Przed nami stał czarno czerwony demon z zakręconymi rogami o
ostrych końcach. Patrzył na nas swoimi czarnymi oczami ze wściekłością. Miał
kopyta a ręce ludzkie. Moim zdaniem wyglądał trochę komicznie. Nemezis
wychyliła się troszeczkę przede mnie i zadrwiła.:
- Wyglądasz jak jakiś bękart pijanego barana który spłodził
Ciebie wraz z jakąś poczwarą.
Potwór ryknął wściekły. Napiąłem wszystkie mięśnie gotowy do
walki. Demon rzucił się na nas. Wyczekałem na odpowiedni moment i delikatnym
ruchem nadgarstka odciąłem mu głowę. Ech. Coś chyba za łatwo poszło. Nemezis
westchnęła. W tym samym czasie demon wstał i odrosły mu dwie głowy.
Uśmiechnąłem się drwiąco pod nosem i mocniej złapałem miecze. Dziewczyna
rzuciła w demona kulą mroku. Nic się nie stało. Hmmm. Czyli prawdopodobnie na
demony z tego boru nie działa walka tylko walka fizyczna…. Parodia potwora
walnęła Alfę Mroku swym długim ogonem.
- Ej.! – Krzyknęła. A
po chwili dodała w stronę demona.:
- Nic nie rób.
Demon nie zareagował. Dziewczyna była zdziwiona. Po chwili
znowu walnął Nemezis ogonem, ale tym razem mocniej. Po jej ramieniu poleciała
strużka krwi. Była srebrna z domieszką błękitu i czerni. Oczywiste było, że
jest zła. Wyjęła z mojej pochwy sztylet (Zawsze noszę przy sobie kilka sztuk
broni.) i wbiła go w gardło demona. Cicho wyszeptała zaklęcie i jego nogi
zaczęły się „topić”. Kidy nie mógł już stać podszedłem do niego z zawziętym
wyrazem twarzy i mieczem przebiłem mu serce. Tym razem powaliłem go na dobre.
Nemezis przytuliła się do mnie.
- Chodźmy już. – Powiedziałem cicho. Wytarłem szybko miecze
w trawę z posoki demona i ruszyliśmy. Między nami panowała cisza. Nie
wiedziałem czy mogę sobie ufać po porannych przygodach z opętaniem. Zatrzymałem
się a wadera spojrzała na mnie zaskoczona. Pochyliłem się nad nią gdyż
przewyższałem ją znacznie wzrostem i cicho powiedziałem.:
- Nemezis… - nie dała mi dokończyć tylko pocałowała mnie.
Delikatnie.
* No wiecie.! Nawet w takiej chwili Wy tylko o jednym.* -
Usłyszeliśmy w naszych myślach głos Ateny. Po chwili także śmiech innych
wilków. Odsunąłem się od Nemezis z warknięciem.
*Lepiej pokaż nam gdzie jesteście i nie wtykaj nosa w nie swoje
sprawy.* Wysyczałem do niej w myślach. Towarzysząca mi wilczyca spojrzała na mnie
spode łba. Musiała słyszeć moją odpowiedź. Błyskawicznym ruchem wyszarpnąłem sztylet
z pochwy przypiętej do moich spodni i rzuciłem nim w najbliższe drzewo. Wbiło się
po rękojeść. Odwróciłem głowę od Nemezis. Nie chciałem żeby widziała mnie w takim
stanie. W tej samej chwili nad lasem zobaczyłem kulę światła. Podszedłem do drzewa,
wydobyłem sztylet i odłożyłem na miejsce. Zamieniłem się w wilka w tym samym momencie
co Alfa Mroku. I tu spotkało mnie rozczarowanie. Byłem zbyt zmęczony, żeby podlecieć
w górę. Usiadłem na ziemi bezradnie. Wadera podeszła do mnie , trąciła mnie nosem
po czym wzbiła się w powietrze. Po chwili opadła delikatnie na dół.
- W tamtą stronę. – Powiedziała.
Aby dostać się szybciej do reszty wilków podróżowaliśmy w ciałach
wilków. Dotarliśmy na miejsce w kilka minut. Cała grupka z wyprawy spojrzała na
nas. Przesunąłem złowieszczym wzrokiem po wszystkich zebranych po czym utkwiłem
wzrok w Atenie. Nie mam pojęcia czemu byłem na nią zły...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz