niedziela, 14 lipca 2013

(Wataha Ziemi) od Amara

Posłańce mnie gonili ale byłem i tak szybszy od nich. Miałem już wybiec z tego okrutnego miejsca, ale zobaczyłem dziewczynę leżącą na ołtarzu. Gdy powoli się budziła pociągnąłem ją za rękę.
-Chodź!- rozkazałem
- Ale...
- Szybko!- krzyknąłem.
- Gdzie ja jestem? Czemu jestem człowiekiem?- pytała, ale pociągnąłem ją i biegliśmy. Pociągnąłem ją za filar.
- Co ty tu robisz? Głupia jesteś? Życie Ci nie miłe?- krzyknąłem szeptem.
- Wpadłam do dziury.
- Jesteś w podziemiu to nie jest miejsce dla ciebie. Uciekaj stąd jak najszybciej. Po co tu w ogóle przyłaziłaś?
- Czemu jestem człowiekiem? - zapytała.
- Bo ten kto tu rządzi nie umie zapanować nad twoim mózgiem w innej postaci.
- Jak to?
- Nawet nie wiesz jak wiele ryzykuję ratując ci życie - powiedziałem - Zaprowadzę cię do wyjścia. Po co przyszłaś na tą górę?- opowiedziała mi to co zdarzyło się nad jeziorkiem podczas pełni księżyca. Zaśmiałem się.
- Ryzykujesz własne życie bo coś ci się przywidziało?
- Nic mi się nie przywidziało.
- Słuchaj stąd nie może się wymknąć żadna magia, więc na pewno nie dostałaś żadnej wiadomości stąd - powiedziałem - chyba, że zobaczyłaś ducha. Tylko one mogą stąd wyjść. - zamarła jakby coś zobaczyła.
- Mój brat... mój brat...on.... on ..... potrafił się zamieniać w ducha - wydukała.
- I?
- Nie pamiętam.
- Słuchaj On grzebał ci w mózgu. Wydobył dawne wspomnienia i to na pewno też. Postaraj się.
- On zaginął.... bardzo dawno temu.... jakieś 3000 lat temu... Miałam wtedy 3 lata i bawiliśmy się. Dotarliśmy na tą górę. A potem nic już nie pamiętam. Wiem, że nigdy więcej już go nie widziałam.
- Czy on używał swoich mocy na górze?
- Nie wiem... Chyba tak... Zawsze używaliśmy
- On mógł go porwać. Umiejętność zamiany w ducha jest bardzo pożądana i nie codzienna.
- On? Kto to?
- Władca podziemia.
- Gdzie go przetrzymuje? - zapytała
- Nie mam pojęcia, ale na pewno jest dobrze strzeżony. Chodź.- powiedziałem i podszedłem do skały.- Popatrz! To jest mapa całego magicznego świata podziemi. Twój brat musi gdzieś tu być i obawiam się, że jest tu. - wskazałem Nicość na mapie.
- Co to jest?
- Nic. - odpowiedziałem
- Nie rób sobie ze mnie żartów
- Nie robię. To nicość.
- Co to oznacza?
- Że możesz wracać skąd przyszłaś. Nigdy się tam nie dostaniesz. Jest za dobrze strzeżona.
- Mam gdzieś tych głupków co pilnują nicości. Muszę uwolnić brata.
- Głupia jesteś. Skazujesz się na pewną śmierć.
- Dzięki za opinię, ale zdania nie zmienię. - powiedziała i ruszyła przed siebie. Poszedłem za nią bo przecież nie da sobie tu rady, a ja już tu byłem ponad....sam nie wiem ile dni ale znałem to miejsce i wiem co robić w razie spotkania strażników itd.
- A ty co tu robisz? - warknęła.
- Beze mnie sobie nie poradzisz. - powiedział
- Czemu chcesz mi pomóc? Przecież to pewna śmierć.
- Może jednak nie taka pewna ta śmierć. Słuchaj ja wiem jak pokonać tych głupków, ale ja ich nie pokonam. Mam zbyt mało mocy.
- Jaką masz pewność, że ja jestem wystarczająco potężna?
- Nie mam pewności. Mogę tylko mieć nadzieję.
- Nadzieja matką głupich - stwierdziła.
- Nie, to promień słońca - powiedziałem - Teraz się skup. Pierwszy obrońca ma moc kopiowania mocy. Kiedy skopiuje jakąś moc jest już na nią odporny. Kopiuje moce kiedy zostaną użyte przeciw niemu. Oczywiście posiada też moce, które dotychczas skopiował. Pamiętaj, że nie możesz użyć swojej mocy przeciw niemu.
- To jak mam go pokonać jeśli nie mogę użyć mocy?
- Rzucisz na niego klątwę i zamkniesz go w tym medalionie.- odpowiedział
- Słucham?
- Nie wiesz co to klątwa? - pokręciła głową - Nieważne. Masz napisz zaklęcie, a ja zdobędę składniki.
- Co mam zrobić?
- Napisz zaklęcie.
- Ale ja nie umiem - powiedziała
- Czy w twoim świecie nie ma czegoś takiego jak zaklęcia?
- Ja ich nie używam.
- Po prostu napisz 6 wersową rymowankę. Ja zaraz wracam.
Pobiegłem w jedno miejsce. Nieważne gdzie. Lepiej żeby nikt nie wiedział. Gdy wróciłem zapytałem:
- Napisałaś?
- Tak.
- Teraz jeszcze musisz zdobyć kawałek ciała. Zrobisz tak: zamrozisz go, a potem utniesz kawałek ciała i uciekasz. Pamiętaj nie będziesz mieć dużo czasu. Musisz się spieszyć.
- Mam uciąć kawałek ciała?
- Tak. Gotowa? Chodź. On jest tam. Pamiętaj śpiesz się.
Podeszła pod kryjówkę tego głupka. Łatwo ich ominąć jeśli się wie co trzeba robić. Zamroziłam go. Podeszła do niego, ale stanęła jak wryta i nic nie robiła. Nagle zaczął się roztapiać.
- Uciekaj! - krzyknąłem - I co teraz?
- Nie wiem.
- Wiesz co mam pomysł - odezwała się
- Jaki? - zapytałem zdziwiony.
- Znasz się na karate, judo, tekuondo lub na jakiejś innej sztuce walki?
- Tutaj każdy się na tym zna.
- Czemu?
- Jak inaczej chciałabyś przetrwać w piekle?
- Jesteśmy w piekle? - była zaskoczona.
- No niezupełnie, ale ci co tu mieszkają nie trafiają do pięknej, pełnej kwiatów krainy.
- Rozumiem - powiedziała
- To co z tym twoim pomysłem?
- Chodź- powiedziała i podeszła do kryjówki kopiera mocy- zajmij go. Pamiętaj nie używaj mocy- rozkazała i wepchnęła mnie do jamy. Kiedy zacząłem walczyć dziewczyna użyłam swojej mocy i przeniosła się za przeciwnika, ucięła kawałek jego skóry. Przeniosła się do mnie, a potem orbitowała nas oboje do naszej kryjówki.
- Co ty na to? - zapytała z dumą
- Będą z ciebie ludzie - odpowiedziałem, kończąc przygotowywanie eliksiru do klątwy.
- Okej. Gotowe. Weź zaklęcie- powiedziałem i ruszyliśmy do kryjówki.- Przeczytaj zaklęcie zaraz jak rzucę w niego tym. Rozumiesz?- wyjaśniłem mi
- Jasne, jasne. Chodźmy.- Ruszyliśmy do jamy. Przeciwnik był wyraźnie rozzłoszczony. Wyciągnąłem medalion i rzuciłem w niego eliksirem
- Wiatry czasu i przestrzeni
Wzywam was tu do ziemi
Przeszukajcie wszechświat cały
Zróbcie szybkie czary-mary
I uwięźcie ducha złego
Do końca świata całego- wypowiedziała zaklęcie. Medalion wessał kopiera mocy.
- Udało się. - powiedziała.
- To ma być zaklęcie?
- Zamknij się. Podziałało - uśmiechnęła się
- Pamiętaj to dopiero pierwszy etap- powiedziałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz