Wokół nas zaczęła pojawiać się zielonkawa mgła. Atena
krzyknęła do nas.:
-Szybko!!! Uciekajcie!
Wycofaliśmy się w bezpieczne miejsce. Ale szczerze.? Nie
czułem się najlepiej. Trudno mi było racjonalnie myśleć. Około 15 minut później
Atena wraz z siostrą poszły na miejsce „zbrodni”. Wróciły z posępnymi minami. Poczekałem
aż wszyscy ruszą i poszedłem na końcu razem z Alfą Mroku. Nagle zauważyłem że
Atena i Rapix podchodzą do każdego wilka. Podeszły do Nemezis a na końcu do
mnie. Atena miała skonsternowana minę. Podeszły do mnie ostrożnym krokiem.
Nagle wokół naszej czwórki pojawiła się zielona mgła. W jednej chwili wszystko
do mnie dotarło. Coś mnie opętało. Odepchnąłem Nemezis od siebie. Krąg z mgły
zamknął się. Muszę wygnać z siebie to „coś”. Trzy wadery śledziły mnie czujnym
wzrokiem. Nagle z mojego gardła wydobył się chrapliwy głos.:
- Witajcie drogie panie .- Zaśmiał się szyderczo duch.
- Kim jesteś zmoro ? - Zapytała Bella.
- Raz ... dwa ... trzy... cztery... pięć... sześć. -
Odliczała zjawa patrząc im w oczy.
- Jak się nazywasz ? ! – Wykrzyczała Atena stanowczym
tonem.
-Raz ... dwa... trzy ... cztery... pięć ... sześć ! -
Wykrzyczała zmora i przekrzywiła głowę w bok.
-W imieniu Światła nakazuje Ci byś opuścił ciało Iluminateda
! - Krzyknęła Atena.
W swoich myślach usłyszałem głos Rapix.
*Iluminated , musisz walczyć ... tylko Ty możesz wypędzić go
ze swojego ciała ! *
To dodało mi sił. Muszę to zrobić. Dla wilków. Dla siebie.
Dla Nemezis. Nagle rzuciło mnie na ziemię. Zacząłem się tarzać warcząc przy tym.
Po moim zdaniem dość długiej walce udało mi się wypędzić ducha z siebie. Byłem
oszołomiony i wyczerpany. Nie ogarnąłem do końca co się dzieje do chwili kiedy
Nemezis rzuciła się na mnie żądając wyjaśnień. Dziewczyny zarządziły
natychmiastowy marsz dalej. Spojrzałem na alfę Mroku zamyślonym wzrokiem po
czym powiedziałem.:
- Nie wiem. – Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco.
Spuściłem głowę i ruszyłem przed siebie. Nemezis zrównała
się ze mną i tylko złapała mnie za rękę. Ten duch.. Pewnie wybrał sobie mnie bo
to ja zawsze byłem ten zły. Przed oczami stanęła mi scena w której prawie
zabiłem Kondrakara. Czułem się słabo. Wszystkie siły mnie opuściły po walce z
widmo. Ale przecież muszę iść dalej. Nie chcę spowalniać całej grupy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz