wtorek, 5 marca 2013

(Wataha Powietrza.) Od Illuminated.



Siedzieliśmy z siostrą i rozmawialiśmy o przeszłości.
- Emm… Mam pytanie.- Nagle wtrąciła.
- Jakie? – Spytałem.
- Wiesz coś o naszych rodzicach??
- Nie wiele. Byli założycielami naszego pięknego Immortal Volves i są naszymi Bogami. – Odrzekłem z dumą.
- Wiesz, bo podobno jest taki wilk, który umie patrzeć w przeszłość i myślałam o tym by go odnaleźć i porozmawiać z nim o naszej przeszłości.- Powiedziała to drżącym głosem.
- Możemy spróbować. – Uśmiechnąłem się.
Nagle Miko wstała i wybiegła z jaskini. W jej myślach zobaczyłem informację, że idzie do lasu. Nie chciałem jej przeszkadzać i pozwoliłem iść. Sam zacząłem myśleć o wieczornym spotkaniu z Nemezis. Ciekawiło mnie czy przyjdzie. Oby tak. Wyszedłem z jaskini jako człowiek. Ręce miałem włożone do kieszeni. Szedłem lekkim krokiem w stronę siostry, która już musi broić. Gdy ją zobaczyłem rozmawiała z Oliverem i zaczęła mnie ignorować. Przewróciłem oczami. Zobaczymy jak sobie z nim poradzi. Standardowo nie chciała zdradzić imienia. Ech. Stanąłem między nimi. Na ustach miałem uśmiech. Oliver także zmienił się w człowieka.
- Oliver to jest Miko, moja młodsza siostra.
- Czemu mi się nie przedstawiłaś od razu? - Zapytał chłopak ze skwaszonym uśmiechem a ja spojrzałem na siostrę.
- Bo miałam taki kaprys.
- Coś niezbyt miła ta twoja siostrzyczka. – Odparł.
-Nie lubi nieznajomych.- Stwierdziłem myślami będąc już przy Nemezis.
Równocześnie zmieniliśmy się w wilki po czym powiedziałem do Miko, że się zbieramy. Siorka nie zasłoniła myśli, więc wiedziałem o wszystkich rzeczach na temat Olivera. Zaśmiałem się pod nosem. Odprowadziłem ją pod jaskinie po czym poleciałem jako kruk na Górę Huraganu. Przyjąłem ludzką postać i czekałem oparty o drzewo. Po chwili Nemezis przyleciała jako wilk, wylądowała po czym także zmieniła się w człowieka. Uśmiechnąłem się szeroko. Wyglądała przepięknie. Jej grafitowe włosy błyszczały w świetle gwiazd i księżyca. Podszedłem do niej powoli i wziąłem ją za rękę. Pociągnąłem ją delikatnie w stronę skały na której wcześniej rozłożyłem czarny koc. Usiadłem na nim i poklepałem miejsce obok. Kiedy usiadła wskazałem jej niebo. Oparła się o mnie a na niebie rozpoczął się przepiękny spektakl spadających gwiazd.
- Pomyśl życzenie. Na pewno się spełni. – Powiedziała z zachwytem.
- Moje już się spełniło. – Odparłem.
Odwróciła głowę w moją stronę z wyrazem zdziwienia na twarzy. Ale ja zamiast cokolwiek jej wyjaśniać chwyciłem jej twarz w swoje dłonie i pocałowałem ją. Na początku była zaskoczona ale po chwili rozluźniła się i oddała pocałunek.
Przez resztę spotkania siedzieliśmy objęci i oglądaliśmy niebo. W międzyczasie standardowo przyleciał Sokół, który oczywiście musiał się we mnie wtulić. Nemezis wybuchła krystalicznym śmiechem a ja zaraz jej zawtórowałem.
- Kocham Cię. – Szepnąłem. – Mam nadzieję że kiedyś zechcesz zostać moją partnerką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz