czwartek, 4 lipca 2013

(Wataha Mroku) Od Fushigiego

Gdy Nemezis poszła zacząłem zastanawiać się czemu postanowiła zrobić to później, moim zdaniem powinna się trochę bardziej przejąć, w końcu zniszczyła las ze zwierzyną…
- Wero idź do swojego ukochanego i z nim pogadaj, ja w tym czasie musze coś zrobić, potem spotkamy się w jakiejś budowli, nie znam nazwy, ale wydaje mi się, że to świątynia.  – Wadera kiwnęła głową i poszła.
Musiałem pogadać z Fus, bo to mnie rozbija, najpierw dziwne zachowanie dusz, a potem Wera.
~Fus?~ Zacząłem wściekłym tonem, bo nadal byłem zły.
~ Coś Cię trapi?~ Była z lekka przerażona.
~Nie wiem kto mnie wtedy śledził, ale czuję go do teraz, więc do póki nie stracę tego uczucia siedzisz i się nie ruszasz na zewnątrz. Nie wiem co zrobić z Werą kiedy ten dupek ja odrzuci….~
~Czemu uważasz, ze ją oleje?~
~To było po niej widać, że będzie cierpieć, a coś czuję, że będę ostro wmieszany w jej związek.~
~Będę Cię wspierać. Wiem, że sobie poradzisz.~
~Tak, dobra  idę zobaczyć co nad rzeką.~
Zacząłem iść spacerkiem, ale skończyło się na super, szybkim sprincie. Gdy znalazłem się przy wodzie dusze od razu się rzuciły, ale je sprawnie ominąłem. *Nadal się nie uspokoiły.* Pomyślałem. Uśmiechnąłem się pod nosem, bo niedługo to coś sobie pójdzie, tak czuję. Po chwili usiałem się zbierać, gdy przyszedłem na miejsce spostrzegłem zrozpaczoną Werę, była cała zapłakana, ale gdy podszedłem otarła oczy i udawała, że jest okej. Dotknąłem jej ramienia na znak, że jestem, z nią. Weszliśmy, no i po chwili ujrzeliśmy Nem całą we krwi, od razu skojarzyłem, że zwierzęcej. Pokłoniłem się, po czym wyprostowany powiedziałem:
- Co planujesz? – Uśmiechnąłem się wrednie, bo to było oczywiste.

- Spokojnie, czy od razu muszę zdradzać moje sekrety? – Uśmiechnęła się równie wrednie jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz