środa, 13 marca 2013

(Wataha Powietrza.) Od Miko.



Dzisiaj znowu monitorowałam teren w nocy, bo Kaja i Geneza robiły to w dzień. Zastanawiałam się co się zmieniło, że jak chodziłam po watahach nic specjalnego się nie działo, ale jak zaczęłam iść do ostatniej to wszyscy zaczynali ruszać na misję. Przysiadłam nad Lustrzanym jeziorem i zmieniłam się w wilka, nagle poczułam coś dziwnego, jakby aura opętania, ale nie tu. Zorientowałam się co się dzieje gdy weszłam w myśli brata, okazało się, że jest opętany, jednak szybko sobie poradził. Później, był z Nemezis i spotkali demona. Wiedziałam o wszystkim, choć o niektórych myślach wolałam nie wiedzieć. Spojrzałam na księżyc, była pełnia. Wskoczyłam do wody i zaczęłam sobie iść, woda była ciepła. Nagle wyprostowałam ręce i pomyślałam o powietrznym kwiecie. Po otwarciu oczu zobaczyłam go był piękny.

Tak  naprawdę wolę czerwone kwiaty, ale nie ta moc, więc tworze te, które umiem. Odłożyłam kwiat na taflę wody i zaczęłam tworzyć ich więcej. Tworząc setnego kwiata poczułam drganie ziemi, jednak postanowiłam to zignorować. Po 5 minutach poczułam większe drganie, wyszłam z wody i wskoczyłam na najbliższe drzewo, zobaczyłam pęknięcia, pobiegłam w tamtą stronę, pęknięcia były głębokie, postanowiłam pobiec do watahy ziemi i prosić o pomoc. Gdy dotarłam do jaskini, zmieniłam się w wilka i weszłam, w środku siedziała Mei, co znalazłam w jej głowie.
- Ehem…- Zachrząkałam, próbując zwrócić na siebie uwagę.
- Kim jesteś?- Zapytała spłoszona.
- Należę do watahy Powietrza i chciałam prosić o pomoc.- Odparłam, próbując mówić przyjaźnie.
- Pomoc? W czym? – Zapytała nieco zdecydowaniej.
- Na naszym terenie powstały dwa duże otwory po trzęsieniu i chciałabym byś mi pomogła to „załatać”.- Powiedziałam.
-No dobrze, zaprowadź mnie tam. – Odparła po chwili namysłu.
Ruszyłam w stronę wyjścia, a Mei podążała za mną gdy doszłyśmy pokazałam jej otwory.
- No to muszę użyć dosyć sporo mocy, nie wiem czy wypełnię całą bo musi mi starczyć na jutro.- Powiedziała ze zmartwieniem na twarzy.
- Dobrze, ważne, że chociaż połowę wypełnisz.- Uśmiechnęłam się i usiadałam niedaleko.
Mei zamknęła oczy, a dziura zaczynała się wypełniać. Zajęło jej to 2 godziny, bez przerwy. Gdy otworzyła oczy lekko osunęła się na ziemię, a ja szybko podbiegłam i podparłam ją tak by się nie przewróciła.
- Wszystko ok., może przynieść Ci wody?- Zapytałam, bez uczucia.
- Jeśli możesz to zanieś minię do wodopoju.- Szeptała drżącym głosem.
Załadowałam ją na siebie i choć była większa to udało mi się ją ulokować tak by nie spadła. Było mi ciężko więc szłam szybkim tempem. Gdy doszłyśmy do wodopoju lekko odłożyłam Mei, a ona się napiła, po czym wstała lekko się chwiejąc, podziękowała i wróciła do siebie, a ja poszłam dalej obserwować tereny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz