Po
zmierzchu udałam się nad jezioro na teren watahy wody. Często tu
przychodziłam. Od skąd Miko miała tu wizje to miejsce jeszcze bardziej
mnie zafascynowało. Zwykle nikomu nie przeszkadzało, że tu przebywam.
Teraz jak tu szłam wydawało mi się, że tam ktoś na mnie czeka. Byłam
tego pewna, ale nie umiałam wyczuć kto to. Zatrzymałam się nad brzegiem
szalejącej wody. Wiatr zawiał mi w twarz a kropelki wody zwilżyły nogi.
Wiatr szarpał moimi włosami i sukienką. Obok mnie zadrżało powietrze.
Ponownie poczułam czyjąś obecność. Zaniepokoiłam się dyskrecją z jaką
się poruszał. Na piaszczystym brzegu przez ułamek sekundy były odciśnięte
masywne wilcze łapy, ale woda momentalnie je zmywała.
-Po co przybyłeś-Spytałam stojąc luźno na brzegu z kamienną twarzą. -A więc jednak...-Zahuczał donośny, męski głos -N...nie rozumiem- Zastanowiłam się szukając wzrokiem intruza -Nikt z twoich przyjaciół mnie nie dostrzegł, ani nie odpowiedział na moje wiadomości- Mówił co raz bardziej tajemniczo co zaczęło mnie co raz bardziej mnie irytowało. -Mów jaśniej i powiedz kim jesteś.-Poleciłam opanowanym głosem do przechadzającego się wokół mnie niewidzialnego faceta. -Na pewno chcesz wiedzieć?-Przez chwilkę pojawił się przede mną na tle szalejących fal. Miał czarne oczy, był wyższy ode mnie a białe włosy zakrywały mu twarz. Uśmiechną się łobuzersko. -Przestań trzymać mnie w niepewności i powiedz w końcu po co przylazłeś bo się wkurzę i niestety zostaniesz sam ze swoim problemem!-Uśmiechnęłam się 'uroczo' a ten znów znikną mi z oczu. -Idziesz ze mną- Oświadczył obojętnie -Musisz mnie do tego zmusić- moją twarz rozjaśnił wredny uśmiech. -Z łatwością...-coś szarpnęło mnie do tyłu, ale ja ani drgnęłam. -No nie wiem- Cały czas się uśmiechałam. Taki pewny siebie, a wyszło na to, że nie dał mi rady... Tak mi przykro... -Okey, to może ja wszystko wyjaśnię...- Splątał ręce za plecami przechadzając się obok mnie. -Doczekałam się!-Westchnęłam -Zacznę od tego, że cała twoja wataha jest w niebezpieczeństwie, co pewnie przejmie cię najbardziej... po drugie... pamiętasz tereny twojej rodzinnej watahy? -oczywiście- byłam wsłuchana w przybysza. -Te tereny zajęły smoki ze smoczego azylu, którym nie pasowało życie w rezerwacie... są to potężne gady, najsilniejsze wśród smoków. Dopadła ich paskudna zaraza... a ty-masz ogromną wiedzę i moc w uleczaniu i zielarstwie. Mamy drużynę, która ma wyruszyć, aby pomóc im zwalczyć chorobę. Ja jadę tam ze względu na umiejętności w walce. Tak na wszelki wypadek. Wybrano również ciebie a ty masz prawo wybrać kogoś z nie lada umiejętnościami. Pamiętaj, że musisz zwracać uwagę na moce, wiedzę i umiejętności... ja postanowiłem zabrać ciebie a ty masz prawo wybrać trzech ostatnich uczestników. Wrócę po ciebie za dwie pełnie.-po tych słowach znikną. Za sobą usłyszałam kroki. -Z kim rozmawiałaś?-usłyszałam Wanney'a -Nie....nie ważne-bez mrugania podeszłam do mojego partnera. Powiem mu w swoim czasie... wtuliłam się w samca i tak wróciliśmy do jaskini. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz