czwartek, 18 lipca 2013

(Wataha Ziemi) od Amara


- No dobra, to powiedz mi o tym drugim etapie. - poprosiła
- Barbas
- A coś więcej?
- On urzeczywistnia twoje lęki - powiedziałem
- Jak to?
- Odczytuje największe lęki swoich ofiar i korzystając z projekcji astralnej sprawia, że ofiary widzą właśnie to czego się boją.
- Jego ofiary zabija to czego się przez całe życie bały? - zapytała z lekkim niedowierzaniem
- I tak i nie.
- Nie rozumiem
- On nie stwarza przedmiotów, tylko jego ofiara to widzi. Ofiary giną ze strachu i przerażenia.
- Coś jak omamy?
- Można to tak nazwać jeśli jesteś wyjątkowo kiepsko zapoznany z magią. Efekt jest podobny.
-Jak go zniszczyć? - zapytała
- Musisz pokonać swój lęk, wtedy jego projekcja znika, a potem rzucić zaklęcie wygnania, które musisz napisać. - wyjaśniłem
- Co? Znowu? - zapytała poirytowanym głosem
- Nie martwi cię walczenie z własnym strachem tylko pisanie zaklęcia? - trochę mnie to zdziwiło.
- Właśnie tak.
- Chyba nigdy tego nie zrozumiem, ale lepiej pisz już to zaklęcie.
- Ohhh
- Tutaj tak właśnie walczymy. - powiedziałem i poszedłem do.....
- Napisałaś? - zapytałem gdy wróciłem
- Tak
- Gotowa na walkę ze swoim największym lękiem?
- Czy spotkałeś kiedyś kogoś kto był na to gotowy?
- Nie
- To masz swoją odpowiedź.Co teraz?
- Idziemy do niego.
- A gdzie on jest?
- Tutaj - wskazałem jej to miejsce na mapie
- Mam lepszy pomysł- powiedziała i chwyciła mnie za rękę i orbitowała nas. Ale gdy lądowaliśmy uderzyliśmy w półkę skalną. Nieprzyjemne uczucie.
- Ups. Chyba muszę to jeszcze dopracować - powiedziała
- Chyba tak. Tam jest dziupla Barbasa - wskazałem ręką wejście
- Dzięki.
- Powodzenia.
Dziewczyna poszła, a ja siadłem pod ścianą i trzymałem kciuki by jej się udało. Trochę długo to trwało ale w końcu wyszła stamtąd. Wstałem, a wtedy zobaczyłem chłopaka, który znikąd pojawił się koło nas.
- Bella? - odezwał się
- Shadow, co ty tu robisz? - zapytała
- Chciałem ci zadać to samo pytanie.
- Wpadłam przez przypadek do dziury - powiedziała Bella
- Martwiłem się o ciebie.
- Ohh... A to jest Amar
- Miło cię poznać.
- Nawzajem. - odpowiedziałem
- Powiesz mi co tu się dzieje? - zapytał Belli Shadow.
- Jasne- odpowiedziała i opowiedziała całą jej historię, a Shadow tylko westchną.
Akurat po ledwo skończonej historii Belli przybiegł jeszcze jeden chłopak. Ale ten z dwoma szczeniakami. Podbiegł do Belli i pocałował.
- Fuuuj. - szczeniaki zakryły oczy.
- Wszystko w porządku ?Długo cię nie widziałem. - stanął koło wadery i ruszyliśmy dalej.
- Tak,wszystko dobrze,jestem tylko zmęczona.Miałam bardzo dziwną przygodę.Opowiem Ci w domu.
- Choć. - powiedział.
Szliśmy powolnym krokiem. Nie wiem o co chodziło ale Shadow go pchnął, wtedy Bella spadła z jego grzbietu.
- Stary co ci odwaliło?! - podbiegł do Belli. Wadera leżała.
- Odwaliło Ci czy jak?! - warknął wściekły szczerząc kły.
-Uspokójcie się natychmiast! - Krzyknęła i machnęła dwoma rękami rozdzielając skaczące sobie do gardła wilki. Kiedy się pozbierali popatrzyli tylko na siebie z wrogością i odpuścili.
- Chodź Bella, wracajmy - powiedział do niej ten chłopak
- Ja nigdzie się nie wybieram - odpowiedziała - Ty musisz wrócić do domu, ale ja tu zostaje. Mam tu coś ważnego do załatwienia.
- Bella.
- Nie kłóć się ze mną.
- A oni?
- Oni mi pomagają.
- W takim razie ja też zostaje
- Nie możesz!
- Dlaczego? - zapytał
- Bo wystarczy mi, że narażam własne życie! Nie pozwolę by Rose i Rayla straciły oboje rodziców!
- Co?!
- Idź już - poprosiła
- Nie!
- Przecież nie możesz tu zostać - powiedziała i zaraz machnęła ręką i teleportowała Westa i szczeniaki.
- No dobra to na czym skończyliśmy? - podeszła do mnie i Shadowa.
Shadow podszedł do niej i powiedział jej coś na ucho.
- Nie oddzywaj się do mnie - syknęła do niego.
- Chociaż trochę rozumiem tego całego Westa. I on wcale nie przesadza Bella powinnaś zrezygnować - powiedziałem
- Nawet mowy nie ma. Za nic nie zrezygnuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz