wtorek, 23 lipca 2013

(Watha Powietrza) Od Miko

Gdy się wybudziłam w jaskini nikogo nie było, więc ruszyłam na polowanie. Szybko zobaczyłam cudnego daniela, ale wolałam coś mniejszego i w oko wpadł mi zając. Złapałam go szybko i zjadłam. Wyczyściłam pyszczek i poszłam pobiegać. Biegałam nie myśląc o niczym, w dodatku po ziemi, co zdarzało mi się dość rzadko, gdyż uwielbiam łazić po drzewach. W końcu stanęłam na granicy z Watahą Ognia, więc zawróciłam, bo nie miałam ochoty na przebywanie tam. Wspięłam się na drzewo i tak podążałam przez resztę drogi. Wreszcie po jakimś czasie zatrzymałam się i usiadłam na gałęzi. Spojrzałam na moje łapy, które były obwiązane bandażem. Nie czułam bólu, chyba zaczynam się po prostu przyzwyczajać do niego. Chciałam wyczarować jakieś kwiaty, które latały by nad głowami, ale nie powinnam skupiać się na takich głupotach…. Zeszłam na dół i zaczęłam atakować drzewo. Wykorzystywałam wszystkie pomysły jakie przyszły mi do głowy, ale bez używania magii. Nie przewróciłam drzewa, co mnie uradowała, bo nie chciałam niszczyć kolejnych. Poszłam szukać Illumineted’a. Nie mogłam go nigdzie znaleźć, więc pewnie nie chciał by go ktoś szukał. Położyłam się na łące i zamknęłam oczy. Czułam jak wiatr delikatnie powiewa i unosi moją sierść. Było to przyjemne i kojące. Byłam totalnie zrelaksowana, jednak mój umysł kazał mi ćwiczyć. Miałam dość tego całego bezsensownego treningu. Byłam wystarczająco silna by powalić całe stado bawołów, a co dopiero samą siebie. *Właśnie skąd wiadomo, że będę walczyła ze sobą?!* Pomyślałam otwierając gwałtownie oczy. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym z kim dokładnie będziemy walczyć, a to czy by padło na kogoś innego nie wchodziło mi do głowy…. Zasmuciłam się nagle, gdyż nie wyobrażałam sobie walki z kim kol wiek innym, już samo zabicie siebie jest ciężkie, a co dopiero kogoś bliskiego. No i zostaje jeszcze to, iż nie chcę by ktokolwiek umarł, ale gdy będę walczyć, nie mogę patrzeć na innych, gorzej jak skrzywdzą np.: Grega, wtedy nie będę myśleć co robić, moim pierwszym odruchem będzie ochrona jego. Nie mam zamiaru się przemieniać, ale gdy ktoś nagnie pewne granice może dojść do tego co nie możliwe…. Spojrzałam w niebo, które pokryte było wieloma chmurami, jednak słońce nie ukrywało się pod nimi, jednocześnie nie rażąc mnie w oczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz