Ułożyłam się wygodniej i zamknęłam oczy, jednak nie mogłam
spać, byłam pewna, że muszę wstać i ćwiczyć, a nie się wylegiwać. Wstałam, a
Nem ze zdziwieniem spojrzała na mnie.
- Przepraszam za kłopot. - Ukłoniłam się, po czym ruszyłam
do wyjścia.
- Zaczekaj! Co ty sobie wyobrażasz?! - Chwyciła mnie za
rękę.
- Nie bierz tego do siebie, ale skoro nie chcesz mi pomóc z
ciosami to pójdę szukać kogoś innego. - Nawet się nie odwróciłam.
- Masz odpocząć.- Uspokoiła się.
- Nie mogę. - Odparłam.
- Nie jesteś już w Lazur i nikt nie kładzie na Ciebie
zbędnego nacisku... - Przerwałam jej.
- Może w tym tkwi problem! Oni cały czas mnie trenowali, rozwijałam
się szybciej! - Wydarłam się na pół jaskini.
- Przestań! Odwala Ci czy co?! - Odwróciła mnie twarzą do
niej.
- Jeśli mam siebie zabić to nie mogę się obija... - Uderzyła
mnie z liścia.
- Ogarnij się! Co się z tobą dzieje? Wszyscy wspieramy się
nawzajem, po to tu jesteśmy. - Była wściekła.
- Nie mogę polegać cały czas na innych. - Szepnęłam tak
cicho, ze nie usłyszała.
Zmieniłam się w wiatr i poleciałam nad jezioro. Gdy tylko
tam się znalazłam wybuchnę łam płaczem. Zawsze polegałam na kimś, nawet gdy
zmieniałam się to i tak musiałam polegać na tej mocy, bo bez niej jestem nikim.
Nagle usłyszałam szelest, więc wskoczyłam do wody, by ochłodzić czerwoną twarz.
- Co ty robisz? - Usłyszałam śmiech mojego przyjaciela.
- Greg? - Wyszedł wreszcie zza knieji.
- Coś się stało? To ty płakałaś? - Podchodził coraz bliżej.
- Nie, ja tylko się kąpałam, poza tym ćwiczę przed wojną. -
Znalazłam szybką wymówkę.
- Niech Ci będzie. - Nachylił się by pomóc mi wyjść z wody.
- Dziękuję, a właśnie, możesz ze mną poćwiczyć? - Zapytałam.
- Podejrzewam, że po wypoczynku z bratem jesteś wypoczęta,
więc nie ma przeciwwskazań.
Na szczęście nie wiedział o tych moich innych bitwach.
- Yhym. - Pokiwałam głową.
- Magia? - Zapytał.
Moje ręce owinęło tnące powietrze, a ten od razu zrozumiał,
że magia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz