niedziela, 10 marca 2013

( Wataha Ziemi ) od Mei

Nogi same się plątały, mój słuch nie był już taki czujny, oczy same mi się zamykały, a to wszystko z powodu zmęczenia. Nie poddawałam się jednak, biegłam dalej. *Muszę uciekać, bo mnie dopadnie...*- mówiłam w myślach. Nie wiedziałam, gdzie jestem ani, jak się tu znalazłam. Nie miałam nawet siły myśleć, a co dopiero mówić o poprawnym stawianiu łap. Szybko i krótko oddychałam, starałam się brać, jak największe wdechy. Próbowałam pozostać czujna, jednak moje obolałe mięśnie wzięły nade mną górę- potknęłam się o wystający korzeń i padłam na ziemię. Chciałam, jak najszybciej wstać, nadal zdawało mi się, że jestem TAM. Nic nie mobilizuje tak, jak obrazy jeszcze sprzed kilku dni. Nie wiem, jakim cudem, ale ostatkami sił wstałam. Dalej biegłam, choć wypadałoby powiedzieć, że dalej szłam, jak pijana. Przeszło przeze mnie dziwne uczucie, że znajduję się na czyiś terenach, prawdopodobnie Ziemi. Rozpoznam wszędzie moc pulsującą tego żywiołu, w końcu sama noszę go w sobie. Jednak nie zdawałam sobie sprawy by uciekać, Alfa tutaj panująca mogła mnie zabić za wtargnięcie na jego teren. Byłam zbyt zmęczona by racjonalnie myśleć, chciałam poczuć się bezpieczna.
Jeżeli mój wzrok się nie mylił, ujrzałam z daleka zarys jaskini. Emanowała od niej moc tego żywiołu, była więc siedzibą wszystkich wilków Ziemi, ich legowiskiem. Naiwnie myślałam, że ktoś tam jest i pomorze tak wychudzonej wilczycy, jak ja. Prawda była taka, że wyglądałam okropnie. Byłam cała w ziemi, futro pozlepiane od deszczu, same kości z braku jedzenia i w gratisie parę siniaków. *D-dlaczego ja?*- już nawet moje myśli się plątały. Ponownie padłam na ziemię. Już niewiele dzieliło mnie do pustej jaskini, podczołgałam się więc resztką sił i zemdlałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz