Strasznie cierpiałam, a do tego brałam na siebie coraz
więcej jego uczuć. Byłam w kiepskim stanie i to bardzo, ale wstałam chwiejąc
się. Wsparłam się mocą, wiedziałam, że Fushigi nie ma zamiaru mi pomagać.
- Przepraszam. - Spojrzałam czule na chłopaka i wyczułam, że
coś z nim nie tak, ale tym zajmę się później.
Zaczęłam biec by się uspokoić i udało mi się to w dość
krótkim czasie, a wtedy zamieniłam się. Choć Fus wzięła dużo na siebie to i tak
byłem wściekły i to bardzo. Nienawidzę gdy ktoś rani drugą osobę. Postanowiłem
go poszukać. Szybko użyłem sokolego oka ( widzi całą krainę z góry, a jak to
już tajemnica ;P). Znalazłem go i od razu tam pobiegłem. Gdy akurat
podchodziłem do niego to się raczył obudzić.
- Kondrakar, mamy rachunki do wyrównania...- powiedziałem
poważnie chcąc się z nim przejść przez las.
Wstał mozolnie i szedł za mną.
Wstał mozolnie i szedł za mną.
- Co masz mi zamiar powiedzieć?- zapytał jak byliśmy już
daleko w lesie
Rzuciłem się na tego jełopa przygważdżając do drzewa i mówić:
- Nie wiem co cię ciągnie do tej wadery z ognia, ale wiedz ,że jak skrzywdzisz Werę pożałujesz!- Już czułem, że wściekłość we mnie narasta. Puściłem go jednak.
Rzuciłem się na tego jełopa przygważdżając do drzewa i mówić:
- Nie wiem co cię ciągnie do tej wadery z ognia, ale wiedz ,że jak skrzywdzisz Werę pożałujesz!- Już czułem, że wściekłość we mnie narasta. Puściłem go jednak.
- Jak ona ci się tak podoba to sobie z nią bądź, ja już
dawno jej nie kocham!- Krzyknął, a ja nie mogłem zrozumieć czemu ten dupek
takie głupoty wygaduje. Odwróciłem się powoli.
- Ty! Jak śmiesz tak mówić! Pomyśl jak ty byś się czuł w jej
sytuacji?!- Mówiłem wbijając wzrok w jego zamyślone oczy.
- Już tak się przez nią czułem, dawno temu jak tu dołączyłem. Musisz wiedzieć ,że byłem pierwszym wilkiem w watasze mroku i pierwszym członkiem z jakiejkolwiek watahy. Już dawno nie zaznałem takiej przygody jak z Trisią , więc się nie wtrącaj Fus!- Mówił.
- Już tak się przez nią czułem, dawno temu jak tu dołączyłem. Musisz wiedzieć ,że byłem pierwszym wilkiem w watasze mroku i pierwszym członkiem z jakiejkolwiek watahy. Już dawno nie zaznałem takiej przygody jak z Trisią , więc się nie wtrącaj Fus!- Mówił.
Kiedy powiedział moje skrócone imię to myślałem, że go
zabiję.
- Nie znaczy to ,że masz jej nie kochać! Ona była opanowana przez Demona i nie wiedząc co robi zniszczyła las i zostawiła cię nieświadomie gdyż sterował nią Demon! I nie nazywaj... mnie... Fus!!!- Rzuciłem się na niego jak na wroga, jednak to na próżne, bo zabrał go pegaz.
- Nie znaczy to ,że masz jej nie kochać! Ona była opanowana przez Demona i nie wiedząc co robi zniszczyła las i zostawiła cię nieświadomie gdyż sterował nią Demon! I nie nazywaj... mnie... Fus!!!- Rzuciłem się na niego jak na wroga, jednak to na próżne, bo zabrał go pegaz.
Walnąłem w drzewo, przy okazji robiąc w nim dziurę. Spojrzałem w górę, ze
zdziwieniem, że mu się udało opanować pegaza. Mi to zajęło kilka godzin, bo był
taki chamski, że o mało go nie zabiłem. Jednak straciłem go po pewnej walce.
Opanowałem złość z ledwością i olałem wszystko, za to Fus chciała wyjść,
oczywiście nie chciałem, bo znowu z jej szczęściem by kogoś poznała, ale jak
wspomniała o tamtym basiorze i o tym, że chyba już wie kto postanowił pogadać z
duszami to pozwoliłem jej na to. Pobiegłam szukać Wanney'a, ale znaleźć go nie
mogłam. Fushigi się niecierpliwił i
musiałam mu oddać władzę. Nie miałem czasu na to by bawić się w kotka i
myszkę...
~Fushigi, pozwól mi jeszcze trochę go poszukać.~ Usłyszałem.
- Zgłupiałaś do reszty! Mam dość twoich poszukiwań i tego
gównianego Immortal Volves! Kurna, ledwo co tu przybywam, a ty poznajesz kogoś!
Ja za to poznaję jakiegoś idiotę, który myśli, że jest pępkiem świata! Toż to
sensu nie ma! - Zacząłem się wydzierać, bo wybitnie wyprowadziła mnie ta
sytuacja z równowagi.
~Wiem, wiem, ale ja muszę go znaleźć. Pozwól mi.~ Błagała.
Zamieniliśmy się... Jak poparzona zaczęłam biec przed siebie
myśląc gdzie on może być. Nagle wyskoczył Kondrakar na pegazie.
- Czemu nie mówiłaś ,że ty i Fushigi to jedność?! Ja,
naprawdę nie rozumiem dlaczego jesteś po jego stronie!? Fus, on tobą włada! Czy
nie chciałaś kiedykolwiek być w swoim ciele? –Mówił mi schodząc ze zwierzęcia.
Nagle się zgubiłam, jak bym nie była w tym świecie. Słowa
chłopaka namieszały mi w głowie.
- Skąd ty...? No w sumie to chciałam kiedyś ,ale czuję się z
nim zgrana i nie umiem sobie wyobrazić jak to jest być jedną osobą. Poza tym
nie waż się nikomu mówić ,bo pożałujesz!!!- Byłam przerażona i złapałam się za
głowę.
- No błagam cię. Mało mi kłopotów? - Odparł.
- Nie, ale... ech, dlaczego tak po prostu zostawiłeś Werę? Ona potrzebowała pomocy i wsparcia. Kondro ona cierpi i nie mogła już wytrzymać jak ją olewasz... - Mówiłam kiedy dowiedziałam się, że Wera postanowiła bym go zraniła.
-Mam cię zranić!- Zmieniłam się nie do poznania. Rozprowadziłam mgłę by ten stracił orientację.
Nagle wyczułam, że coś jest nie tak, moja mgła zniknęła razem z moim przeciwnikiem. Nuż samoistnie wyleciał mi z ręki.
- Nie, ale... ech, dlaczego tak po prostu zostawiłeś Werę? Ona potrzebowała pomocy i wsparcia. Kondro ona cierpi i nie mogła już wytrzymać jak ją olewasz... - Mówiłam kiedy dowiedziałam się, że Wera postanowiła bym go zraniła.
-Mam cię zranić!- Zmieniłam się nie do poznania. Rozprowadziłam mgłę by ten stracił orientację.
Nagle wyczułam, że coś jest nie tak, moja mgła zniknęła razem z moim przeciwnikiem. Nuż samoistnie wyleciał mi z ręki.
- Nie zniszczysz
mojej mgły... twoja była na słabym poziomie i szybko padła.- Powiedział chcąc
mnie zaatakować, ale w tym momencie Fushigi nie wytrzymał, miał ochotę go
zabić...
Zamieniliśmy się. Uniknąłem ciosu ze śmiechem.
- Myślisz ,że twoja moc jest większa niż nas obojga?! - Warknąłem pewnie, choć tak naprawdę jeszcze nigdy nie łączyłem z nią mocy.
- Myślisz ,że twoja moc jest większa niż nas obojga?! - Warknąłem pewnie, choć tak naprawdę jeszcze nigdy nie łączyłem z nią mocy.
Zneutralizowałem z łatwością jego mgłę, Fus była słabsza, no
ale on to już w ogóle nie równał się ze mną.
- A...ale jak ty...?-
jąkał się .
Nagle poczułem, że ktoś zadaje mi ból, co było najlepsze? Nie czułem go prawie, bo Fus znowu wzięła wszystko na siebie. Idiotka, ale postanowiłem udawać, że ma nade mną władzę.
Nagle poczułem, że ktoś zadaje mi ból, co było najlepsze? Nie czułem go prawie, bo Fus znowu wzięła wszystko na siebie. Idiotka, ale postanowiłem udawać, że ma nade mną władzę.
- Nie waż się krzywdzić mojego ukochanego!- Usłyszałem
znajomy mi głos.
Nagle ból został zlikwidowany [rzez Wrę. No to fajnie
jesteśmy w komplecie.
- A ty nie waż się krzywdzić mojego!!! Myślałaś ,że mocą mroku daną ci w połowie od Ojca pokonasz prawdziwy mrok?- Warknęła dziewczyna, zaś Fus musiała się ogarnąć, więc zmieniła się w wilczyce i uspokoiła, wtedy wróciłem.
- A ty nie waż się krzywdzić mojego!!! Myślałaś ,że mocą mroku daną ci w połowie od Ojca pokonasz prawdziwy mrok?- Warknęła dziewczyna, zaś Fus musiała się ogarnąć, więc zmieniła się w wilczyce i uspokoiła, wtedy wróciłem.
Przez głowę przeleciał mi kawałek wypowiedzi Wery... *Zaraz,
zaraz, czy ona właśnie powiedziała, że... Kuso!* Pomyślałem.
- Już dobrze Fushigi, ty Trisia wracaj do swoich terenów ,a
ty Kondro... idź ze swoją ukochaną. Ja idę z Fushigim, pokochałam go tak jak ty
Trisię. To niezwykłe, ale prawdziwe, nasze drogi się tu rozchodzą, uświadomiłam
sobie ,że ją bardzo kochasz i nie potrafisz przestać, to tak jak do niedawna
ja... zakochałam się w Fushigim dosłownie dzięki tobie, gdybyśmy się nie
skłócili nie poznałabym go.
Dziękuję ci za to i przepraszam za uczynione ci krzywdy. Zostańmy już przyjaciółmi.- Naglę zaczęły mi się trząść ręce
- To ja przepraszam i dziękuję jednocześnie..... przyjaciółko.- utulił Werę.
- To ty mnie kochasz Wero?- Nagle oprzytomniałem.
Dziękuję ci za to i przepraszam za uczynione ci krzywdy. Zostańmy już przyjaciółmi.- Naglę zaczęły mi się trząść ręce
- To ja przepraszam i dziękuję jednocześnie..... przyjaciółko.- utulił Werę.
- To ty mnie kochasz Wero?- Nagle oprzytomniałem.
- Tak, kocham cię mój słodki i nie obchodzi mnie ,że jesteś
z Fus jednością.- powiedziała całując mnie w policzek.
- Wero....- zaczęła Tris.
- Wero....- zaczęła Tris.
– Tak?- zapytała Wera.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się Tris i chwyciła dłoń tego idioty.
- Dziękuję.- uśmiechnęła się Tris i chwyciła dłoń tego idioty.
Zostawili na s pod drzewem...
- Tak się cieszę, że Ci to... - Przerwałem jej.
- Nie wiem co ty dokładnie czujesz, ale to nie może być od
tak miłość. - Miałem surowy wzrok.
~Co ty robisz?! Ona Ci miłość wyznaje, a ty ją ciśniesz?!~
Usłyszałem krzyk Fus.
- To znaczy, że ty.... - Odwróciła wzrok.
- To nic nie oznacza. Mówię jak jest. - Czułem się jak jakiś
kat.
- Skąd ty możesz wiedzieć co ja czuję?! - Podniosła głos.
- Powiedziałem Ci, że nie wiem. Wybacz. - Odwróciłam się,
gdy nagle Fus się ze mną zamieniła...
- Wero! ON wiele przeżył! Proszę nie smuć się to nie jest
tak... Gdybyś tylko wiedziała... - Zaczęłam się tłumaczyć.
~Wracaj, bo Ci już nigdy nie pozwolę wyjść! Jakim prawem
mówisz komu kolwiek o mojej przeszłości!~ Jego głos zaczął rozbrzmiewać w mojej
głowie, no i oczywiście mnie ukarał... Padłam na kolana.
- Co? Co mam wiedzieć? - Chwyciła mnie w ramiona.
- Muszę iść. Kiedyś Ci opowiem, albo on to zrobi. Tylko już
się nie martw. - Wstałam szybko i sie zmieniłam.
Gdy znowu odzyskałem kontrolę to od razu rozwaliłem ze
złości drzewo. Kątem oka spojrzałem na zdziwioną dziewczynę.
- Zapomnij o wszystkim i nikomu nie mów kim jesteśmy z Fus.
- Warknąłem i odszedłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz