wtorek, 12 marca 2013

(Wataha Powietrza.) Od Illuminated'a.



Przed nami stał czarno czerwony demon z zakręconymi rogami o ostrych końcach. Patrzył na nas swoimi czarnymi oczami ze wściekłością. Miał kopyta a ręce ludzkie. Moim zdaniem wyglądał trochę komicznie. Nemezis wychyliła się troszeczkę przede mnie i zadrwiła.:
- Wyglądasz jak jakiś bękart pijanego barana który spłodził Ciebie wraz z jakąś poczwarą.
Potwór ryknął wściekły. Napiąłem wszystkie mięśnie gotowy do walki. Demon rzucił się na nas. Wyczekałem na odpowiedni moment i delikatnym ruchem nadgarstka odciąłem mu głowę. Ech. Coś chyba za łatwo poszło. Nemezis westchnęła. W tym samym czasie demon wstał i odrosły mu dwie głowy. Uśmiechnąłem się drwiąco pod nosem i mocniej złapałem miecze. Dziewczyna rzuciła w demona kulą mroku. Nic się nie stało. Hmmm. Czyli prawdopodobnie na demony z tego boru nie działa walka tylko walka fizyczna…. Parodia potwora walnęła Alfę Mroku swym długim ogonem.
- Ej.! – Krzyknęła.  A po chwili dodała w stronę demona.:
- Nic nie rób.
Demon nie zareagował. Dziewczyna była zdziwiona. Po chwili znowu walnął Nemezis ogonem, ale tym razem mocniej. Po jej ramieniu poleciała strużka krwi. Była srebrna z domieszką błękitu i czerni. Oczywiste było, że jest zła. Wyjęła z mojej pochwy sztylet (Zawsze noszę przy sobie kilka sztuk broni.) i wbiła go w gardło demona. Cicho wyszeptała zaklęcie i jego nogi zaczęły się „topić”. Kidy nie mógł już stać podszedłem do niego z zawziętym wyrazem twarzy i mieczem przebiłem mu serce. Tym razem powaliłem go na dobre. Nemezis przytuliła się do mnie.
- Chodźmy już. – Powiedziałem cicho. Wytarłem szybko miecze w trawę z posoki demona i ruszyliśmy. Między nami panowała cisza. Nie wiedziałem czy mogę sobie ufać po porannych przygodach z opętaniem. Zatrzymałem się a wadera spojrzała na mnie zaskoczona. Pochyliłem się nad nią gdyż przewyższałem ją znacznie wzrostem i cicho powiedziałem.:
- Nemezis… - nie dała mi dokończyć tylko pocałowała mnie. Delikatnie.
* No wiecie.! Nawet w takiej chwili Wy tylko o jednym.* - Usłyszeliśmy w naszych myślach głos Ateny. Po chwili także śmiech innych wilków. Odsunąłem się od Nemezis z warknięciem.
*Lepiej pokaż nam gdzie jesteście i nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy.* Wysyczałem do niej w myślach. Towarzysząca mi wilczyca spojrzała na mnie spode łba. Musiała słyszeć moją odpowiedź. Błyskawicznym ruchem wyszarpnąłem sztylet z pochwy przypiętej do moich spodni i rzuciłem nim w najbliższe drzewo. Wbiło się po rękojeść. Odwróciłem głowę od Nemezis. Nie chciałem żeby widziała mnie w takim stanie. W tej samej chwili nad lasem zobaczyłem kulę światła. Podszedłem do drzewa, wydobyłem sztylet i odłożyłem na miejsce. Zamieniłem się w wilka w tym samym momencie co Alfa Mroku. I tu spotkało mnie rozczarowanie. Byłem zbyt zmęczony, żeby podlecieć w górę. Usiadłem na ziemi bezradnie. Wadera podeszła do mnie , trąciła mnie nosem po czym wzbiła się w powietrze. Po chwili opadła delikatnie na dół.
- W tamtą stronę. – Powiedziała.
Aby dostać się szybciej do reszty wilków podróżowaliśmy w ciałach wilków. Dotarliśmy na miejsce w kilka minut. Cała grupka z wyprawy spojrzała na nas. Przesunąłem złowieszczym wzrokiem po wszystkich zebranych po czym utkwiłem wzrok w Atenie. Nie mam pojęcia czemu byłem na nią zły...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz