nas ta Nina. Dziwne, teraz się mnie nie boi?
-Zgadzam się, nie wiem co to było, ale najlepiej to nie wyglądało. Ten stwór był okropny. - powiedziała.
-Jaki stwór? - zapytała alfa. Szczerze mówiąc ja też nie miałam pojęcia o jakiego stwora może jej chodzić.
Nina się zamyśliła.
-Diana powiedz jej wszystko muszę iść. - Oho. Mamy odważną. Chyba jej nie pozwoliłam zwracać sie do mnie po imieniu. Spojrzałam na nią piorunującym wzrokiem, a ta szybko się zmyła. Ciekawe na kogo teraz zamierza wpaść.
-No dobrze no więc mów jaki mamy problem? - Powiedziała Nemezis i skinęła głową pokazując, abyśmy się przeszły. Posłusznie wstałam, chociaż nie ukrywam, po tym szaleńczym biegu chciałabym odpocząć.
- No więc ktoś najwyraźniej skazał nas na śmierć głodową.
- Jak to? - Zdziwiła się.
- No więc jakieś 3/4 lasu jak i nie więcej jest zniszczone. Nie zostało praktycznie nic. Wszędzie tylko błąkają się dusze zamordowanych zwierząt. Teraz to naprawdę Las Mrocznych Wizji... Ciała zwierząt wyglądają raczej jak otrute lub uduszone niż zagryzione, głownie dlatego że nie ma śladów krwi, poza jednym wyjątkiem. Mniej więcej ze środka lasu, od ścieżki prowadzącej do watahy ognia do naszej jaskini ciągnie się krwawa smuga. Wygląda jakby ktoś był ciężko ranny i próbował sie szybko do nas przedostać. To wszystko musiało stać się między północą, a świtem. Jeszcze dzisiaj w nocy szłam przez ten las i wszystko było w porządku, a teraz... Zresztą sama zobacz.
Pobiegłyśmy jak najszybciej do lasu. Widok spalonego lasu zszokował naszą alfę tak samo jak mnie. Widać było, że w jej głowie bije się naprawdę dużo myśli. Przez jej oczy przechodziła raz złość, raz smutek i rozpacz. Później widać było, że się mocno skupiła. Poczułam okropny ból głowy miałam ochotę zasnąć.
- Wybacz, ale musiałam. Nie martw się, pół krainy ma teraz tak jak ty... - powiedziała z cieniem uśmiechu, a potem skupiła się na zawiści i pragnieniu zemsty.
Wstałam chwiejnie łapiąc sie za głowę i mrugając oczami. Okropnie kręciło mi się w głowie... Już miałam przewrócić się do tyłu, ale na szczęście podparła mnie nasza alfa.
- Dzięki. Miałam mroczki przed oczami i strasznie kręciło mi się w głowie - powiedziałam tłumacząc się.
- To było łapać, ponoć są sławni. Wiem już kto to zrobił - mruknęła z obrzydzeniem, złością i rozpaczą jednocześnie, po czym gdzieś pobiegła.
- Czekaj! - krzyknęłam i próbowałam pobiec za nią, ale straciłam równowagę i zaliczyłam glebę zarywając twarzą w ziemię.
- Arastus... Raatuuuj! - zawyłam zrezygnowana nie odrywając twarzy od ziemi.
Przerażony złotooki pegaz wylądował koło mnie i od razu mnie skarcił.
~Nie strasz mnie tak więcej.
- Nie marudź, tylko zabierz mnie do jaskini. - powiedziałam próbując się podnieść.
Po wielu nieskutecznych próbach wgramoliłam się na Arastusa i wolno ruszyliśmy w stronę jaskini.
Zastałam tam Nemezis kłócącą się z Werą.
- Czy możesz mi łaskawie powiedzieć co to wszystko znaczy? - Nemezis była w furii i ledwo się powstrzymywała. Podobnie jak Wera.
- To znaczy co? Możesz wyjaśnić? - powiedziała wyzywająco.
- Dobrze wiesz co - powiedziała i rzuciła się na nią przygważdżając ją do ziemi. Zaczęła płonąć. Oj, robi się nieprzyjemnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz