niedziela, 28 lipca 2013

(Wataha Ziemi) od Złotej Ciemności (Yami)

       Nuda była porażająca. Obserwowałam życie tej watahy i jakoś nie zaintereoswało mnie przyłączenie do niej, ani życie wśród nich. Znacznie się różniło od mojej poprzedniego losu i nagle poczułam chęć przyłączenia się do światła, albo mroku. Skoro te dwa żywioły były największym uosobieniem swoich przeciwieństw to na pewno znały się porządnie na walce, a poza tym Atena i Acceleraotr- rodzeństwo ze światła nie zdawało się mieć nudnego życia. Może bym ich poszukała? Jestem pewna, że są czymś zajęci skoro się nie odezwali do mnie przez ten czas.
Rozejrzałam się i przypomniało mi się, że nawet nie porozmawiałam z Alfą na temat czy mogę tutaj przebywać, ale i tak mnie to nie obchodziło. Jak mnie nie przyjmie to mogę dołączyć do innej watahy.
W końcu trafiłam na tą, którą zwali Alfą Watahy.
 - Kim ty jesteś i co robisz na terenach mojej watahy? - Spytała rzeczowo, a potem zdała sobie sprawę, że nawet się nie przedstawiła. - Jestem Bella.
 - Alfa Watahy Ziemi - wtrąciłam się. - Nie mylę się?
 - Masz rację - odparła zaskoczona. - Skoro wiesz jak ja się nazywam to może ty mi zdradzisz swoje imię?
 - Dawniej zwano mnie Złotą Ciemnością - powiedziałam. - Teraz jednak większość przyjaznych mi osób określa mnie jako Yami. Polecano mi Immortal Volves, więc tutaj przybyłam.
 - Aha - kiwnęła głową. - Więc chcesz dołączyć?
 - Tak - odparłam.
 - A jakie stanowisko miałaś w poprzedniej watasze? - Zapytała.
 - Na początku byłam Samicą Alfa, lecz ją opuściłam, zaś w następnej byłam początkowo obrońcą Pary Alfa, potem Gammą, a następnie Betą.
 - No to co powiesz na bycie Betą? - Zaproponowała. - Zawsze przyda mi się ktoś kto pomoże mi w decyzjach, albo będzie je podejmował za mnie, gdy będę nieobecna, a ty... Wydajesz się doświadczona.
 - Jestem - zapewniłam ją. - Ale twoja wataha nie.
 - Co chcesz przez to powiedzieć? - Zaciekawiła się.
 - Słyszałam, że będzie wojna - odparłam. - A oni nie zdają się przygotowani.
 - Masz rację - odparła nieco ponuro. - Ale osiągnęli szczyt swoich możliwości, myślę, że niektórzy mogą zginąć na tej wojnie.
 - Ale na wojnie zawsze ktoś ginie - dodałam. - I to nie będzie twoja wina. Wiesz mi, mam doświadczenie w wojnie i wiem jaką odpowiedzialność teraz czujesz.
Kiwnęła głową.
 - Na kilka dni chciałabym odwiedzić inne watahy - poinformowałam ją. - Zwłaszcza Światła.
 - A dlaczego ciebie tak interesuje? - Zdziwiła się.
 - Szukam sojuszników - odparłam. - Nawet jeśli nasza wataha czysto teoretycznie niemalże wyginie, dajmy na przykład, że zostanie tylko nasza 2, to od nich uzyskamy wsparcie.
 - Jestem jej przyjaciółką, przyjaciółką Ateny - powiedziała.
 - To ja mogę już z nią porozmawiać jakich środków pomocy mogłaby nam użyczyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz