Siedziałam, już jako człowiek naprzeciw mojej siostry Nemezis, która mierzyła mnie podejrzanym spojrzeniem, jakbym była dzieckiem, które coś nabroiło, ale jeszcze nie wiedziała do końca co. Hmmmm... Zwykle to ja na nią tak patrzyłam, ale nieważne.
-Nooo... Booo.... Eeeeee...- Nie wiedziałam jak zacząć.- Nie chciałam ci psuć wieczoru?
-Serio...- Nie uwierzyła w to.
-Szczerze mówiąc, to nie miałam pewności, czy moje sny są prawdziwe, ani czy ta czarna mgła w którą potrafi się zmieniać po prostu mi się nie przewidziała. Jest jeszcze coś co mnie bardziej niepokoi. ON powiedział, że przed wiekami poległ z NASZEJ ręki, tylko, że my nigdy go w życiu nie wiedziałyśmy. Wiedział także, jak mamy na imię. Dziwne nieprawdaż?
-To nie pierwszy taki przypadek- zgodziła się.- Jeszcze coś wiesz?
-Nie, tylko tyle udało mi się zrozumieć.- Nagle zmrużyłam oczy. Chociaż to było dziwne przed nami stała nasza matka, inaczej znana jako partnerka Stwórcy.
-Mamo, co ty tu robisz?- Zapytałam, niezbyt często ją widziałam.
-Och, ja? Ja tylko przynoszę wiadomość o darze od mojego męża. Teraz, będą wam towarzyszyć pewne silne istoty, nazywamy je bogami. Nie są tak potężni jak my, ale i nie są też takimi zwykłymi wilkami, jakie są w innych watahach. Sami zobaczycie.
-A kim jest ten basior? Powiedz coś nam- poprosiłam.
-Wybaczcie, ale muszę już iść.- Zniknęła nam z oczu.
-Bogowie, tak?- Mruknęła Nemezis.
-Jakby mało nas dzisiaj spotkało niecodziennych rzeczy. Idź już, muszę przemyśleć. Mam odpowiedź na końcu języka, jeśli chodzi o te dziwne przypadki, kiedy im się wydaje, że nas znają, mimo iż my widzimy ich pierwszy raz w życiu.
-Pa, mam nadzieje, że niczego nie zapomniałaś mi powiedzieć, bo widziałaś tego skutki.
-Tak, tak- mruknęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz