Miałam pustkę w oczach, widziałam jak Miko oddala się a ja tylko stałam.
Ona nie chce być dla mnie kimś więcej niż tylko siostrą mojego basiora. Może to było przeznaczenie? Nie wiem.
Zbierał się we smutek, czułam jakbym utraciła kogoś na kim mi zależało.
A zależało, Miko była dla mnie prawie rzesz przyjaciółką, a ona nie chciała mej przyjaźni.
Może źle zrozumiałam jej słowa, ale trudno, jeśli nie chce nie ze mną nic do czynienia chociaż teraz to nie.
Tylko aby nie wracała do mnie z podkulonym ogonem...
Nie miałam już ochoty na wracanie na Hypnosie, więc zmieniłam się w wilka i odleciałam.
jej to nawet nie obeszło pewnie... Pegaz leciał na mną milczący, choć widział całą scenę.
W szaleńczym tempie wparowałam do jaskini, wszystkie wilki zwróciły na mnie wzrok.
-Co się gapicie?! -Fuknęłam. -Nie macie nic do roboty?
Zamiast iść usiąść na swym legowisku ponownie wyszłam z jaskini i usiadłam przed nią.
Nagle na mnie spadły pierwsze płatki śniegu, od razu przypominały się czasy kiedy z siostrą urządzałyśmy bitwę na śnieżki. Pamiętam mój śmiech kiedy nacierałam ją śniegiem, i wrzucałam do śniegu a ta później jeszcze bardziej zażarcie waliła we mnie śnieżkami. To był czasy, takie beztroskie...
~Ale można je przywrócić choć tą bitwę ~Usłyszałam głos Destiny, mojego jednorożca.
-Wróciłaś! -Krzyknęłam i podbiegłam do klaczy która beztrosko stała pod drzewem.
~Musiałam wrócić~Powiedziała chłodnym tonem. ~Jesteśmy związane, i nawet jakbym chciała uciec to z większą odległością będę coraz bardziej słabnąć na tyle by umrzeć.
-Czyli wróciłaś nie dla mnie i innych, tylko po to by nie umrzeć? -Zapytałam twardo.
~Nie, nie mogłabym. Czuje do Ciebie więź i coś czego nie potrafię opisać ~ Położyła łeb na moim ramieniu. Byłam zaskoczona, jednorożka pierwszy raz okazała choć cień uczuć.
~Nie jestem kamieniem, mam uczucia.~Powiedziała z nutką rozbawienia.
-Wiesz, powinnam powiedzieć Atenie o pomyśle, o Bitwie na śnieżki, wiem że tez to wymyśliła. Bo zawsze taką robimy, tylko trzeba dokładnie szczegóły omówić. To będzie nasza pierwsza Bitwa na IV od kilkuset lat, bo zawsze robiłyśmy gdzie indziej, tam gdzie przebywałyśmy, a podróżowałyśmy dużo.
Pod kłusował do nas Hypnos. Pegaz i Jednorożec spojrzeli na siebie z pogardą. Miała tego dość.
-Spokój!- Powiedziałam odrobinę głośniej. -Macie się uspokoić, bądźcie chociaż tacy żebyście udawali że się lubicie.
~Nemezis, natury nie zmienisz. Nigdy nie było czegoś takiego że nasze rasy się polubiły.~Powiedzieli oboje.
-No i co z tego? Teraz jest czas teraźniejszy, a po za tym ja jestem Nemezis, i sprawię ze będziecie się lubić.-Powiedziałam z godnością. Podszedł do mnie mój gryf -Kwintus, zatopiłam dłonie w jego piórach na szyi.
-Dobrze, ja idę do siostry. Kto idzie?. -Zapytałam.
-Ja idę.-Usłyszałam obcy głos, spojrzałam w dół gdzie wydobył się dźwięk,a to był Kwintus, on potrafił rozmawiać!
-Ty umiesz rozmawiać! -Powiedziałam zaskoczona.
-Umiem, przeważnie większość boskich stworzeń to umiem, ale nie chce ujawniać.
-Ciesze się że się ujawniłeś. -Przytuliłam gryfa i spojrzałam pytająco na konie. Te zamachnęły głową na znak że też idą.
Zaczęliśmy iść przez las całą grupą. Drzewa zaczynały się powoli okrywać białym puchem śniegu. Jest to idealny czas na Bitwę, bo będzie ogrom białego puchu. Zastanawiałam się także kiedy spotkam Upadłe Anioły, ponoć nimi władam. Jestem tego bardzo ciekawa.
Weszliśmy na teren mojej bliźniaczki. Czuć tutaj stadem pegazów, Hypnos był dość ucieszony, ale Destiny była taka zimna patrzyła na wszystko z pogardą.
Kiedy doszliśmy do jaskini Watahy Światła, zawołałam Atenę która była w środku nie chciałam wchodzić, za to zaczęłam się rozglądać.
Siostra zrobiła wielką stajnię dla swych kopytnych podopiecznych, słychać z boksów rżenie pegazów.
-Jak chcesz to idź. Przywitaj się. -Powiedziałam do Hypnosa, ten odmówił. Wszyscy czekaliśmy na Atenę.
Kiedy siostra przyszła spojrzała z uznaniem na pegaza i jednorożca.
-Zróbmy Wielką Bitwę Na Śnieżki! -Powiedziałyśmy jednocześnie, po czym się roześmiałyśmy.
-Można powiedzieć że to jest Integracyjny Pomysł. -Powiedziała Atena.
-Tak, będzie kupę śmiechu. -Powiedziałam z tajemniczym uśmieszkiem który zwiastował kłopoty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz