środa, 1 maja 2013

(Wataha Powietrza) Od Miko


Dotarłam dosyć szybko, a na granicy stał Gabriel. Gdy stanęłam przed nim zmieniłam się w człowieka.
- Wytłumacz mi co się dzieje.- Powiedziałam na powitanie.
- Co ja Ci będę mówić sama zobaczysz. – Powiedział i ruszył do jaskini Kaita.
Szłam za nim rozglądając się za kimś kogo dobrze znam, jednak wszyscy byli smutni, a niebo pochmurne, nikt nie zwracał na nikogo uwagi. Gdy stanęliśmy przed jaskinią basior spojrzał na mnie błagalnie, po czym weszliśmy. Kaito siedział na tronie, który miał mu pomagać w obowiązkach. Przed jego tronem leżała całujących się ludzi.

W tym Momocie zorientowałam się, ze tam jest żona Alfy Powietrza. Kaito siedział z pustym wzrokiem, był blady i chyba nawet nie patrzył na to co robi jego ukochana. Ja za to byłam wściekła, Gabriel odwrócił głowę w drugą stronę. Podeszłam do pary kochanków i przykucnęłam przy nich.
- Fajnie? – Syknęłam do ucha brunetki.
Mężczyzna natychmiast odkleił się od partnerki.
- Jak śmiesz! – Odwróciła się do mnie, po czym rozchyliła usta na mój widok.
- Wynoś się. - Warknęłam do mężczyzny, a ten szybko wstał i pobiegł do wyjścia.
- Co ty tu robisz? – Zapytała poprawiając sukienkę i włosy.
- Stoję głupku. Jak możesz na oczach męża robić coś takiego?
- Widzę, że stoisz. On mnie zdradza, a ja nie mogę?!
Uderzyłam kobietę w twarz, a z jej oczu poleciały łzy.
- Co się z tobą stało? – Szepnęłam i wstałam.
- On mnie zdradza…- Powiedziała przez łzy.
Nagle do jaskini wszedł młody chłopak.

Podszedł do tronu.
- Ojcze zezwól mi na walkę. – Powiedział.
Basior spojrzał na niego.
- Zezwalam. – Powiedział zmęczonym głosem.
Chłopak się pokłonił i zaczął się kierować do wyjścia. Złapałam go za rękę.
- Czemu chcesz to zrobić? – Zapytałam szeptem, a on wyrwał mi tylko rękę i poszedł.
Odwróciłam się gwałtownie i już chciałam iść kiedy nagle usłyszałam uderzenie. Znowu wykonałam obrót i zobaczyłam jak kobieta, która jeszcze przed chwilą leżała koło moich stóp policzkuje basiora, który nawet nie zareagował. Poczułam rozdarcie. Zamknęłam kobietę w klatce powietrza i pobiegłam za chłopakiem. On stał niedaleko jaskini, a przed nim jego rywal.

Młody od razu wyjął jakiś miecz i ruszył na przeciwnika, jednak nie udało mu się trafić ani razu. Męczył się szybciej niż mu się wydawało. Zbiorowisko się zebrało, a ja stałam przed wszystkimi. W końcu syn Kaito postanowił zakończyć walkę, z jego piersi wydobywało się białe światło, a gdy po raz ostatni ruszył na przeciwnika światło rozbłysło, tak, ze oślepiło wszystkich. Ja byłam przyzwyczajona do tej taktyki walki, więc nie zamknęłam oczu. Chłopak biegł z mieczem tak szybko, że moje oczy ledwo za nim nadążały, ale było oczywiste, że już po nich, bo to światło to była cała moc chłopca, „ostateczne starcie”(czyli metoda dzięki której osoba, która tego używa umiera razem z przeciwnikiem.). Wbiegłam w samo centrum walki i z całej siły próbowałam wyhamować chłopaka, jednak to było niemożliwe, w ostatniej chwili wyskoczyłam z pola bitwy, a gdy spojrzałam na miejsce gdzie stałam, to nikogo już poza gapiami tam nie było. Wróciłam szybko do jaskini. Gabriel zajmował się przyjacielem, a kobieta darła się, że ją zdradza. Gdy weszłam Alfa Powietrza krainy Lazur wstała i podeszła do żony. Klatka zniknęła, a ona stanęła na ziemi. Basior chwycił ją i pocałował, a on zaczęła tracić przytomność.
- Gabriel! – Wrzasnęłam.
- Nie, to nie on, ona umiera ze starości. – Powiedział.
Basior położył swą ukochaną i spojrzał ze smutkiem na jej jeszcze ciepłe ciało. Podbiegłam do nich i położyłam basiorowi rękę na ramieniu.
- Twój syn… - Zaczęłam.
- Wiem, mieli umrzeć w podobnym czasie. – Przerwał.
- Kidy pogrzeb? – Zapytałam bez zbędnych ceregieli.
- Za godzinę. – Powiedział bez żadnych uczuć.
- Tak szybko? – Zdziwiłam się.
- Nie chcę widzieć jej, ani jego już nigdy. – Powiedział z kamienna twarzą i wstał.
Ruszył gdzieś przed siebie.
- Idzie się przygotować. Przyniosę Ci jakieś pogrzebowe ciuchy. – Powiedział wychodząc.
Do jaskini weszło kilka wilków i zaniosło gdzieś ciało. Ja usiadłam sobie gdzieś w kąciku. Po kilku minutach przyszedł Gabriel i dał mi piękną czarną sukienkę oraz czarne baletki, sam był już w garniturze.
- Ubieraj się szybko. – Powiedział.
Pobiegłam w jakiś ciemny kąt i się przebrałam. Podbiegłam do basiora.
- Ślicznie. – Powiedział z uśmiechem.
Kaito wyszedł zza jakiejś ściany, był wystrojony w czarny garnitur, podobnie jak Gabriel. Ruszyliśmy na miejsce pochówków. W dołach leżały ciała. Wszyscy byli jeszcze bardziej smutni niż wcześniej.
Tradycyjnie zebrało się całe Lazur, a Kaito zakopał ciała swych bliskich. Po pogrzebie wszyscy się rozeszli, poza kilkoma waderami, które czaiły się by tylko podejść do wdowca.
- To teraz zajmij się swoimi obowiązkami. – Powiedziałam do wilka powietrza.
- Tak, coś ostatnio złażą tu się dziwne typy. – Powiedział patrząc na rzeczkę płynącą tusz obok nas.
- Wróciłeś już do siebie? – Zapytałam dal pewności.
- Tak. – Powiedział z uśmiechem i spojrzał z pożądaniem na jedną z wader.
- Już chcesz brać kolejną? – Zapytałam pogardliwie.
Kaito złapał mnie za brodę i nachylił się.
- Zazdrościsz kochanie? – O tak, wrócił do siebie.
- Czego? – Fuknęłam.
Uśmiechnął się i podszedł do napalonej wadery.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz