No pięknie, zemdlałam.
Ale co z tego?
Miałam przy boku mego kochanego Illuminated'a, nic mi się nie stało.
Po rozmowie zaczęliśmy iść do Wielkich niezamieszkanym Borów, czułam się.. Właśnie jak się czułam?
Szczęśliwa.
Czułam ze będzie tak dużo Mroku, i duchów.
Idąc w tamtą stronę, studiowałam słowa mojej siostry
-,,Tobie będę mogła pokazać, twoja bogini też ma pewnie formę dla ludzi,
oraz jakąś z tych specjalnych rodzai, może na przykład dla duchów.
Jestem pewna, że będziesz świetnie wyglądać w niej. "
Będę musiała porozmawiać o tym z moją imienną Boginią. Jestem pewna że słowa siostry to stu procentowa prawda.
Powoli stawiałam kroki bo dookoła nas były już bagno podobne, miałam koło siebie Alfie powietrza który obejmował mnie ramieniem. Nagle moja uwagę zwrócił rozmazany kształt w oddali, lekko odepchnęłam samca i szłam w tamtą stronę.
-Nemezis! Nie idź tam to może być niebezpieczne, i mogą być z tego kłopoty. -ktoś krzyknął.
-Phii, ja jestem niebezpieczna, a po za tym Kłopoty to moje drugie imię. -Powiedziałam ze śmiechem.
Zmieniłam się w wilka i podleciałam ,,tego czegoś".
Gdy byłam coraz bliżej widziałam, ze to był duch. Duch Odźwierny. Strażnik Boru.
-Witaj kochana. -Powiedział starzec ze szczerym uśmiechem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz