Zaczęłam w końcu rozmyślać, że należy porozmawiać z Nemezis,
bo w końcu ile można siedzieć osobno, myślę, że jej też jest przez to wszystko
nieco dziwnie. Wstałam i pomyślałam gdzie mogły byśmy się spotkać i od razu wpadła
mi do głowy Łąka Wspólnych Snów.
~Spotkajmy się na Łące Wspólnych Snów, za jakiejś 15 minut.~
Przesłałam przyjaciółce wiadomość mentalną i od razu ruszyłam w tamto miejsce.
Przybyłam pierwsza, do tego nie byłam pewna czy przyjdzie. Zmieniłam
się w człowieka i usiadłam na środku skubiąc trawę.
- Co chciałaś? – Usłyszałam Nem.
Stała przede mną z lekką ignorancją.
- Wiem, że Cię obciążyłam tym co zrobiłam, wiem też o tym,
iż przesadziłam z treningiem. Przepraszam Cię za to, że jestem taka
nieodpowiedzialna. – Wstałam powoli.
Dziewczyna skierowała na mnie swoje oczy, ale nadal stała w
pozycji, która oznaczała, że jest znudzona.
- Jeśli uważasz, że powinnam się zmienić, to się nie martw
już to zrobiłam. – Nasze włosy rozwiał wiatr, a ja przybrałam poważny wyraz
twarzy.
- Jak się niby zmieniłaś? – Zainteresowało to ją.
- Już nie śpiewam, ani nie tworzę kwiatów, nie zwracam na
siebie uwagi. Wiesz czasem mam wrażenie, że znikam, ale to nic, jeśli to ma być
dobre, to taka będę. – Uśmiechnęłam się ponuro.
- Co się stało gdy mnie nie było? – Nagle na jej twarzy
pojawiło się wkurzenie i poczułam, że grzebie mi w głowie.
Bez skrupułów pozwoliłam jej na to. Jej wargi nagle się
lekko otworzyły.
- Przyjmujesz przeprosiny? – Zapytałam, a wokół nas zaczęły
poruszać się kwiaty i trawy przez powiew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz