Dotarłam dosyć szybko, a na granicy stał Gabriel. Gdy
stanęłam przed nim zmieniłam się w człowieka.
- Wytłumacz mi co się dzieje.- Powiedziałam na powitanie.
- Co ja Ci będę mówić sama zobaczysz. – Powiedział i ruszył
do jaskini Kaita.
Szłam za nim rozglądając się za kimś kogo dobrze znam,
jednak wszyscy byli smutni, a niebo pochmurne, nikt nie zwracał na nikogo
uwagi. Gdy stanęliśmy przed jaskinią basior spojrzał na mnie błagalnie, po czym
weszliśmy. Kaito siedział na tronie, który miał mu pomagać w obowiązkach. Przed
jego tronem leżała całujących się ludzi.
W tym Momocie zorientowałam się, ze tam jest żona Alfy
Powietrza. Kaito siedział z pustym wzrokiem, był blady i chyba nawet nie patrzył
na to co robi jego ukochana. Ja za to byłam wściekła, Gabriel odwrócił głowę w
drugą stronę. Podeszłam do pary kochanków i przykucnęłam przy nich.
- Fajnie? – Syknęłam do ucha brunetki.
Mężczyzna natychmiast odkleił się od partnerki.
- Jak śmiesz! – Odwróciła się do mnie, po czym rozchyliła
usta na mój widok.
- Wynoś się. - Warknęłam do mężczyzny, a ten szybko wstał i
pobiegł do wyjścia.
- Co ty tu robisz? – Zapytała poprawiając sukienkę i włosy.
- Stoję głupku. Jak możesz na oczach męża robić coś takiego?
- Widzę, że stoisz. On mnie zdradza, a ja nie mogę?!
Uderzyłam kobietę w twarz, a z jej oczu poleciały łzy.
- Co się z tobą stało? – Szepnęłam i wstałam.
- On mnie zdradza…- Powiedziała przez łzy.
Nagle do jaskini wszedł młody chłopak.
Podszedł do tronu.
- Ojcze zezwól mi na walkę. – Powiedział.
Basior spojrzał na niego.
- Zezwalam. – Powiedział zmęczonym głosem.
Chłopak się pokłonił i zaczął się kierować do wyjścia.
Złapałam go za rękę.
- Czemu chcesz to zrobić? – Zapytałam szeptem, a on wyrwał
mi tylko rękę i poszedł.
Odwróciłam się gwałtownie i już chciałam iść kiedy nagle
usłyszałam uderzenie. Znowu wykonałam obrót i zobaczyłam jak kobieta, która
jeszcze przed chwilą leżała koło moich stóp policzkuje basiora, który nawet nie
zareagował. Poczułam rozdarcie. Zamknęłam kobietę w klatce powietrza i
pobiegłam za chłopakiem. On stał niedaleko jaskini, a przed nim jego rywal.
Młody od razu wyjął jakiś miecz i ruszył na przeciwnika,
jednak nie udało mu się trafić ani razu. Męczył się szybciej niż mu się
wydawało. Zbiorowisko się zebrało, a ja stałam przed wszystkimi. W końcu syn
Kaito postanowił zakończyć walkę, z jego piersi wydobywało się białe światło, a
gdy po raz ostatni ruszył na przeciwnika światło rozbłysło, tak, ze oślepiło
wszystkich. Ja byłam przyzwyczajona do tej taktyki walki, więc nie zamknęłam
oczu. Chłopak biegł z mieczem tak szybko, że moje oczy ledwo za nim nadążały,
ale było oczywiste, że już po nich, bo to światło to była cała moc chłopca, „ostateczne
starcie”(czyli metoda dzięki której osoba, która tego używa umiera razem z
przeciwnikiem.). Wbiegłam w samo centrum walki i z całej siły próbowałam
wyhamować chłopaka, jednak to było niemożliwe, w ostatniej chwili wyskoczyłam z
pola bitwy, a gdy spojrzałam na miejsce gdzie stałam, to nikogo już poza gapiami
tam nie było. Wróciłam szybko do jaskini. Gabriel zajmował się przyjacielem, a
kobieta darła się, że ją zdradza. Gdy weszłam Alfa Powietrza krainy Lazur
wstała i podeszła do żony. Klatka zniknęła, a ona stanęła na ziemi. Basior
chwycił ją i pocałował, a on zaczęła tracić przytomność.
- Gabriel! – Wrzasnęłam.
- Nie, to nie on, ona umiera ze starości. – Powiedział.
Basior położył swą ukochaną i spojrzał ze smutkiem na jej
jeszcze ciepłe ciało. Podbiegłam do nich i położyłam basiorowi rękę na
ramieniu.
- Twój syn… - Zaczęłam.
- Wiem, mieli umrzeć w podobnym czasie. – Przerwał.
- Kidy pogrzeb? – Zapytałam bez zbędnych ceregieli.
- Za godzinę. – Powiedział bez żadnych uczuć.
- Tak szybko? – Zdziwiłam się.
- Nie chcę widzieć jej, ani jego już nigdy. – Powiedział z
kamienna twarzą i wstał.
Ruszył gdzieś przed siebie.
- Idzie się przygotować. Przyniosę Ci jakieś pogrzebowe
ciuchy. – Powiedział wychodząc.
Do jaskini weszło kilka wilków i zaniosło gdzieś ciało. Ja
usiadłam sobie gdzieś w kąciku. Po kilku minutach przyszedł Gabriel i dał mi
piękną czarną sukienkę oraz czarne baletki, sam był już w garniturze.
- Ubieraj się szybko. – Powiedział.
Pobiegłam w jakiś ciemny kąt i się przebrałam. Podbiegłam do
basiora.
- Ślicznie. – Powiedział z uśmiechem.
Kaito wyszedł zza jakiejś ściany, był wystrojony w czarny
garnitur, podobnie jak Gabriel. Ruszyliśmy na miejsce pochówków. W dołach leżały
ciała. Wszyscy byli jeszcze bardziej smutni niż wcześniej.
Tradycyjnie zebrało się całe Lazur, a Kaito zakopał ciała
swych bliskich. Po pogrzebie wszyscy się rozeszli, poza kilkoma waderami, które
czaiły się by tylko podejść do wdowca.
- To teraz zajmij się swoimi obowiązkami. – Powiedziałam do
wilka powietrza.
- Tak, coś ostatnio złażą tu się dziwne typy. – Powiedział patrząc
na rzeczkę płynącą tusz obok nas.
- Wróciłeś już do siebie? – Zapytałam dal pewności.
- Tak. – Powiedział z uśmiechem i spojrzał z pożądaniem na
jedną z wader.
- Już chcesz brać kolejną? – Zapytałam pogardliwie.
Kaito złapał mnie za brodę i nachylił się.
- Zazdrościsz kochanie? – O tak, wrócił do siebie.
- Czego? – Fuknęłam.
Uśmiechnął się i podszedł do napalonej wadery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz