- Ktoś ty? - spytałam nieprzytomnym głosem.
- Jak to? Nie pamiętasz mnie Tris? To ja Kondrakar! - przytulił mnie.
Miałam czarno przed oczami. Nic nie widziałam oprócz jakiś plamek przed oczami. Złapałam Kondrakara za rękę.
- Kondro jak dobrze! Nic nie widzę, tylko rozmazane plamy! Wybacz ,że cię nie poznałam...
- Już dobrze, jestem tu.- pocałował mnie. Usłyszałam, że Ekwador przyleciał. Weszłam na jego grzbiet z pomocą Kondra.
- Ekwador, zabierz ją do medyka. Ja i Kana musimy coś załatwić...- powiedział jeszcze raz całując mnie.
Ekwador wzbił się w powietrze. Po krótkim locie plamki przed oczami zaczęły mi znikać.
- Ekwador lecimy na klif.
~ Ale twój wzrok....
- Już normalnie widzę. Leć na najbliższy klif.
~ Ale...
- Żadne ale. Leć. - powiedziałam stanowczym głosem.
Ekwador poleciał w stronę klifu. Gdy wylądował zeszłam z jego grzbietu.
- Jak chcesz to leć. Nie będę cię tu trzymać. - powiedziałam i uśmiechnęłam się łobuzersko.
~ Dobra. ~ powiedział i odleciał z niechcenia.
Położyłam się. Naszła mnie ochota śpiewać. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać choć bardzo rzadko to robię.
La la
La la la la
La la
La la la
I like your smile
I like your vibe
I like your style
But that's not why I love you
And I, I like the way
You're such a star
But that's not why I love you
Hey
Do you feel, do you feel me ?
Do you feel what I feel too ?
Do you need, do you need me ?
Do you need me ?
You're so beautiful
But that's not why I love you
I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you
La la
La la la la
La la
La la la
I like the way you misbehave
When we get wasted
But that's not why I love you
And how you keep your cool
When I am complicated
But that's not why I love you
Hey
Do you feel, do you feel me ?
Do you feel what I feel too ?
Do you need, do you need me ?
Do you need me ?
You're so beautiful
But that's not why I love you
And I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you
Yeah, ohhh, ohhh
Even though we didn't make it through
I am always here for you
Yea-a-a
You're so beautiful
But that's not why I love you
I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you
La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (That's why I love you)
La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (That's why I love you)
Gdy skończyłam śpiewać zrozumiałam, że taką osobę mam teraz przy sobie. Choć krótko go znam, ale pokochałam go jak nikogo innego. I powiedzieć, że przeze mnie było tyle problemów. Nagle usłyszałam głos mojego pegaza:
~ Niedaleko polany coś się dzieje. Nie jestem pewien co bo mgła zakryła wszystko, ale tam jest Kondrakar. Biegnij tam.
- Dzięki. - powiedziałam wstając i pobiegłam w stronę polany. Gdy byłam niedaleko zobaczyłam leżącego na ziemi Kondrakara i tego chłopaka co był wtedy z Werą. Teraz to byłam wściekła.
- Nie waż się krzywdzić mojego ukochanego! - powiedziałam zła kładąc rękę na jego ramieniu. Od razu znieruchomiał.
~ Ach.. Ten strach umie sparaliżować każdego. ~ powiedziałam w myślach i uśmiechnęłam się łobuzersko.
Usłyszałam kroki z tyłu mnie. Od razu poznałam, że to Wera. Już miałam się do niej odwrócić i zaatakować ale ona była szybsza. Poczułam straszliwy ból w klatce piersiowej. Jakby ktoś wbija nóżł moje serce. Upadłam niedaleko Kondrakara.
- A ty nie waż się krzywdzić mojego!!! Myślałaś ,że mocą mroku daną ci w połowie od Ojca pokonasz prawdziwy mrok?
- Już dobrze Fushigi, ty Trisia wracaj do swoich terenów ,a ty Kondro... idź ze swoją ukochaną. Ja idę z Fushigim, pokochałam go tak jak ty Trisię. To niezwykłe, ale prawdziwe, nasze drogi się tu rozchodzą, uświadomiłam sobie ,że ją bardzo kochasz i nie potrafisz przestać, to tak jak do niedawna ja... zakochałam się w Fushigim dosłownie dzięki tobie, gdybyśmy się nie skłócili nie poznałabym go.
Dziękuję ci za to i przepraszam za uczynione ci krzywdy. Zostańmy już przyjaciółmi. - powiedziała.
- To ja przepraszam i dziękuję jednocześnie..... przyjaciółko. - Kondrakar przytulił Werę. Dobrze, że wszystko się poukładało...
- To ty mnie kochasz Wero? - powiedział Fushigi zmieniając się w człowieka.
- Tak, kocham cię mój słodki i nie obchodzi mnie ,że jesteś z Fus jednością. - pocałowała go w policzek.
- Wero....- zaczęłam
- Tak? - zapytała Wera
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i chwyciła dłoń Kondrakara.
Ja i Kondro polecieliśmy na Kanie nad rzekę by spojrzeć na zachód słońca.
- Trisio?
- Tak Kondro?
- Przeżyłem dzięki tobie najwspanialszą przygodę w życiu... zakochałem się, poznałem cię, walczyłem o ciebie...
Zostaniesz moją partnerką?
- Tak! - pocałowałam go.
Nie wiem ile ten pocałunek ale miałam wrażenie, że trwał wieczność. Przestałam go całować i złapałam go za rękę...Siedzieliśmy przytuleni patrząc na zachód słońca...
- Jak to? Nie pamiętasz mnie Tris? To ja Kondrakar! - przytulił mnie.
Miałam czarno przed oczami. Nic nie widziałam oprócz jakiś plamek przed oczami. Złapałam Kondrakara za rękę.
- Kondro jak dobrze! Nic nie widzę, tylko rozmazane plamy! Wybacz ,że cię nie poznałam...
- Już dobrze, jestem tu.- pocałował mnie. Usłyszałam, że Ekwador przyleciał. Weszłam na jego grzbiet z pomocą Kondra.
- Ekwador, zabierz ją do medyka. Ja i Kana musimy coś załatwić...- powiedział jeszcze raz całując mnie.
Ekwador wzbił się w powietrze. Po krótkim locie plamki przed oczami zaczęły mi znikać.
- Ekwador lecimy na klif.
~ Ale twój wzrok....
- Już normalnie widzę. Leć na najbliższy klif.
~ Ale...
- Żadne ale. Leć. - powiedziałam stanowczym głosem.
Ekwador poleciał w stronę klifu. Gdy wylądował zeszłam z jego grzbietu.
- Jak chcesz to leć. Nie będę cię tu trzymać. - powiedziałam i uśmiechnęłam się łobuzersko.
~ Dobra. ~ powiedział i odleciał z niechcenia.
Położyłam się. Naszła mnie ochota śpiewać. Zamknęłam oczy i zaczęłam śpiewać choć bardzo rzadko to robię.
La la
La la la la
La la
La la la
I like your smile
I like your vibe
I like your style
But that's not why I love you
And I, I like the way
You're such a star
But that's not why I love you
Hey
Do you feel, do you feel me ?
Do you feel what I feel too ?
Do you need, do you need me ?
Do you need me ?
You're so beautiful
But that's not why I love you
I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you
La la
La la la la
La la
La la la
I like the way you misbehave
When we get wasted
But that's not why I love you
And how you keep your cool
When I am complicated
But that's not why I love you
Hey
Do you feel, do you feel me ?
Do you feel what I feel too ?
Do you need, do you need me ?
Do you need me ?
You're so beautiful
But that's not why I love you
And I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you
Yeah, ohhh, ohhh
Even though we didn't make it through
I am always here for you
Yea-a-a
You're so beautiful
But that's not why I love you
I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you
La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (That's why I love you)
La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (That's why I love you)
Gdy skończyłam śpiewać zrozumiałam, że taką osobę mam teraz przy sobie. Choć krótko go znam, ale pokochałam go jak nikogo innego. I powiedzieć, że przeze mnie było tyle problemów. Nagle usłyszałam głos mojego pegaza:
~ Niedaleko polany coś się dzieje. Nie jestem pewien co bo mgła zakryła wszystko, ale tam jest Kondrakar. Biegnij tam.
- Dzięki. - powiedziałam wstając i pobiegłam w stronę polany. Gdy byłam niedaleko zobaczyłam leżącego na ziemi Kondrakara i tego chłopaka co był wtedy z Werą. Teraz to byłam wściekła.
- Nie waż się krzywdzić mojego ukochanego! - powiedziałam zła kładąc rękę na jego ramieniu. Od razu znieruchomiał.
~ Ach.. Ten strach umie sparaliżować każdego. ~ powiedziałam w myślach i uśmiechnęłam się łobuzersko.
Usłyszałam kroki z tyłu mnie. Od razu poznałam, że to Wera. Już miałam się do niej odwrócić i zaatakować ale ona była szybsza. Poczułam straszliwy ból w klatce piersiowej. Jakby ktoś wbija nóżł moje serce. Upadłam niedaleko Kondrakara.
- A ty nie waż się krzywdzić mojego!!! Myślałaś ,że mocą mroku daną ci w połowie od Ojca pokonasz prawdziwy mrok?
- Już dobrze Fushigi, ty Trisia wracaj do swoich terenów ,a ty Kondro... idź ze swoją ukochaną. Ja idę z Fushigim, pokochałam go tak jak ty Trisię. To niezwykłe, ale prawdziwe, nasze drogi się tu rozchodzą, uświadomiłam sobie ,że ją bardzo kochasz i nie potrafisz przestać, to tak jak do niedawna ja... zakochałam się w Fushigim dosłownie dzięki tobie, gdybyśmy się nie skłócili nie poznałabym go.
Dziękuję ci za to i przepraszam za uczynione ci krzywdy. Zostańmy już przyjaciółmi. - powiedziała.
- To ja przepraszam i dziękuję jednocześnie..... przyjaciółko. - Kondrakar przytulił Werę. Dobrze, że wszystko się poukładało...
- To ty mnie kochasz Wero? - powiedział Fushigi zmieniając się w człowieka.
- Tak, kocham cię mój słodki i nie obchodzi mnie ,że jesteś z Fus jednością. - pocałowała go w policzek.
- Wero....- zaczęłam
- Tak? - zapytała Wera
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się i chwyciła dłoń Kondrakara.
Ja i Kondro polecieliśmy na Kanie nad rzekę by spojrzeć na zachód słońca.
- Trisio?
- Tak Kondro?
- Przeżyłem dzięki tobie najwspanialszą przygodę w życiu... zakochałem się, poznałem cię, walczyłem o ciebie...
Zostaniesz moją partnerką?
- Tak! - pocałowałam go.
Nie wiem ile ten pocałunek ale miałam wrażenie, że trwał wieczność. Przestałam go całować i złapałam go za rękę...Siedzieliśmy przytuleni patrząc na zachód słońca...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz