- Zacznę od początku... Fishigi kiedyś był jeszcze gorszy
niż jest teraz. Mieliśmy trudne dzieciństwo i uciekaliśmy razem z rodzicami
bardzo często. Potem to się urywa, bo straciliśmy pamięć. Mniejsza z tym co
było dalej. Znalazł partnerkę.... Kochał ją nie przeciętnie, nawet chcieli mieć
dzieci. Udało się zaszła w ciążę. Wiedziała kim jest. W wkrótce cała kraina
dowiedziała się o tym wszystkim. Było ciężko i to bardzo. Ona się strasznie
stresowała tym wszystkim i... Poroniła. Nie umiała sobie z tym poradzić. Wpadła
w chorobę, potrafiła czasem siedzieć z jakąś zabawką i twierdzić, że to jej
młode. Fushigi nie mógł się z tym pogodzić, bo to była jego wina. Przeniosłam
na siebie większość emocji, jednak to i tak za mało. Cały czas zajmował się
ukochaną, a ja tylko cierpiałam. Pewnego dnia zmarła. To był szok, wszyscy
mówili, że to przez utratę dziecka. Wero, to była prawda... - Spojrzałam na nią
smutno. - On się załamał, nie mógł znieść, że ich stracił. Ślęczał nad jej
grobem przynajmniej tydzień, nie wiedział co ma robić. Po jakimś czasie rodzina
zmarłej powiedziała, że to wszystko jego wina, że to on ją zabił. Wygnali go.
Było mu bardzo ciężko. Pomagał wszystkim których napotkał, myślał, że to mu
pomoże, jednak gdy ktoś się w nim zakochiwał to znikał. Nie chciał nikogo
ranić, to było trudne. - Spojrzałam teraz na nią wyczekująco.
Siedziała jak by nie mogła zrozumieć co jej właśnie
powiedziałam.
- Słuchaj, on kryje przede mną wiele uczuć, więc nie wiem
czy Cię kocha, czy nie, ale jeśli tak to nie odpuszczaj. On nie odpuści
Kondrakarowi do końca życia, ale go nie skrzywdzi, bo nie ma potrzeby. -
Próbowałam ją pocieszyć.
- Pocieszasz mnie, choć właściwie to ja powinnam podnieść
Cię na duchu. - Spojrzała na mnie szklanym wzrokiem.
- Przyzwyczaiłam się do wszystkiego. Ja najczęściej
przejmuje jego uczucia, ale to tylko po to by mu ulżyć. Nie umiem wysłuchiwać
pocieszenia w moją stronę. Poza tym to ty jesteś poszkodowana. Mam nadzieję, że
teraz bardziej go zrozumiesz i mu wybaczysz. - Mówiłam z ponurym uśmiechem.
- On nadal kocha tamtą? - Zacisnęła pięści.
- Być może, ale nie tak jak kiedyś. - Złapałam ją za ramię.
~Chyba wystarczy.~ Usłyszałam łagodny głos chłopaka.
- Fushigi chce już się zmienić. - Zdjęłam rękę z jej
ramienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz