czwartek, 7 marca 2013

(Wataha Powietrza.) Od Illuminated.



Latałem jako kruk nad terenami mojej watahy. Nagle zobaczyłem w dole waderę. Wleciałem w krzaki i zmieniłem się w wilka. Siedziałem i obserwowałem co robi. Podleciała w powietrze aby zobaczyć co to było. Wyczułem w powietrzu zakłócenia a po spojrzeniu na waderę okazało się że okryła się powietrznym płaszczem. Oczywiście mnie to nie zmyli, ale zwierzaki i słabsze wilki na pewno. Oczywiście chodzi jej o mnie. Wdarłem się w jej myśli. Wystarczyło mi kilka informacji. Ma pokojowe zamiary i szuka watahy powietrza. Zaczęła polować na sarnę. Kiedy ta podeszła do niej niczego nieświadoma wilczyca rzuciła się na nią. Ja zrobiłem to samo. Byłem szybszy. Jej myśli mówiły, że będzie musiała stoczyć walkę o posiłek. Okej. Jak chce. Po jej porażce dałem jej zjeść ze sobą.
 -Witaj. Jak masz na imię ?
-Witaj. Jestem Illuminated, miło mi Cię poznać. A Ty jak się nazywasz ?.- Odezwałem się.
- Jestem Geneza.- Odpowiedziała.
-Do jakiej watahy należysz?- Spytałem aby utrzymać pozory.
- Na razie do żadnej. – Udałem poruszonego.
- W takim razie zapraszam do siebie, watahy Powietrza. – Stwierdziłem grając radość. W duchu przewróciłem oczami. Widać było, że ucieszyła ją moja odpowiedź. Zaprowadziłem ją pod moje jaskinie. Po czym przedstawiłem Miko. Dziewczyny od razu się polubiły. Przynajmniej ja nie musze jej oprowadzać. Zaśmiałem się w duchu. Wyszedłem przed jaskinię. Zapadał zmrok. Wyczułem że jakiś wilk… Chwilę, Nemezis przekroczyła granicę mojej watahy.
„Chodź na wyspę Morskiej Bryzy. Leży na przeciwległym brzegu jeziora nad którym ostatnio byliśmy.” – Wysłałem jej mentalną wiadomość.
Sam zmieniłem się w kruka i też skierowałem się w tamtą stronę. Po drodze zdałem sobie sprawę, że przez cały dzień myślałem o Nemezis. Miałem ochotę zanurzyć rękę w jej jedwabistych włosach, dotykać jej ciała i całować ją. Zmrużyłem oczy. W tej chwili moja siostrzyczka może podsłuchiwać moje myśli. W jednej chwili postawiłem wokół nich mór tak silny, że nikt nie byłby w stanie go ominąć. Dotarłem na wyspę przed Nemezis. Usiadłem już jako człowiek oparty o skałę z nogami skrzyżowanymi w kostkach. Czekając zamknąłem oczy, myśląc o Nemezis. Byłem tak pochłonięty myślami, że nie wyczułem kiedy przyszła. Dopiero kiedy złożyła delikatny pocałunek na mych ustach wróciłem do rzeczywistości. Kiedy się odsuwała żeby usiąść obok złapałem ją za ręce i z powrotem pociągnąłem w moją stronę. Upadła na mnie z rękami opartymi o moją klatkę piersiową. Zaśmiałem się. Wolną ręką złapałem jej włosy i zacząłem się nimi bawić. Okazały się cudownie miękkie. Jak dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Uśmiechnąłem się łobuzersko i pochyliłem żeby pocałować moją Nemezis. Ona zrobiła w tym momencie dokładnie to samo. Myślę, że miałem cholerne szczęście poznając tą niesamowitą dziewczynę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz