Po szybkim zawinięciu się Nemezis, spojrzałam błagalnie na
mnicha.
- Tamaki, bo… - Zawahałam się.
- Pokaż je. – Powiedział wzdychając.
Natychmiast pokazałam mu wszystkie widziane przeze mnie
obrazy.
- No dobra, więc część to twoja przeszłość, a część to
przewidziana przez kogoś śmierć dla ciebie. Najwidoczniej, przypominasz sobie
jakąś przeszłość. – Powiedział nagle.
- Czyli to jest prawdziwe? – Zdziwiłam się.
- Nie wszystko, twoje zwłoki, które widziałaś we wodzie, są
przewidziane przez kogoś, najwidoczniej zmieniłaś przepowiednię utonięcia w
wodzie. – Powiedział patrząc poważnym wzrokiem.
- Rozumiem, ale czemu ja to widzę? – Zapytałam.
- Bo coś musiało na to wpłynąć i ty sobie to przypomniałaś. –
Powiedział.
- Jak się tego pozbyć? – Drążyła temat dalej.
- Tylko ty możesz to zrobić. Musisz medytować, a gdy
wejdziesz w swoją podświadomość, schowaj to wspomnienie głęboko. Kiedyś to
zrobiłaś, to i teraz Ci się uda. – Mówił jak by to była sprawa życia i śmierci.
Usiadłam w pozycji kwiatu lotos’a i zamknęłam oczy.
Medytowałam dosyć krótko, gdy nagle znalazłam się w korytarzu w którym było pełno
drzwi. *To musi być tutaj.* Pomyślałam. Zaczęłam iść, a po trzech krokach
dokładnie wiedziałam gdzie mam iść i co zrobić. Zatrzymałam się przy śnieżno – białych
drzwiach, a gdy nacisnęłam na klamkę znowu zobaczyłam te obrazy. Zamknęłam je w
czymś co wyglądało jak szklana kula. Pobiegłam do krwisto czerwonych drzwi, a
gdy stanęłam przed nimi miałam dumną postawę, nacisnęłam rozgrzaną klamkę i wrzuciłam
przez półotwarte drzwi kulę, która chyba się rozbiła. Zatrzasnęłam drzwi i
zaczęłam dmuchać na rękę. *Trzeba wracać.* Pomyślałam, jednak coś mnie korciło,
żeby pootwierać niektóre drzwi. Zamknęłam oczy, a po otwarciu ich zobaczyłam
śpiącego Tame – Kuna. Wstałam cicho i okryłam go płachtą powietrza, tak by było
mu cieplej. Poszłam do jaskini. Po długim marszu stanęłam przed jaskinią i zauważyłam
Ako, która czytała książkę, gdzieś dalej siedział chyba Oliver, w ciemnym kącie
siedział mój brat, dalej nie patrzyłam kto siedzi bo usiadłam na moim
legowisku.
~Miko, mam prośbę.~ Usłyszałam nagle głos Gabriela.
~O co chodzi?~ Zapytałam.
~Wiesz, chodzi o Kaita, bo chciał bym byś nas odwiedziła.~
Odparł.
~Po co? Coś się stało?~ Pytałam dociekliwie.
~ Jego syn niedługo wyrusza, a on nawet ruszyć się nie chce
z jaskini, już chyba ze trzy tygodnie nie wychodzi, a jego żona zaczyna romans
i może byś jakoś go wsparła, bo mnie absolutnie słuchać nie chce.~ Mówił szybko
i niezbyt logicznie.
~Rozumiem, że się o niego troszczysz, ale ja od tak sobie
nie mogę wychodzić z naszej watahy i pędzić do was.~ Powiedziałam.
~Proszę Cię, ja nie wiem czy on to wytrzyma, już i tak dużo
przeżywa, ze względu na jej romans.~ Mówiła błagalnie.
~Pogadam z bratem, ale tylko na trzy dni jak już.~ Odparłam.
~ Dobrze.~ Słychać było zachwyt w jego przesłanej
wiadomości.
Wstałam delikatnie.
- Illuminated musimy pogadać. – Powiedziałam.
Ten otworzył jedno oko, po czym wstał i patrzył na mnie z
ciekawością.
- Chodźmy przed jaskinię. – Zaproponowałam.
On założył ręce na kark i wyszedł powoli, a ja tuż za nim.
- Mogę iść na trzy dni do Lazur? – Zapytałam mrugając błagalnie.
- Po kichanie? – Zapytał.
- Do Gabriela. – Powiedziałam.
- W jaki sposób do niego? Coś Ci kazał zrobić? – Zaczął sę
irytować.
- Nie, po prostu w odwiedziny. – Mówiłam słodkim głosem.
- Musisz to robić? – Zapytał odwracając głowę w drugą
stronę.
- Proszę. – Mówiłam błagalnym głosikiem.
- Dobra, ale przestań mówić tak słodziutko, bo rzygnę. –
Nachylił się nade mną.
- Dziękuję. – Powiedziałam rzucając mu się a szyję.
- Dobra, dobra uspokój się bo wszyscy pomyślą, że jestem
jakiś wielce troskliwym i opiekuńczym wilkiem, który jest słaby bo nie umie
odmówić siostrze. – Powiedział.
Z uśmiechem odkleiłam się od niego.
- Tylko bez łażenia za mną i obserwowania mnie przez
kogokolwiek i cokolwiek. – Powiedziałam ostrzegawczo.
- Noech Ci będzie. – Powiedział to tak jakby już planował by
za mną pójść.
Zmieniłam się w wilka i pobiegłam do Lazur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz